sobota, 31 marca 2018

Walka z potworem (Amulet cz.7) - Firiel

Pojawił się dziadek Foresta. Powiem, iż było trochę dziwnie... Gdy szliśmy w stronę świątyni rozmyślałem nad tym. Po chwili słyszałem w tle jakieś odgłosy. Zignorowałem je i pogrążyłem się w dalszym rozmyślaniu, gdy tu nagle moje ciało miało zbyt bliski i bolesny kontakt z drzewem.
- Wszystko w porządku, nie majacz tylko idź. - powiedział oschle Forest.
- Dobrze...dobrze już. - bąknąłem w jego stronę.
- Ze toż mi z tobą przyszło iść.. - bąknął pod nosem Forest.
- Coś mówiłeś? - zapytałem z ironicznym uśmieszkiem. Słyszałem to.
- Nic nic... - odpowiedział przewracając oczami.
Szliśmy tak w ciszy dłuższy kawałek czasu, gdy nagle wyskoczył dziwny, wielki stwór, ubrany w zbroje i wyposażony w miecz oraz tarcze.
~ O nie serio, znowu! ~ wykrzyczałem w mojej głowie.
- Kim jesteście? - zapytał niskim głosem. Skądś swoją drogą znam tego osobnika. - Chcecie wejść do środka czy nie? - powtórzył to dwukrotnie.
- No oczywiście, że tak. A poco niby tu przyszliśmy?! - krzyknął Twister.
- Przestań! - krzyknąłem, w tym momencie przypomniałem sobie kim on jest. - Nie powinno się odpowiadać na jego pytania.To jest Bliks - stwór zazwyczaj wykorzystywany do obrony.
- Skąd to wiesz? - zapytali wszyscy na raz. Chyba uważali mnie za głupiego.
- To prywatna sprawa.-odpowiedziałem lekko smutny.
- Widzę, żeś doinformowany. - powiedział Bliks. Następnie chwycił mnie za ogon i zawisłem do góry nogami. Pisnąłem cicho. Zacząłem się szamotać.
- No proszę, nie wiedziałem, że się spotkamy Firiel. - powiedział jakby uradowany.Podrzucił mną i ścisną w swojej wielkiej łapie.
- Co się tu właśnie dzieje... - powiedziała pytająco Star. - Firiel wytłumacz nam.
- Wytłumaczę, wytłumaczę...tylko się uwolnię. - prawie traciłem przytomność, gdyż ciężko mi się oddychało. Poraziłem go prądem, a ten zwolnił uścisk na tyle, abym mógł się wydostać.
- O rzesz ty szczylu. Było ciebie wtedy zabić! - wykrzyknął potwór. Po chwili Bliks wymierzył swój miecz w moją stronę, nie zdążyłem się podnieść. Bałem się co będzie, gdy tu nagle...Przede mną ujrzałem cielsko Foresta. "Rozłożył" wielką tarcze.
- Nie pływaj w obłokach. - powiedział jakby uradowany, iż uratował mi skórę.
Rozpoczęła się walka z potworem. Wszyscy się bili, co chwile widziałem a to Star, a to Twistera. Stałem trochę zszokowany. Opisze kawałek wspaniałej walki. A więc:
Forest unieruchomił Bliksa pnączami, Star rzuciła się na niego z pazurami, Twister teleportował się za niego i zgotował mu niezły wpier-ekhem, wpierdziel.
~ Nie będę gorszy ~ pomyślałem. Wyczarowałem dwie duże elektryczne kule, jakie byłem w stanie zrobić.
- Odsuńcie się! - krzyknąłem i strzeliłem w niego. Potwór zabity. Poczułem się w końcu przydatny. To było wspaniałe uczucie.
- Dobrze nam poszło ekipa! - krzyknęła radośnie Star. Wraz z Forestem zajęła się leczeniem siebie, jego i dość mocno poharatanego Twistera. Ja nie potrzebowałem zbytnio, no bo ile ja tam walczyłem.
- To powiesz o co chodzi? - spytała się opiekuńczo Star.
Wtem zacząłem swoją historie...
<Forest?>

Wygadany dziadek (Amulet cz.6) - Forest

- Eh... - westchnąłem z desperacją.
- Co tak wzdychasz? - spytała się Star.
- Tak po prostu... - odpowiedziałem.
- To ruszmy w drogę, żebyśmy znowu nie spotkali jakiegoś Stowarzyszenia Głazów Wiecznych, chyba kompletnie straciłem nadzieje - powiedziałem z duchem pesymisty. Rozmawialiśmy i rozmawialiśmy aż tu Firiel się odezwał.
- Może przyśpieszymy tempo?
- W sumie, czemu by nie... - powiedziałem. Trochę to nie był zbyt dobry wybór bo spotkaliśmy Duliona.
- No to już wiem kogo się nie słuchać - pomyślałem.
- Co to jest?! - reszta powiedziała z zdziwieniem, bo nie wiedzieli.
- Wytłumaczę wam później a teraz, w nogi! - krzyknąłem. Uciekliśmy dosyć daleko aż Dulion się od nas odczepił.
- A więc tamten potwór to Dulion, coś w stylu mumii i golema - wytłumaczyłem. Nagle z drzew wychodzi dziadek Errol.
- Witajcie moi drodzy. - powiedział dziadek.
- Ee... dzień dobry? - powiedzieli.
- Cześć dziadku! - odparłem radośnie.
- Kto to jest Forest? - powiedział Twister. Reszta ucichła i tylko Twister zapytał.
- To jest mój dziadek, Errol albo łatwiej, ten z listu. - powiedziałem.
- A okej. - odparł Twist.
- A co wy się nie odzywacie? - powiedział Errol.
- Nie, tak po prostu... - powiedzieli Star i Firiel.
- Dobra, wejdźmy do rzeczy, muszę wam coś przekazać, chodźmy gdzieś gdzie nikt nas nie usłyszy - zaproponował Errol. Poszliśmy do jakiejś jaskini, która była nie daleko.
- A więc, amulet tak naprawdę jest czarno-biały - powiedział Errol.
- Czyli to też było kłamstwo? - powiedziałem zdenerwowany.
- Ta... Dobra, nie przerywaj mi na chwile Forest, a więc amulet jest czarno-biały i zwie się on Wymarłym, dlatego też był taki ważny, przy pomocy dawnej, starożytnej czarnej magii może przywołać stare potwory z legend, a następnych przenosin raczej wam nie potrzeba. Dla bezpieczeństwa możecie go wziąć nawet do watahy, tylko lepiej trzymajcie go pod ochroną, bo może wywołać wielkie szkody. Później, będzie najlepiej jak mi go dacie,a i spokojnie nie jestem w jakimś kamuflażu. - Wszyscy mu nie uwierzyli i zaczęli go sprawdzać. - No mówiłem! Nie jestem w kamuflażu - powiedział Errol, wkurzony że mu nie ufają. - Amulet może generalnie też pomagać, można dzięki niemu możemy rozmawiać z duchami i je wzywać. Podobno kiedyś ktoś go wykorzystał do ożywienia jakiejś duszy, ale podobno stała się demonem. Więc ten ktoś usunął mu tę moc, ale to tylko legenda... - Nastała chwila ciszy po której dziadek znów kontynuował:
- A więc to wszystko, może wrócę, może nie, nie wiadomo, ale jak coś krzyknijcie słowo "kalejdoskop" i przyjdę do was w zaledwie 10 minut, nie pytajcie jak. - To ja już idę. - Dziadek Errol jak szybko się pojawił znikąd tak i zniknął. Do tej pory jestem ciekawy jak on się tak szybko przemieszcza.
<Twister, Star lub Firiel?>

"SGW" Stowarzyszenie... (Amulet cz.5) - Twister

Ruszyliśmy w drogę za Forestem. Szliśmy piękną leśną ścieżką. Słychać było śpiew ptaków i szum strumyka. Było idealnie, ale Twister musiał całą drogę śpiewać. Dla niego nawet lepiej bo mógł zdenerwować Foresta, ale innych już gorzej bo musieli go wysłuchiwać. Jednak na drodze leżał dziwny kawałek tkaniny z literami "SGW"
- To inicjały Stowarzyszenia Gwiazdy Wieczornej, byli już tu przed nami!
- Hahaaaa
- Firiel wszystko ok? - zapytała Star
- Tak, on ma takie niekontrolowane wybuch śmiechu to normalne - powiedział Forest.
- Czy to jest zaraźliwe? - zapytała Star patrząc na Twistera Teraz oboje popatrzyli na Firiela i Twistera, który turlali się po ziemi i się śmiali.
- Obawiam się, że Twistera nie da się już uratować - oznajmił Forest.
- Trudno, może to i lepiej, nareszcie będzie spokój! - powiedziała Star. Twister i Firiel, gdy tylko to usłyszeli wstali i zacieli się na nią poważnie potrzeć.
- No co, wreszcie byłby spokój.
- Zmieńmy temat i chodźmy już stąd.
- Trzeba wytropić "SGW". Patrzcie, tam są ślady łap, chodźmy za nimi. Wilki poszły za śladami łap. Zaczęło się już ściemniać. Zobaczyli wtedy, ognisko i usłyszeli głośny śmiech. Podeszli bliżej.
- Kto do nich idzie? Trzeba wyciągnąć jakieś informacje!
- Zagrajmy w papier, kamień, nożyce. Wiem,, że będzie ciężko, bo mamy łapy, ale czemu nie.
- Papier - Firiel
- Nożyce - krzyknęli wszyscy inni. Więc Firiel w przebrani (broda z trawy i kapelusz z gałęzi na głowie) poszedł do wilków.
- Cześć!
- Hejooo!
- Kim jesteście?
- Jesteśmy Stowarzyszeniem Grających na Wiolonczeli. W skrócie "SGW', a co?
- Nic, nic, ja chyba muszę już iść.
- To paaaa! - krzyknęli chórem
- I co? - To Stowarzyszenie Grający na Wilolonczeli.
- Jaki wilki mogą grać na wiolonczeli?
- Tak samo jak grać w kamień, papier, nożyce
- Straciliśmy pół dnia!
- Nie martw się, może jutro to nadrobimy?
<Firiel, Forest albo Star?>

Historia Watahy? - Firiel

Przechadzałem się jak zwykle, wszędzie gdzie tylko mogłem. Musze swój nos wetknąć w najmniejszą szparę. Była piękna pogoda, w sam raz na takie spacery. Zobaczyłem wielką łąkę. Wstąpił chyba we mnie jakiś szczeniak, bo położyłem się na plecach i tarzałem w trawie. Jakiś dłuższy kawałek stąd był las. Postanowiłem iż i tam zawita mój nos. Po dłuższej chwili zza drzewa pojawiła się wilczyca mówiąc:
- Hejka! - mało co nie dostałem zawału. Moje futro się zjeżyło i machałem nerwowo ogonem.
-H-hej... - wyjąkałem.
- Coś się stało? - zapytała wesoło machając ogonem wilczyca.
- N-nie nic.. - zaśmiałem się lekko - wystraszyłaś mnie.
-Hehe, nie chciałam. Wiesz lubię zaskakiwać. Hmm... - zatrzymała się w swojej wypowiedzi.
- Coś się stało? - spytałem lekko zdezorientowany.
- Jakoś nie widziałam ciebie wcześniej. - jęknęła bez entuzjazmu.
- Jesteś tu nowy?
- Tak - odpowiedziałem jakby niepewnie.
*Niezręczna cisza*
-A ty jak długo w niej jesteś? I jak długo istnieje ta wataha?- spytałem przerywając cisze. Byłem zdziwiony, myślałem, iż ta wataha jest świeżo upieczoną watahą. Wilczyca opuściła uszy i skierowała wzrok w inną stronę. Obwiniałem się, że zepsułem jej humor. Nagle wilczyca zaczęła mówić cichym głosem:
-Wiesz...ta wataha istnieje bardzo długo. Tylko coś przeszkodziło w jej dalszym trwaniu... - powiedziała to tak cicho i smętnie, że prawie nie usłyszałem. Wtem wilczyca wzięła głęboki wdech i kontynuowała dalej...
<Emili?>

Spotkanie (Amulet cz.4) -Star

Gdy wyszliśmy z tunelu znaleźliśmy się na polanie. Zauważyłam Foresta oraz Firiela. Odwrócili się w stronę, z której przyszliśmy.
- Nareszcie w domu! - powiedziałam szczęśliwa i runęłam na trawę.
- Mam nadzieję, że ten smok nas nie goni - mruknął pod nosem Twister.
- Eee... Jaki smok? - zapytał Firiel. Gdy opowiedzieliśmy o naszych przygodach zaczęło wychodzić słońce. Widziałam naszą watahę. Nie mogłam uwierzyć, że większość wilków nie przeżyło. Byłam też załamana z innego powodu. Lulu się gdzieś zapodziała. Musiałam pogodzić się z tą myślą, choć było to ciężkie. Nagle zauważyłam list.
- Co to za list?
- To od mojego dziadka - wytłumaczył Forest.
- Mamy znaleźć Fioletowy Amulet.
- Ale czemu? Co jeśli go nie znajdziemy? - zapytał Twister.
- Nie wiem dokładnie, ale nie możemy dopuścić aby Stowarzyszenie Gwiazdy Wieczornej dostało go w swoje łapy. Jeśli do tego dojdzie może być nieprzyjemnie... - powiedział Forest.
- I mamy czas do pełni księżyca.
- Wiecie, że tracimy czas na te pogaduchy? - wtrącił, do tego czasu milczący Firiel.
- Więc w drogę!
- Forest, prowadź! - krzyknęliśmy chórem.
<Twister, Forest albo Firiel?>

Cisza w lesie - Taeko

Obudził mnie deszcz, który najprawdopodobniej przed chwileczką zaczął padać. Szybko usnęłam, ciekawe ile spałam. Spojrzałam w niebo, aby przekonać się jak długo byłam pogrążona w śnie. Raczej niezbyt długo. Słońce jest już nisko, czyli jednak pospałam. Około sześciu godzin, czyli naprawdę długo. Wstałam i prawie ześlizgnęłam się z kamienia. W ostatniej chwili złapałam równowagę, dzięki czemu nie spadłam. Po chwili rozłożyłam skrzydła i poleciałam w stronę brzegu. Gdy już doleciałam ruszyłam dalej przed siebie, w stronę lasu. Zdecydowanie przydałoby się zapolować na jakąś zwierzynę, ciekawe czy mi się uda coś upolować, czy coś w ogóle znajdę. Chyba powinnam coś znaleźć przecież to las, powinny być tu zwierzęta. Na szczęście po krótkiej chwili zobaczyłam za krzakami jelenia. Może nie był duży, ale i tak nie potrzebuje dużo mięsa, w końcu jestem sama. Rozejrzałam się w około czy nie ma innym jeleni lub innych zwierząt, czy też nawet demonów, lecz nikogo nie było. Gdyby nie deszcz byłoby strasznie cicho, nawet z deszczem jest aż za cicho. A z resztą, co ja się przejmuje. Wskoczyłam na jelenia i wgryzłam się idealnie w szyje, po chwili jeleń padł martwy na ziemie, a ja zaczęłam jeść, oczywiście z miejsc gdzie mięso jest najlepsze. Najadłam się i ruszyłam dalej przed siebie. Deszcz już przestał padać i nastała dziwna cisza. Zatrzymałam się na chwile, aby się znów rozejrzeć. Jednak dalej nie wdziałam, przynajmniej nic niepokojącego. Po co ja się tak niepokoje? Jest po prostu cicho. Co w tym dziwnego, przecież robi się już późno, więc nocnych drapieżników jeszcze nie ma, a inne zwierzęta idą już spać, zapewne. Zaśmiałam się tylko z siebie i rozwinęłam skrzydła, żeby wlecieć na jakieś drzewo. Gdy to zrobiłam zaczęłam znów oglądać las.

Łąka pełna kwiatów - Emili

Idę sobie spokojnie przez łąkę pełną kwiatów, zamiast walczyć z innymi w poprzednim wymiarze. Powinnam tam zostać, a teraz uciekam jak tchórz. Jestem wojowniczką zajmuje się ochroną watahy nie uciekaniem z nimi. W sumie jednak ktoś musi ich tutaj chronić. Tam bym pewnie długo nie pożyła, w końcu są tam dosyć potężne demony, a ja nie umiem korzystać dobrze z moich nowych mocy. Ta nowych, nie wiem czemu straciłam stare i zyskałam te. Może to przez te wszystkie demony, przecież wilkowi nie zmieniają się moce od tak. W sumie ciekawe ile jest nowych wilków i ile przeżyło, słyszałam że nie dużo. Z tego co wiem to Star przeżyła, obyśmy się spotkały za jakiś czas. Chce być pewna, czy nie zginęłaś przypadkiem podczas ucieczki. Muszę też spotkać jakieś nowe wilki, chciałabym poznać kogoś nowego. Gdy pomyślałam o tych wszystkich nowych wilkach, które poznam, uśmiechnęłam się. Zaczęłam zrywać różne kwiatki, aby zrobić sobie z nich wianek. Gdy już skończyłam założyłam go na głowę, był z kwiatów w różnych odcieniach różu, zieleni oraz niebieskiego. Wyglądał nawet znośnie, a kwiaty i tak pachniały wspaniale. Uśmiechnęłam się i spojrzałam go góry. Słońce było wysoko, a na niebie było tylko trochę chmurek. Fajna pogoda, ale mogłoby być cieplej. Wstałam, poprawiłam wianek i ruszyłam przed siebie, aby po chwili znów wejść do lasu. Gdy już odeszłam jakiś kawałek, za drzewem zobaczyłam jakiegoś wilka. Nudziłam się, więc podbiegłam od razu i krzyknęłam.
-Hejka!
<Ktoś?>

Suzan

,,Być może urodziłeś się bez skrzydeł. Ale najważniejsze, żebyś nie przeszkadzał im wyrosnąć."


(Art należy do właścicielki)
Samica • 13 lat


Aparycja:Można by ująć, że Suzan to delikatna wadera. Bije od niej pogodna aura. Nie jest bardzo drobna, ale wielka też nie. Futro wadery jest w odcieniu jasnej szarości z ciemniejszymi łapami z przodu, których palce kończą się na biało oraz odwrotnie u tylnych nóg, biało zakończonym ogonem i brzuchem oraz z białymi znakami pod oczami, które przypominają linie łez u gepardów. Najbardziej co się rzuca, poza oczami, które potem opiszę, to jej skrzydła. Nie są zbyt duże, raczej proporcjonalne do ciała. Z szarości stopniowo przechodzą w biel. Jej piękne oczy, które niemal świecą w ciemności, są koloru ciemnozielonego. Jeśli się przyjrzysz, to ujrzysz w nich szmaragdy. Taki prezent dostała od losu. Włosy krótko ścięte nie odstają kolorystycznie od reszty ciała. Często są rozwiewane przez wiatr na różne strony. Jedyne co nosi z jakiś ozdób to naszyjnik, który ma dla niej wartość bardziej sentymentalną. Można to nazwać nawet bardziej srebrnym medalionem z wilkiem zamkniętym w kole na srebrnym łańcuszku.

Rodzina: Nie ma rodzeństwa, a ojciec szybko się zmył po jej urodzeniu. Została jej tylko matka. Miała z nią niezbyt dobre kontakty, zanim uciekła ze swojej starej watahy. Nie mówiła jej wszystkiego, trochę się kłóciły, chociaż to bardziej Eleonora — matka Suzan — czasem nie wytrzymywała i dawała upust złości wydzierając się na córkę. Potem jednak przepraszała i mówiła, że więcej tego nie zrobi, ale zawsze po jakimś czasie znowu to robiła. Pomimo wszystko starała się wspierać młodą wilczycę, ale jak widać, nie pomogło, bo w końcu Suzan jest tu, a nie w swoim pierwszym domu. Poznała garść wilków, głównie szczeniaki, ale pewien basior Hiroki mocniej ją zaintrygował. Zaprzyjaźniła się z nim. Potem jednak na spotkaniu doszło do zwierzenia się bohaterów i skończyło na pocałunku, który dał waderze w końcu większy sens do życia. W końcu kogoś pokochała i to z wzajemnością.

Profesje: Opiekun wilcząt
Żywioł: Powietrze

Moce:
• Tworzenie wietrznego wiru.

• Wir z połączeniu z wodą tworzy burzę.

• Potrafi skupić powietrze, żeby odepchnąć kogoś na dużą odległość.

Uwagi do mocy:
• Wir utrzymuje się przez dwa odpisy Suzan, działa trochę jak tornado, wciągając mniejsze przedmioty to środka. Suzan całkowicie kontroluje ten wir więc jeżeli się skupi, może w drugim odpisie porwać nawet wilka.

• Wir musi zostać połączony z wodą w zbiorniku, bądź z pomocą wilka wody. Połączenie trwa łącznie jeden odpis, burza działa globalnie, więc Suzan wywołuje za tą pomocą ulewny deszcz i czasami, jeżeli dalej burza sama z siebie się rozwinie, wyładowania elektryczne. Burza trwa 3 odpisy, raz na trzy przywołania rozwija się samoczynnie, przez co może trwać nawet przez parę dni. [Informacja po prawej stronie bloga.]

• Wilk jest poddany silnemu pędowi powietrza, który podnosi go lekko nad ziemie i przesuwa w danym kierunku.

Suzan jest oczywiście wrażliwa na moce związane z ziemią przez to jej wir może stać się zbyt trudny do utrzymania, podobnie kamienie, czy inne ciężkie przedmioty.
Ogień i woda niewiele tu zdziałają, mogą połączyć się z wirem powodując ogniste tornado, czy też burzę.
Reszta żywiołów jest raczej neutralna co do jej żywiołu, zależnie od wykorzystania użytkownika. 

 Cechy charakteru:
 
Jest spokojna, ale też mocno uczuciowa, ze względu na jej historię. Myśli sercem, a nie rozumem. Kiedy się zdenerwuje lub zasmuci, to próbuje przed tym wszystkim uciekać i się schować. Łatwo ją zranić, lecz trochę wyczuliła się na różne słowa czy czyny innych. Nie zmienia to faktu, że rozpłacze się, jeśli zranisz ją słownie, nie mówiąc już nawet o fizycznym jej skrzywdzeniu. Wciąż lekko zamknięta w sobie Suzan powoli próbuje zapomnieć o przeszłości i ruszyć dalej. Próbuje stać się bardziej otwarta na różne relacje czy związki. Przy szczeniakach potrafi być stanowcza, ale i anielsko cierpliwa. Brakuje jej odwagi i pewności siebie, chociaż potrafi dać wrażenie, że chętnie pójdzie z tobą na spacer i wcale nie będą jej się trząść łapy jak galareta, ale w rzeczywistości jest inaczej. Widać, że jest miła, uczuciowa i pomocna, ale miewa humorki. Nikt nie jest idealny. Stara się nie być naiwna, ale pomoże niemal każdemu, kto takiej pomocy będzie potrzebował. Nie często wpada w jakieś szały, bardziej przy kłótniach zacznie płakać ze stresu i ucieknie, żeby się uspokoić, albo chociaż nie będzie na ciebie patrzeć no i nie ruszy się z miejsca. Chętnie się cieszy, może często nie żartuje, ale lubi się uśmiechać i zaśmiać.


Historia: Jako jedyna w mojej dawnej watasze miałam skrzydła i jak zwykle zamiast się zachwycać, inne wilki śmiały się ze mnie. Niektórzy mi wierzyli niektórzy nie, kiedy o tym mówiłam. Nie miałam lekko z matką. Był to wieczny kłębek nerwów, obrywało mi się czasem jakimś wyzwiskiem, kiedy temat schodził na mojego ojca, którego nigdy nie poznałam. Przepraszała potem i wynagradzała, ale wpadłyśmy po prostu w błędne koło. Przez to wszystko bardziej zamknęłam się w sobie. Kiedyś się zakochałam, spróbowałam otworzyć, ale potem okazało się, że basior z którym się spotykałam, miał zakład, żeby umówić się ze mną na parę randek i nagle zerwać. Wtedy nie wytrzymałam i poleciałam do siebie. Mama mnie wspierała, jak mogła..., ale to i tak nie pomogło. Odleciałam i nie wróciłam. Po prostu. Zawładnęły mną mocne emocje. Błąkałam się chwilę, aż tu bum Wataha Skalnego Zbocza, gdzie nikt nikogo nie ocenia jak wygląda.


Ciekawostki:
Kiedyś myślała, żeby zostać zielarką, więc trochę zna się na ziołach, lecz nie wie wszystkiego.

 Często zamyśla się przy jakiś zbiornikach wodnych.

 Umie trochę sztuczek z lataniem, których nauczyła się, gdy była mała.

Anabel

,,Nigdy nie mów nigdy." 


(Autor: Kennzay [MELN-Z])
Samica • 13 lat

Aparycja: Przeważającym kolorem na jej futrze jest zdecydowanie biel, jednak znajdzie się na nim także kilka elementów w kolorze czarnym, w tym jedno czarne ucho.
Relacje: Jej rodzina nie żyje, niezbyt za nimi tęskni, a prawdę mówiąc trochę o nich zapomina.

Profesje: Brak
Żywioł: Duch

Moce:
Potrafi zmienić się w ducha, jak na ducha przystało zyskuje różne umiejętności takie jak niewidzialność, przechodzenie przez różne obiekty/ściany, może poruszać się bezszelestnie i bez zostawiania żadnych śladów, nie opanowała jeszcze tak dokładnie tej umiejętności, więc zdarza się jej znikać i nie umieć "wrócić".

Rozmowa z duchami oraz demonami nie stanowi dla niej żadnego problemu, demony często nie atakują jej od razu, tylko gdy je sprowokuje.

Rozmowa w myślach, polega to na tym, że słyszy twoje myśli i może się samach w nich odzywać.

Uwagi do mocy:
• Zmiana w ducha - Anabel nie zyskuje całkowitej niewidzialności, można ją dostrzec jeżeli dokładnie się jej przyjrzymy ponieważ "konturami swego ciała" zakrzywia przestrzeń. Dostrzeżenie jej nie jest, aż tak łatwe, na początku wydaje się nam to złudzeniem, tak jak z duchem, ponadto musi stać w jednym miejscu przez chwilę. Ponad to to, że jej nie widać, nie znaczy że jej nie słychać.
• Demony z wrogiego stada od Meddera są lekko zdezorientowane, ponieważ nie znają one wilczej mowy, wilczyca zyskuje dwa odpisy spokoju w formie wilka, jako duch nie są w stanie jej zaatakować fizycznie, ponieważ jest niematerialna.

• Telepatia nie działa na alfy oraz cały czas na wilki, czy inne demony, ze względu na dość specyficzne wykorzystanie mocy. Alfa jako najwyższy w hierarchii, w tym świecie Asassin, Medder i Curo, opiera się na magii która blokuje takowe moce. Może jednak przeczytać alfie w myślach, jeżeli ta mu na to pozwoli. Czytać w myślach innych wilków może przez dwa swoje odpisy w wątku, później musi zrobić przerwę długości czterech swoich odpisów, by nie ujawnić się ze swoją mocą.
Wyjątkiem jest rozmowa w myślach, gdzie drugi wilk wie o tym iż Anabel zna jego myśli, wtedy nie ma limitu i może rozmawiać z alfą.

Większość mocy działa na nią w neutralny sposób, zależnie głównie od umiejętności rzucającego moc. W formie ducha nie można ją zranić magicznie, jednak nie działają na nią moce które wykorzystują np rzut kamienień czy coś w tym stylu.
W sumie najbardziej efektywne na nią jest światło, czy też ciemność, cienie, wszystko co nie wykorzystuje materialnych rzeczy.


Charakter:Prawdę mówiąc ciężko jednoznacznie opisać jej charakter, jest on po prostu zmienny, a już po chwili kontaktu z tą wilczycą można zauważyć, że na pewno nie jest normalna. Nawet jeśli potrafi być całkiem spokojna (najczęściej w samotności), to przeważnie raczej jest aż nazbyt energiczna oraz głośna, najprawdopodobniej nie odmówi pomocy w czymkolwiek o co ją tylko spytasz, nie boi się większości stworzeń/sytuacji, do których normalny wilk wolałby się nie zbliżać, w pewnym sensie można uznać, że nie odczuwa strachu, powoli jej szaleństwo pogłębia się jeszcze bardziej. Czy zawsze taka była? Nie, dopiero po wojnie całe to szaleństwo wyszło na wierzch i zaczęło powoli przejmować kontrole...

Historia:Sprawa wygląda tak, że wataha, do której należała z rodzicami oraz rodzeństwem, jeszcze gdy była szczeniakiem, została zaatakowana przez demony. Niestety mimo wielu wspaniałych wojowników polegli wszyscy, no wszyscy poza Anabel oczywiście, sama do końca nie pamięta jak jej się to udało, ale jakoś udało jej się uciec, może pomogło jej to, że zawsze była raczej drobną wilczycą, nawet jak na szczeniaka, kto wie, przynajmniej znalazła się daleko od watahy gdzie odgrywało się prawdziwe piekło, ona bała się wracać, nie wiedziała co zrobić, nikt nie był przy niej, żeby jej pomóc, musiała sama coś wymyślić, inaczej mogła liczyć na pewną śmierć, postanowiła poszukać pomocy, a także czegoś do jedzenia, więc ruszyła w drogę. Jako szczeniakowi niezbyt jej szło zdobywanie jedzenia, mogła liczyć tylko na jakieś owoce, chociaż ich też nie znajdywała zbyt dużo, po innych wilkach nie było żadnego śladu. Była już naprawdę wyczerpana, jednak zmusiła się do pójścia dalej, a to ją uratowało, znalazła wilki, znalazła watahę, Watahę Skalnego Zbocza gdzie znalazła pomoc. Później działo się wiele rzeczy, poznała wiele wspaniałych osób, przeżyła wspaniale kilka lat, jednak to co dobre nie trwa wiecznie, nastała wojna, a ona chciała walczyć, pomagać innym wilkom, w końcu po coś została tym wojownikiem. Jednak pewnego razu, podczas jednej z walk, walczyła z samotnym demonem, według niej miało być prosto, nie wiedziała, jak bardzo się myliła, skądś kojarzyła tego demona, nie pamiętała jednak skąd. Podczas walki zaczęła słabnąć, nie było to zwykłe zmęczenie, domyśliła się, że to sprawka demona i to, że musiała się wycofać. Chciała wdrożyć ten plan w życie, znowu coś nie tak, nie była w stanie użyć żadnej ze swoich mocy (niewiedzących pragnę poinformować, że jej moce oraz żywioł wyglądały kiedyś inaczej), musiała zrobić to bez nich, w żadnym wypadku nie pomagało to, że z czasem czuła się coraz gorzej. Z wielką niechęcią podjęła się ucieczki, po pewnym czasie zgubiła demona, jednak co z tego, jeśli po chwili padła na ziemie, nie była w stanie nic zrobić, a oczy same jej się zamykały. Obudziła się już po wszystkim, już w nowym wymiarze, dowiedziała się, że to Yui ją znalazła. Czy jej zmiana jest spowodowana tamtą sytuacją? Kto wie, może przekonamy się później.

Ciekawostki:
Jej starym imieniem było Emili, zmieniła je z dwóch powodów, głównie dlatego, że się jej po prostu znudziło, a drugim zdecydowanie mniej ważnym dla niej powodem jest to, że sama dobrze wie, nie jest już tą samą wilczycą co wcześniej, nawet jeżeli doszła do tego trochę później i nawet często o tym zapomina, dalej ma to znaczenie.
Pozwala nazywać siebie Ann.

Towarzysz: Czy Yukio można nazwać towarzyszem Ann? Nie jestem pewna czy to poprawne określenie go, ponieważ często łazi sobie gdzie chce i załatwia własne sprawy, jednak warto tutaj o nim wspomnieć.

Potwór... - Twister

Ruszyliśmy w kierunku watahy niestety zaczęło się już ściemniać. Pewnie wszystko byłoby ok, gdyby nie nagły wypadek. Otóż wpadliśmy w jakiś dziwny podziemny tunel.
-Aaaaa! - Krzyczał z przerażeniem Twister. Na końcu spadzistego tunelu tam gdzie zaczynał on biegnąć w poziomie, można było usłyszeć krzyk:
- Jeszcze raz! - Twister krzyknął jakby na cały podziemny tunel. Korytarz rozciągał się dość daleko. Z końca tunelu było widać światło. Nie, wilki nie umarły, niech nikt się nie martwi Twister żyje i pewnie jeszcze dużo rzeczy przeżyje. Więc wilki poszyły w głąb tunelu. W kierunku światła.
- Zobacz tam coś jest?!
- Co to?
- Nie wiem.
- Idziemy zobaczyć?
- Tak, chodźmy! - Wilki podeszły bliżej.
- Widzisz coś teraz?
- Nie, a ty?
- Ja też nie.
- To coś chyba przypomina smoka...
- Idź bliżej!
- Nie! A jak coś mi się stanie?
- No idź, będę cię asekurować.
- Ja się boje, ty idź
- Dlaczego zawsze ja?
- To chodźmy razem?
- Ok, chodź. - I podeszli bliżej.
- Teraz coś widzisz?
- Nie ciągle nic.
- Idziemy jeszcze bliżej?
- Tak. - Wilki znów podeszły bliżej
- A teraz co widzisz?
- Dalej nic
- Na pewno coś tam jest!
- Ale nic nie widać - I wilki znów podeszły bliżej, a że nic nie widziały to jeszcze kilka razy podeszli bliżej.
- I co teraz widzisz?
- Nic - Wtedy zrozumieli, że nic tu niema.
- Jak teraz stąd wyjdziemy?
- Tam widać światło księżyca chodźmy tam. - Idąc w stronę światła, nagle usłyszeli głośny ryk. Nie zawrócili jednak. Po chwili wyszli z najemniczej jaskini. Jednak znaleźli się w dziwnym miejscu...
<Star?>

Nów księżyca (Amulet cz.3) - Forest

- Firiel , wstawaj! - krzyknąłem mu do ucha żeby go obudzić. - Firieeeel, no wstań wreszcie! - krzyknąłem znowu. Krzyczałem, krzyczałem i wreszcie się obudził. ~Ile można spać! Jest szpiegiem a zasypia w nocy jak jakiś dzidziuś... ~ pomyślałem. - Mógłbyś wstać wreszcie, chce Ci coś pokazać. - powiedziałem zdenerwowany na niego.
*Cisza*
Pomyślałem że był tak zawstydzony że nic nie powiedział.
- A więc patrz... - powiedziałem do niego. Zacząłem rozdrapywać drugą stronę kartki i na początku Firiel się zdziwił
 - Co ty robisz, oszalałeś? - powiedział.
- Nie wyciągaj zbyt pochopnie wniosków. - Firiel zauważył że na drugiej stronie jest tekst. - Myślisz że rozdrapuje wszystko od tak? - powiedziałem zdenerwowany.
- Nie wiem czego się można spodziewać po takim wilku.. - powiedział złośliwie pod nosem.
- Co powiedziałeś?
- Nie, nic, nic..., - odparł Firiel. On chyba nie wie że ja to słyszałem i dalej tego nie wie.
- Może to przeczytajmy? - zasugerowałem.
- Skoro już to rozdrapałeś to czytaj.
********************
 Mam nadzieję że szybko się dowiedziałeś o tym fragmencie listu. Musiałem go ukryć, bo gdyby ktoś znalazł ten list z wrogów, i przeczytał to, co tu napisałem, to byłby nie lada problem. A więc do rzeczy, żeby zdobyć fioletowy amulet, musisz mieć swoich towarzyszy. Powiem Ci o trzech wilkach, które pomogą Ci w zadaniu, bardzo, a tak szczerze gdyby nie było jednego z was, to nici... A więc, pierwszy to Ty, raczej nie muszę Ci opisywać, drugi to nerwowy i może trochę to dziwnie będzie brzmieć, ale jest psychiczny o mocy błyskawic, trzeci to wilk majestatyczny, a w sumie bardziej uważający się za majestatycznego, miły lecz z mocnym naciskiem - AROGANCKI, a czwarta to wilczyca która jest nieśmiała, trochę łatwowierna ale ma wielkie serce, ma moc gwiazd. Jak ich znajdziesz musicie dojść do świątyni i stanąć na swoim znaku, ziemia to drzewo, błyskawica no to błyskawica wiadomo, ciemność to księżyc, a gwiazda, to też wiadomo no po prostu gwiazda. A później dostaniecie fioletowy amulet. Tak naprawdę informacje o górze to kłamstwo, musiałem ukryć prawdę, przecież ktoś mógłby cię wyszpiegować... Więc dobra wiadomość to taka że żyje! Przepraszam, że cię musiałem zasmucać, ale musiałem dać przykrywkę, wiesz o co chodzi, pewnie też się zdziwisz czy znam te wilki, nie znam ale wiem z legend, mam nadzieję że nie pomyliłem nic, a więc życzę Ci miłego wieczoru.
PS: Jeden z wilków popada w sen w trakcie nowiu księżyca.
********************

- O wilku mowa... - powiedziałem.
- Ale o co Ci chodzi? - spytał się Firiel.
- Nie nic...
- Tak w ogóle co jest tam napisane? - Zacząłem tłumaczyć , to i tamto. - A więc, wszystko rozumiesz?
- Chyba.
- Dobra tylko pytanie kto jest tymi wilkami... - chwila na przysłowiowego "facepalma" -  a no faktycznie, chyba wiem, Twister, chyba ta szamanka... jak ona miała?
- Star. - wtrącił się Firiel.
- A no właśnie Star i Ty, ciekawe tylko co się stanie jeśli nie weźmiemy tego amuletu, dziadek nic o tym nie napisał...
- A co Ty taki pogodny teraz?
- Okazało się że dziadek nie umarł, kłamstwo.
- No i widzisz kto tu miał rację.
*Niezręczna cisza*
- Dobra, teraz ciekawe gdzie ich znajdziemy jesteśmy trochę daleko od wioski, prawdopodobnie podróżują, biorąc pod uwagę że Twister jest wyrzutkiem - powiedziałem.
- To chodźmy ich znaleźć może? Nagle usłyszeliśmy jakieś dwa wilki gadające ze sobą...
<Twister albo Star?>

Nowa wataha, nowy las - Taeko

Idę sobie spokojnie przez las, oczywiście sama. Bo co innego mam robić? Aktualnie nie mam co robić, znaczy jest pewnie wiele takich rzeczy, ale mi się nie chcę. Jestem w nowej watasze, więc nikogo jeszcze nie znam. Mam nadzieje, że tutaj są inne wilki niż we wcześniejszej. Może się nawet z kimś zaprzyjaźnię, może. W sumie kto by chciał się przyjaźnić z kimś takim jak ja? Chociaż nie jest ze mną tak źle, nie jestem aż taka zła. W ogóle, to po co ja tak o tym myślę? Pozwiedzam sobie te tereny. Jest tu naprawdę ładnie, drzewa, kwiaty i trawa wszystko wygląda jakoś lepiej niż wcześniej albo tylko mi się zdaję. Pewnie to drugie. Po chwili zobaczyłam jakieś jelenie, mogłabym je zabić, ale po co, skoro nie jestem głodna. Niech jeszcze sobie pożyją. Usiadłam kawałek od nich i zaczęłam się im przyglądać. Wyglądają na szczęśliwą rodzinkę, wyglądają, ale raczej nie dowiem się czy jest to prawda. Dobra, stop, co mnie obchodzą te jelenie. Wstałam szybko i pobiegłam gdzieś, nawet nie wiem gdzie. Po chwili jednak się zatrzymałam, a raczej coś mnie zatrzymało. Coś - inaczej drzewo, głupie drzewa. Zaczęła mnie boleć głowa, powinnam bardziej uważać. To była moja wina i tylko moja, bo czym mogło zawinić to drzewo? Ono sobie po prostu od dawna tu rosło. To ja byłam nieuważna i w nie uderzyłam. Potrząsnęłam głową, która nadal mnie bolała i było na niej trochę liści. Gdy liście spadły, wstałam ponownie i rozejrzałam się gdzie jestem. A byłam przy jakimś jeziorku, na którego (mniej więcej) środku znajdował się duży kamień. Spojrzałam w górę, aby sprawdzić jak wysoko jest słońce. Było dosyć wysoko, więc rozwinęłam skrzydła i poleciałam w stronę kamienia. Jak tylko wylądowałam położyłam się i przymknęłam oczy, aby po chwili zasnąć

Tajemnicza wyprawa - Oriabi

Szukałam mojego brata i zobaczyłam jak gdzieś idzie.
- Hej Dark gdzie idziesz?
- Hej... muszę coś załatwić. - powiedział niechętnie. 
- Mogę iść z tobą pliiiiiiiis - zaczęłam piszczeć i robić słodkie oczka, bo w sumie mi się nudziło i nie miałam co robić.
- Eeeeee nie.
- D-dlaczego?
- Jesteś za mała.
- Ja? Za mała? No wiesz dzięki...
- Omg będziesz mi wiercić dziurę w brzuchu prawda?
- Tak.
- No to chodź. Będziemy iść na niebezpieczną misję. - powiedział jakby chciał mnie zniechęcić, ale się nie poddałam.
- Wooo, będzie fajnie! - Śmiałam się w duchu. Poszliśmy w głąb lasu. W czasie tej wędrówki mówił coś o niedźwiedziu, którego na chwilę oślepił, ale go trochę nie słuchałam. No bywa tak w rodzinie, że czasami się kogoś nie słucha. upolowałam sobie królika i to on go niósł, bo dlaczego nie. Ściemniło się i nazbieraliśmy materiałów na ognisko, które rozpaliłam. Upiekliśmy królika i się nim podzieliliśmy. Następnego dnia poszliśmy koło jakiejś góry. Zaatakował nas znowu szablastozębny kotek, ale tym razem Dark go zabił. Powiedziałam mu, że widziałam go wcześniej i wydało mi się to dziwne, że znowu go spotykam. Tak czy inaczej obeszliśmy górę i znalazłam pewną księgę, która zaczęła świecić, kiedy do niej się zbliżyłam. Może to jakaś specjalna księga?
<Dark?>

piątek, 30 marca 2018

Ciemna strona dnia cz.1 - Amira

Był zwykły dzień, dla ciekawskich wtorek. Jeszcze nigdy w watasze nie panowała taka cisza. Nikogo nigdzie nie było. Można było usłyszeć jedynie ciche krzyki dochodzące z lasu. Niebo było szare, a słońce chowało się za chmury. Zapowiadało się na deszcz. Drzewa wyglądały jakby przybrały czarno-szary kolor. Wiatr wiał i słychać było szum liści powiewających na wietrze.
- Ale cisza - pomyślałam Idąc dalej przez ciemne ścieżki gdzie nie dochodziło już słońce usłyszałam krzyk:
- Amira! - Natychmiast pobiegłam w tamtą stronę. Czułam, że zaczęło padać. Lekki krople deszczu spadały mi na pysk. Słońce już całkiem znikło za chmurami. A wiatr ustał. Zobaczyłam stojącego na deszczu brata.
- Amira szybko, alfa cię wzywa! Weszłam do komnaty alfy. Na kamiennych ścianach świeciły kryształy i złote ozdoby. Pomimo mroku, który tam panował widać było wszystko, jakby całe pomieszczenie była oświetlona. Twistunio szedł za mną.
- Witaj Amiro.
- Heejka!
- Mam dla ciebie zadanie, Twister wszystko ci wytłumaczy.
- Dobra, musisz: znaleźć takiego jednego gościa, i tu sprowadzić, kumasz?
- Jasne, ale jak on wygląda?
- A taki se... no wiesz... taki... no... - Asser wyraźnie się wyłączyła, myśląc że mój brat wszystko dokładnie przekaże.
- Ok, a jak się nazywa?
- Tego nikt nie wie. Idź już. nie mam ochoty cię dłużej oglądać na oczy. - powiedział Twister. Wychodząc z jaskini zobaczyłam, że rozpętała się już wielka burza. Pobiegłam jednak w stronę lasu żeby nie tracić czasu. Las nocą wyglądał jakby opuszczony i nawiedzony. Duchy, wampiry, potwory i demony, a nawet niezwykłe wilkołaki kryły się wszędzie. Za każdym drzewem można było znaleźć jakieś niebezpieczne stworzenie. W środku lasu wśród gęstych drzew do ziemi nie docierały krople deszczu, a co dopiero promienie światła. Panowała nieustanna cisza. Nagle usłyszałam czyjeś kroki gdzieś w oddali. Ktoś biegł i najwyraźniej się śpieszył. Przez gęste drzewa widać było tylko niewielki cień.

O włos od śmierci - Oriabi

Po tym jak ta kreatura wskoczyła do wody, zaczęłyśmy uciekać do naszej jaskini.
- Co to w ogóle było?! - zapytałam przerażona.
- No jakiś stwór, ale i tak miałam takie szczęście jak nigdy.
- No wiem zauważyłam. Nic ci nie jest?
- Nic tylko bolą mnie uszy.
- Nie dziwie się, ale to dobrze, że wszystko okej, a i wiem, że to nie za fajny czas, ale na zdrowie, no wiesz jak kichnęłaś... - powiedziałam chcąc złagodzić sytuację.
- Heh dzięki... - Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale ją przytuliłam. Ona też mnie przytuliła.
- Pomyśl, że może kiedyś będziemy się z tego śmiać... - powiedziałam lekko się śmiejąc.
- No ok mam nadzieję, że tak będzie. - odpowiedziała Motso. Poszłyśmy sobie dalej gadać już w środku jaskini, żeby znowu nam się nic nie stało. Szkoda, że w pobliżu nie było mojego brata. Mógłby się z tamtym stworem rozprawić. No ale trudno. bywa. Pół godziny później zaproponowałam jej królika z pobliskiego lasu. Zgodziła się i powiedziałam, żeby poczekała w jaskini. Szybko pobiegłam i upolowałam zdobycz. Przybiegłam z powrotem i dałam jej, żeby go zjadła.

Niepodziewany gość - Dark

Wpadła na mnie pewna wilczyca. Potem zaczęła uciekać jakby zobaczyła potwora. Kiedy się do mnie odwróciła, była gotowa do ataku.
- Hej spokojnie nic ci nie zrobię...
- Na pewno? - spytała lekko przerażona.
- No oczywiście. - fuknąłem. - Co się stało? - zapytałem z ciekawości.
- Niedźwiedź mnie goni.
- Zaraz co? - Wtedy usłyszałem odgłos niedźwiedzia, biegnącego w naszą stronę, oślepiłem go.
- Uciekaj! - krzyknąłem na cały głos. Uciekliśmy do jaskini na terenie watahy.
- Chyba go zgubiliśmy. - powiedziała dysząc.
- Mam nadzieję. W ogóle jestem Dark, a ty? - powiedziałem też dysząc.
- Jestem Aris. Czy to jest jakaś wataha?
- Tak, to jest Wataha Skalnego Zbocza.
- O a... mogę dołączyć?
- Jasne zaprowadzę cię do alfy. - odpowiedziałem z radością.
- Okej, dzięki.
- Spoko, żaden problem. - wyszedłem z jaskini i sprawdziłem czy niedźwiedź nas nie goni. Potem poszliśmy do alfy, żeby Aris mogła dołączyć do watahy.

Przygoda po Amulet! cz.2 - Firiel

Właśnie wracałem od alfy. Byłem ucieszony z tego powodu. Moje stanowisko to szpieg, muszę się wam pochwalić. Postanowiłem, iż się rozejrzę po okolicy. Było pięknie. Spojrzałem na księżyc. ~Czyżby jutro był nów księżyca? Eh.. - pomyślałem z niesmakiem. Gdy tak gapiłem się w niebo potknąłem się o malutki kamyczek, mój pech nie zna granic. Stoczyłem się z pewnej górki jak pocisk. Wylądowałem cały poharatany.
- Kur...de- powiedziałem pod nosem. Nagle usłyszałem płacz. Chciałem się podkraść, ale chyba miałem pecha, gdyż nadepnąłem na gałązkę i było mnie słychać... Po chwili źródło płaczu odwróciło się w moją stronę. Po chwili szybko odwrócił głowę dając wyraźny znak, abym poszedł. Oczywiście ja nie dałem za wygraną. Usiadłem obok ów wilka. To był Forest! Byłem lekko zszokowany.
- Khe, co z ciebie za wilczur - powiedziałem nie zbyt troskliwie.
- Po coś rzesz przylazł... - odpowiedział jękliwym głosem.
- Khe, myślisz, że jestem taki bezuczuciowy i bezduszny, czymkolwiek to się różni? Zawsze tak mówię.
- Co ty masz z tym KHE? - zapytał złośliwie.
- A co ci do tego? Będę mówić, khe, kiedy mi się zechce.
- Ah, szkoda tobą gadać...
- To o co chodziło z tym płaczem? - zapytałem lekko śmiejąc się psychicznie, jak sami wiecie nie kontroluje tego. - Wszystko z tobą w porządku? - zapytałem lekko spanikowany.
*Niezręczna cisza*
- Tak tak... jasne.. - mówiłem lekko poddenerwowanym głosem
- Wariat... - bąknął cicho pod nosem Forest.
- Coś mówiłeś?
- Nic nic...
*Jeszcze dłuższa niezręczna cisza*
- No dobra... powiedz mi o co chodziło z tym płaczem... możesz mi ufać.
- Eh, no dobra... masz - dał mi list. Przeczytałem go uważnie. W międzyczasie zaczęło się robić jasno, a ja czułem, iż tracę siły.
~Nie myliłem się, dziś w nocy jest nów księżyca ~ pomyślałem zdruzgotany.
- Khe i w czym ty tu widzisz powód do płaczu? - odpowiedziałem ironicznie. - Jakby ci to tu powie... - przerwałem, gdyż moje ciało z pozycji siedzącej gwałtownie upadło do pozycji leżącej. Zaczęło kręcić mi się w głowie.
~Czemu akurat teraz? ~ Nie chciałem, aby ktoś znał moje słabości. Po chwili moje powieki same się zamknęły...
<Forest?>

środa, 28 marca 2018

Mała Motso prawie zjedzona w pierwszym opowiadaniu - Motso

Podczas rozmowy z Oriabi nawet nie zauważyłam jak rzuca się na nas jakieś agresywne stworzenie. Poczułam ciepło i zorientowałam się, że otacza nas ognista bariera. To stworzenie-nawet nie udało mi się mu przyjrzeć i już zmieniło się w popiół. Po chwili bariera zniknęła.
-Jeju! To ty zrobiłaś?! - Krzyknęłam z entuzjazmem.
-No...Tak. - Odpowiedziała lekko uśmiechając się wilczyca.
-Szczerze, to wyglądałaś mi bardziej na żywioł ziemi.
-Sama też tak bym pomyślała. - Odpowiedziała mi, lecz nie jestem pewna czy też tak myślała. Obie nie zwróciłyśmy na coś bardzo dziwnego uwagi. Wyglądało jakby ta bestia zmieniła się w proch, jednak zrobiła to zanim zetknęła się z barierą Oriabi. Za nami z popiołu powstała ta sama dzika kreatura, jednak wyglądała trochę inaczej. To coś kłapnęło swoją ogromną paszczą i prawie odgryzło mi głowę gdyby nie to, że kichnęłam. Takiego szczęścia nigdy nie miałam. Stworzenie zamiast zmiażdżyć mi czaszkę pociągnęło mnie za uszy i włosy. Oriabi od razu walnęła go łapą, co podpaliło mu futro. Kreatura zaczęła tarzać się po ziemi. Po chwili Stworzenie zrozumiało sytuację i zanurzyło się w pobliskiej rzece. W tym czasie my zdążyłyśmy rzucić się w paniczną ucieczkę.

<Oriabi?>

Świat duchów - Star

-Lepiej być nie mogło...- powiedział Twister idąc pod górę.
-Ciekawe gdzie jesteśmy- powiedziałam bardziej do siebie.
-Patrz!- krzyknął basior i wskazał ogonem na zarośnięty szałas.
Gdy weszliśmy do środka zauważyłam, że na środku szałasu jest świecący strumyk. Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że gdzieś już to widziałam. Podeszłam i powąchałam wodę. Pachniała magią. Zrobiłam łyk i nagle ziemia zaczęła się rozpadać. Leciałam w dół kilka minut. Nagle uderzyłam brzuchem o ziemię.
W tym samym czasie, po moim zniknięciu, Twister ostrożnie podszedł do strumyka i napił się wody. Gdy spadał widział przed sobą smoki oraz gryfy.
Wstałam i otrzepałam się z kurzu. Spojrzałam w górę. Ku mojemu zdumieniu zobaczyłam czarną i włochatą kulkę. Twister -pomyślałam.- Co on robi w świecie duchów?
-Gdzie jesteśmy?- zapytał.
-W świecie duchów -odpowiedziałam.- Nie martw się, znam drogę powrotną.
-Po co tu przyszliśmy?
-Znajduje się tutaj moja rodzina. Mam nadzieję, że nam pomogą.
Gdy dotarliśmy do starego pnia drzewa ujrzałam Summer. Skoczyłam jej na spotkanie i przytuliłam. Z drzewa wyszła moja matka. Była bardzo szczęśliwa.
Po przedstawieniu wszystkich weszliśmy do środka. Zdziwiło mnie, że w domu nie ma mojego ojca.
-Mamo, a gdzie się podział mój ojciec?-zapytałam.
-Tutaj jestem- odpowiedział głos za mną.- Wreszcie postanowiłaś nas odwiedzić? I kim jest ten twój przyjaciel?
-To jest Twister. Oboje należymy do Watahy Skalnego Zbocza.
-Och. Więc teraz zadajesz się z zabójcami? - zawarczał demon.- Wiedziałem, że nie będzie z ciebie żadnego pożytku. Miałaś szansę stać się zła, ale wolałaś uciec!
Wtedy nie wytrzymałam i wyszłam z domu. Nie mogłam uwierzyć, że mój własny ojciec mnie znienawidził. Mogłam się tego spodziewać -powiedziałam w myślach. Nagle zatrzymałam się. Zapomniałam zapytać o drogę. Zwróciłam więc i wyciągnęłam informacje od mamy.
Po kilku minutach wyszłam z domu razem z Twisterem.
-Nie wiedziałem, że masz...
-Dość! Nie chcę o tym rozmawiać! -krzyknęłam zdenerwowana.- Przepraszam cię. Po prostu nie lubię o tym rozmawiać- dodałam po chwili.
-Nic nie szkodzi. Rozumię cię. A jak wrócimy do domu?
-Chodź. Pokażę ci magiczny wir.
Dotarliśmy do stawu z wielkim wirem.
-Czy to na pewno odpowiedni wir?- zapytał.
-Miejmy nadzieję, że tak.
-Chwila...
Urwał, ponieważ wepchnęłam go do wiru po czym sama do niego wskoczyłam. Na całe szczęście był to właściwy wir. Wyrzucił nas obok szałasu.
-To teraz mamy iść na zachód od tego szałasu, a gdy dotrzemy do Zielonej Sadzawki mamy skręcić w prawo i iść do czasu gdy znajdziemy watahę-powiedziałam.
-To w drogę!
<Twister?>

Insane

,,Jedynym obłąkanym uczuciem jest miłość, to ona doprowadza nas do szaleństwa..."
(Autor: Fichtiilicious)
Samica • 17 lat

Utwór:

Aparycja:
Wilczyca to istne zatrzęsienie kolorów które najczęściej kojarzą się z czymś słodkim. Sama wilczyca mogłaby uchodzić za urocze stworzenie gdyby nie fakt posiadania czarnych oczu z czerwonymi tęczówkami.


Relacje:



Profesje:

Żywioł: Obłęd

Moce• 


• 

• Halucynogenność

Cechy Charakteru:
 Ma znacznie nie poukładanie w głowie, zazwyczaj zachowuje się jak dziecko, a jak na jej obłąkanie przystało ignoruje wszelkie zagrożenie. Uwielbia naturę i ma dużego fioła na punkcie zwierzątek, ale uwaga! Jeżeli jakiemuś stworzeniu cokolwiek się stanie, zamienia się w istnego potwora. Dla oprawcy nie ma żadnego prawie ratunku, trzeba uciekać i modlić się aby nie użyła szaleńczego obłędu, wtedy już nic ani nikt jej nie potrafi zatrzymać, pozostaje czekać, albo spróbować ją uspokoić.

Historia:
 Od dziecka była inna, odmienna, nie pasowała nigdzie ani do nikogo. Wyruszyła w świat. Wtedy ujawnił się jej obłęd oraz szaleństwo przez co poznała moce... Przynajmniej dwie z nich. Ogólnie to po prostu podczas przebywania w samotności zmieniła się trochę w świra...

Ciekawostki:
Ma obsesje na punkcie lasu i wszystkiego czego tam jest.


Jest obłąkana

*Ma w "piwnicy chorą kolekcje"

*Ogólnie jest dziwna

*Posiada jad i wie jak go używać

Nuazi

,,Wszyscy jesteśmy tacy sami, tylko trochę inaczej poskładani."

(Autorka: WindsCaller)
Samica • 16 lat 

Aparycja:


Relacje:
Dawno temu, jeszcze w ta



ŻywiołKrew
Moce: Nie odkryła nowych mocy.
• Potrafi przebywać w dwóch miejscach jednocześnie (lub w jednym miejscu w dwóch postaciach)



Cechy Charakteru:
Nuazi jest dość dziwnym typem wilka, szuka atencji - kogoś z kim będzie mogła porozmawiać. Gdy ktoś jej szuka, sytuacja diametralnie się zmienia. Ucieka, kryje się robi wszystko aby jej nie znaleziono. Ma wrodzone posłuszeństwo wobec wyższych spraw i przełożonych. To nie oznacza, że będziecie mogli nią władać, o nie. Nie pozwoli siebie poniżać, już prędzej wy będziecie cierpieć niż ona. Strach ją napędza, motywuje do działania.

Historia:
Przybyła z krainy potworów, wilków które nie maja prawa być nazywane wilkami. To złe duchy, niszczyciele, diabły wcielone w materialne ciało. Międzyświat, wymiar w którym żyją wszystkie gatunki jakie dotąd poznano, może oprócz najstarszych. Kiedyś było inaczej, ale nieśmiertelni przejęli władze nad nim i zniszczyli go doszczętnie. Uciekła z systemu totalitarnego, brutalnego wręcz. Nie zamierza tam wracać, ale wciąż żałuje że nie zabrała rodziny, cały czas ją opłakuje i cały czas ma sny o tamtym świecie. Niewolnica, która jako pierwsza uciekła z krainy płynącej krwią i kośćmi. Aktualnie stara się zapomnieć o tym co było i chce zacząć nowe życie w nowej watasze, niestety wychodzi jej to z dość marnym skutkiem...

Ciekawostki:
Interesuje się starożytnymi zapiskami, artefakty i te sprawy.

 Nie chce walczyć, nie chce widzieć więcej krwi.

 Ukrywa sekret, są podejrzenia dotyczące tego. Nie lubi krwi i ucieka od niej, może to ma jakiś związek?

Towarzysz: Orion

Mała wpadka - Aris

Leżałam nad strumieniem wpatrując się w swoje odbicie w wodzie.
~ Dlaczego wszyscy mnie opuszczają? - pomyślałam
Łza spłyneła po moim policzku i wpadła do wody. Wyciągnęłam pazury i udeżyłam łapą w swoje odbicie. Usłyszałam szelest w kaszakach. Szybko skoczyłam w jakieś chaszcze i ukryłam się... Nagle poczułam jakiś zach dosyć nieprzyjemny...
Niedźwiedź! Uciekłam w drugą strone od zapachu. Biegłam przed siebie do czasu, aż na coś wpadłam a raczej na kogoś. Podniosłam niepewnie głowę.
~Drugi N-Niedziedź? - pomyślałam przerażona, ale myliłam się... To był wilk. Chciałam uciec, ale droge zagrodziło mi drzewo. Przełknęłam śline i odwróciłam się do wilka. Wysunęłam pazury gotowa do ataku...
<Ktoś chętny?>

Dark

,,Aby być wielkim, trzeba być kiedyś małym."

(Autor: Fichtiilicious)
Samiec • 15 lat

Aparycja: Dobrze zbudowany basior z jasno brązowym, puchatym futrem posiada ciemniejsze plecy, których wzór układa się w szpiczaste
zakończenia z boku i na udzie z kropką obok. Jego ogon przechodzi stopniowo również w ciemniejszy odcień, a uszy kończą się na czarno. Ponadto łapy przechodzą w stonowaną biel, chociaż można by powiedzieć, że to bardziej beżowy, gdzie u tylnych łap możemy zauważyć dwa czarne paski i dwie czarne kropki koło jego oczu. Środek uszu jest podobnego koloru, co łapy. Posiada heterochromię, czyli dwa różne kolory oczu. Jedno ma niebieskie, a drugie pomarańczowe. Nosi na szyi naszyjnik z pewnym znakiem, ale do dzisiaj tak do końca nie wie, czemu go nosi. Po prostu czuje się bardziej pewny siebie i silniejszy w nim.

Relacje: Ma siostrę Oriabi i brata którego nienawidzi. Jego imię to Arno. Zauroczył się też w pewnej waderze, ale chyba w końcu nic z tego nie wyniknęło. Zacznijmy od siostry. Ori - bo tak ją nazywa najczęściej - jest dla niego oczkiem w głowie, dlatego jest o nią zazdrosny i troskliwy aż do przesady. Nie dogadują się zbytnio, ale to wszystko przez wieczne kłótnie o miłości Ori do pewnego basiora. To ich poróżniło, ale Dark próbuje naprawić ich relację. Powoli, ale może coś z tego wyjdzie. Przejdźmy do Arno. Zawsze to on był tym starszym i lepszym, choć nie we wszystkim. Rywalizowali między sobą i chociaż są między nimi 2 lata różnicy, to po różnych treningach Dark okazał się tym silniejszym i zaczął pokonywać brata w pojedynkach. Z jednego nawet została blizna. Znienawidzili siebie jeszcze bardziej, kiedy brązowy wilk w końcu wybuchnął i rzucił się na brata. Cała złość chowana niezbyt dobrze przez lata wypłynęła i nie mogą na siebie do końca teraz patrzeć bez obrzydzenia.


Profesje: Rzemieślnik [Uczeń]
Żywioł: Światło

Moce:
• Kiedy z kimś walczy to może go oślepić na minutę albo rzadko na 5 minut.

• Potrafi ze światła tworzyć iluzję przedstawiającą klony jakiegoś wilka, które po zetknięciu się z żywą istotą rozmywają się.

• Telekineza.

Uwagi do mocy: [Będzie wkrótce]





 Charakter: Z pozoru może się wydawać, że Dark nie ma emocji, bo ich nie okazuje, ale to błąd. To istny wulkan często negatywnych emocji, takich jak złość. Jest on wybuchowy i czasem nie może zapanować nad sobą. Potrafi się wtrącić i powiedzieć swoje. Można też rzec, że jest bezpośredni i szczery. Lubi dominować w jakiś konfliktach i stara się to robić. Może też być irytujący, nawet bardzo swoim zachowaniem. Nachalność i ciekawość to jego pierwszy stopień do piekła. Za to nie wie do końca, jak zachowywać się przy waderach, chociaż potrafi być bardziej delikatny i empatyczny, to nie zawsze mu wyjdzie. To nie romantyk, ale bardziej żołnierz-rebeliant. Tak można by określić jego charakter. Niby się słucha, ale ma swoje zdanie, którego nie ukrywa, chyba że wyczuje, że to nienajlepszy moment. Lubi się sprzeciwiać, chociaż alfy posłucha. Mało zna wilków, za którymi skoczyłby w ogień, ale może się poświęcić w obronie kogoś.


Historia: Zawsze za dzieciaka miałem ciężko. Miałem brata starszego o dwa lata. Musiałem rywalizować o uwagę rodziców, jak to w prawie każdym rodzeństwie. Trenowałem, żeby pokazać, jaki jestem silny. Najpierw ćwiczyłem z nauczycielem, a kiedy poczułem się bardziej pewny siebie, to zacząłem z bratem. Jednak nie mógł sobie odmówić pyskówek i wyzwisk w moją stronę, chociaż nie były to przypadkowe wyzwiska. Wiedział, gdzie uderzyć, żeby bolało i słownie i fizycznie, ale w końcu udało mi się go raz pokonać. Potem było już tylko lepiej, ale z pozoru. Na świat przyszła moja siostra - Oriabi, z którą lepiej się dogadywałem. Relacje z moim bratem Arno tylko się pogarszały. Nie mógł zapomnieć tego, kiedy zrobiłem mu bliznę w jednym pojedynku. Wadera często próbowała nas uspokajać, ale to nic nie dawało. W dodatku pojawili się mordercy w naszej watasze. Zawsze coś mi nie pasowało w zachowaniu Arno, kiedy wymykał się z domu na patrole. Ja próbowałem złapać tamtych najemników, ale nie wychodziło. On natomiast jakoś sobie radził. Do teraz za bardzo nie wiem, czy może z nimi nie współpracował. W każdym razie ciekawska Ori gdzieś się zapuściła, ponoć do nowej watahy. Po jakimś czasie wyczułem jej zapach i znalazłem ją. Również dołączyłem do Watahy Skalnego Zbocza. Chciałem ją chronić przed wszelkim złem, ale pogorszyłem swoje relacje z nią przez moją nadopiekuńczość. Zakochałem się, chociaż nie wiem czy to za mocne słowo, ale nic z tego nie wyszło, jak na moje, ale może to wszystko jakoś się ułoży...

Ciekawostki:

Lubi patrolować okolicę i mieć jakąś orientację, co się gdzie dzieje. Wiąże się to z tym, że w poprzedniej watasze był strażnikiem granicznym i tak okazjonalnie wojownikiem.

 Pomimo tego, że jest bardziej większy niż zwinniejszy, to nawet szybko biega.

wtorek, 27 marca 2018

Przygoda po Amulet! cz. 1 - Forest

Poszedłem do lasu pozbierać zioła.
- Dobra wezmę aloes i babkę - powiedziałem do siebie i tak zrobiłem.
Zauważam jakiegoś gołębia , wziąłem od niego list i czytam:

**********************
Witaj mój wnuczku, Forest!
Piszę do Ciebie z pewną prośbą.
Musisz powstrzymać Stowarzyszenie Gwiazdy Wieczornej i odebrać od nich amulet , tylko uważaj na siebie, na pewno będą na Ciebie wysyłali jakiś między innymi wojowników , żeby cię powstrzymali od zadania. Ale jeśli tego nie zrobisz może się to skończyć złymi konsekwencjami dla mnie, dla Ciebie i dla innych.
Twoim zadaniem jest znaleźć tajemniczy fioletowy amulet, który się znajduję na pewnej górze, nie chciałem Ci przerywać pracy w twojej Watasze, ale to jest bardzo ważne.
Jeszcze jedno, masz czas do pełni księżyca.
Najlepiej weź kogoś ze sobą, jesteś w stanie to zrobić sam, ale wiesz....
"W grupie siła".
Nie chce cię zasmucać, ale gdy napisałem ten list pewnie już jestem w stanie ciężkiej choroby, i prawdopodobnie umarłem, ale pamiętaj, zawsze będę z tobą w sercu.

Powodzenia
Errol

*****************************

Przeczytałem ten list i wstrzymałem płacz, poszedłem jeszcze pozbierać trochę ziół i wróciłem do watahy. Wypełniłem moje codzienne obowiązki, uleczyłem parę wilków. Spytałem się Alfy czy mogę wyruszyć na te parę dni i czy ktoś nie może mnie zastąpić, po przekonywaniu zgodziła się. Wyruszyłem natychmiast, jednak najpierw poszedłem kawałek od watahy i zacząłem płakać.
Usłyszałem jakieś kroki, rozejrzałem się i zauważyłem cień, nie wiedziałem czy to wilk czy wilczyca.
<Ktoś?>

Taeko

"Każdy uczy się na błędach a w szczególności na swoich..."



Samica • 17 lat
Aparycja: Na pierwszy rzut oka zwykła, dobrze zbudowana, wilczyca średniej wielkości z niezbyt miłym spojrzeniem, futro jej nie odznacza się niczym nadzwyczajnym, brak jakiś nietypowych kolorów, które normalnie w naturze raczej nie występują, przewagę mają czerń oraz ciemny brąz z kilkoma przejaśnieniami najczęściej w okolicy brzucha. Oczy ma za to jasno brązowe i duże


Relacje: Jeśli chodzi o rodzinę to sprawa wygląda tak, że nawet nie wie czy jeszcze żyją i niezbyt ją to też obchodzi.

Profesje: Rzeźnik
Żywioł: Mrok

Moce:

Chowanie się w cieniu/znikanie w ciemności - inaczej trochę inna niewidzialność, działa nocy albo po prostu gdy będzie ciemno, wystarczy jej też nie duży cień, ale bez przesady, przy zbyt małych cieniach to nie działa
Widzenie w ciemności - Mrok opanował całe pomieszczenie, ty nic nie widzisz, a ona widzi wszystko

Znacznie zwiększona regeneracja niż u zwykłego wilka, jeszcze bardziej silniejsza w nocy

Uwagi do mocy: - wkrótce

Charakter:
 Wredna i bezczelna lub wiele takich, tak w większości opisują Taeko nowo poznana osoby, bo często właśnie taka jest dla takich osób. Jednak wobec osób które w jakiś sposób chociaż szanuje lub po prostu je lubi potrafi być miła i w jakiś sposób się o nich martwić, mimo że takich osób jest malutko (zwłaszcza osób które po prostu szanuje) to jednak są lub były. Takie osoby wiedzą, że Tae jest dosyć mało ufna i czasem nie potrafi być miła, ale także sprytna, inteligenta oraz potrafi bardzo dobrze kłamać. Mało osób wie że ukrywa ona często swoje prawdziwe uczucia.


Historia:
 Początek jej historii nie wymaga jej opisać bo był w sumie taki jak większości innych szczeniaków, które spędziły dosyć spokojnie czasy młodości. Głównie zajmowała się zabawą, ćwiczeniami lub kłóciła się z młodszym synem alfy. Kłótnia to mało powiedziane Taeko nienawidziła go a on jej i było tak do puki nie dorośli w miarę. Żyła nawet spokojnie, niestety wszystko w pewnym momencie zaczęło się psuć. Stało się to podczas pewnego spaceru, Tae wyszła się przejść nad jezioro, lecz w połowie drogi coś ją zatrzymało, a dokładnie usłyszała ona głos. Musiała się chwilę zastanowić do kogo należy wspomniany głos, nie musiała długo się zastanawiać bo zrozumiała że ten głos należy do Paula (imię młodszego syna alfy). Od razu podbiegła do drzewa i wychyliła głowę żeby zobaczyć z kim prowadzi on rozmowę, zdziwiła się gdy zobaczyła ona demona, który był dosyć potężny. Wiedziała że podsłuchiwanie nie jest mądrym pomysłem, mimo to została i słuchała dalej. To co usłyszała lekką ją przeraziło. Paul chciał zabić za pomocą demona swojego brata Bena, aby przejąć po ojcu władze w watasze. Kiedy się upewniła i miała już odejść usłyszała głos Bena. Odwróciła się i wybiegła, aby go ostrzec. Niestety nie zdążyła o krew rozprysła się we wszystkie strony, w tym na Taeko, cicho pisnęła przez co została zauważona przed demona oraz przez tego przebrzydłego oszusta. Demon już miał ją zabić, na szczęście albo może jednak nie z jakiejś odległości można było usłyszeć jakieś krzyki, w ostatniej chwili zanim zauważyli ich ta kreatura zniknęła i Paul uciekł. Zostałam tylko ja oraz jedno ciało wilka, którego miałam krew na sobie, a na to patrzyła dwójka wilków. A co potem? Taeko zostało oskarżona o morderstwo. Oczywiście się broniła, ale kto jej miałby uwierzyć jak nie rodzina. Przynajmniej tak myślała, jednak nie wszyscy się od niej odwrócili wszyscy uwierzyli Paulowi. I tak Taeko została wygnana w watahy. Przez jakiś czas włóczyła się po lesie, aż w końcu postanowiła dołączyć do innej watahy na którą wybrała sobie już wiecie jaką.


Ciekawostki:

Mimo że ma skrzydła od zawsze, nie za bardzo potrafi latać

Potrafi dobrze walczyć

Zna się bardzo dobrze na zwierzętach

Wiele wilków uważa, iż ma przerażający wzrok

Zaprzyjaźnione osoby mówią do niej Tae

Uwielbia węże i pająki

 Ma problemy z zasypianiem

Często ma bardzo lekki sen, przez co można ją bardzo łatwo obudzić, miewa też świadome sny

Kiedyś przyjaźniła się z wężem o imieniu Jeje
 Nie lubi patrzeć, że ktoś płacze dlatego próbuje pocieszać takie osoby (co praktycznie nigdy się nie udaje, przez co wychodzi na bardziej niemiłą niż i tak ją wiele osób uważa)