środa, 28 marca 2018

Świat duchów - Star

-Lepiej być nie mogło...- powiedział Twister idąc pod górę.
-Ciekawe gdzie jesteśmy- powiedziałam bardziej do siebie.
-Patrz!- krzyknął basior i wskazał ogonem na zarośnięty szałas.
Gdy weszliśmy do środka zauważyłam, że na środku szałasu jest świecący strumyk. Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że gdzieś już to widziałam. Podeszłam i powąchałam wodę. Pachniała magią. Zrobiłam łyk i nagle ziemia zaczęła się rozpadać. Leciałam w dół kilka minut. Nagle uderzyłam brzuchem o ziemię.
W tym samym czasie, po moim zniknięciu, Twister ostrożnie podszedł do strumyka i napił się wody. Gdy spadał widział przed sobą smoki oraz gryfy.
Wstałam i otrzepałam się z kurzu. Spojrzałam w górę. Ku mojemu zdumieniu zobaczyłam czarną i włochatą kulkę. Twister -pomyślałam.- Co on robi w świecie duchów?
-Gdzie jesteśmy?- zapytał.
-W świecie duchów -odpowiedziałam.- Nie martw się, znam drogę powrotną.
-Po co tu przyszliśmy?
-Znajduje się tutaj moja rodzina. Mam nadzieję, że nam pomogą.
Gdy dotarliśmy do starego pnia drzewa ujrzałam Summer. Skoczyłam jej na spotkanie i przytuliłam. Z drzewa wyszła moja matka. Była bardzo szczęśliwa.
Po przedstawieniu wszystkich weszliśmy do środka. Zdziwiło mnie, że w domu nie ma mojego ojca.
-Mamo, a gdzie się podział mój ojciec?-zapytałam.
-Tutaj jestem- odpowiedział głos za mną.- Wreszcie postanowiłaś nas odwiedzić? I kim jest ten twój przyjaciel?
-To jest Twister. Oboje należymy do Watahy Skalnego Zbocza.
-Och. Więc teraz zadajesz się z zabójcami? - zawarczał demon.- Wiedziałem, że nie będzie z ciebie żadnego pożytku. Miałaś szansę stać się zła, ale wolałaś uciec!
Wtedy nie wytrzymałam i wyszłam z domu. Nie mogłam uwierzyć, że mój własny ojciec mnie znienawidził. Mogłam się tego spodziewać -powiedziałam w myślach. Nagle zatrzymałam się. Zapomniałam zapytać o drogę. Zwróciłam więc i wyciągnęłam informacje od mamy.
Po kilku minutach wyszłam z domu razem z Twisterem.
-Nie wiedziałem, że masz...
-Dość! Nie chcę o tym rozmawiać! -krzyknęłam zdenerwowana.- Przepraszam cię. Po prostu nie lubię o tym rozmawiać- dodałam po chwili.
-Nic nie szkodzi. Rozumię cię. A jak wrócimy do domu?
-Chodź. Pokażę ci magiczny wir.
Dotarliśmy do stawu z wielkim wirem.
-Czy to na pewno odpowiedni wir?- zapytał.
-Miejmy nadzieję, że tak.
-Chwila...
Urwał, ponieważ wepchnęłam go do wiru po czym sama do niego wskoczyłam. Na całe szczęście był to właściwy wir. Wyrzucił nas obok szałasu.
-To teraz mamy iść na zachód od tego szałasu, a gdy dotrzemy do Zielonej Sadzawki mamy skręcić w prawo i iść do czasu gdy znajdziemy watahę-powiedziałam.
-To w drogę!
<Twister?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz