czwartek, 28 czerwca 2018

Koniec eventu!

Nareszcie nadszedł koniec! Co prawda Curo nie popisał się opisowością, ale na to już nic nie poradzimy - w skrócie jak ktoś chce, to może to opisać.


Powitajmy z powrotem Insane i Star!
Niniejszym dziękuje wszystkim za udział w tym jakże długim evencie, którego w podobnej formie już nie powtórzę. Jak to mówią - uczymy się na błędach.
Nie przedłużajmy - event zostaje oficjalnie zakończony!

Przyszedł też czas na nagrody!

Grupa Obrończa dostaje Tarcze - amulet który pozwala kontrolować magiczną niebieską kulistą tarcze. Nie można  do niej wejść, ale da się nią opleść, więc jest dość przydatna. Niestety nikt nie wie skąd pochodzi jej magia (źródło), jeżeli przestanie świecić podczas użytkowania... To będziecie musieli poczekać, aż ktoś odnajdzie źródło tej tajemniczej magii! ^^



Grupa Ratownicza nie pozostaje w tyle i otrzymuje Broń - amulet który pozwala kontrolować magiczny, obusieczny miecz o szybkości szabli. Niestety każde zakłócenie magicznego pola wiąże się z utratą kontroli nad tym mieczem, co może być zabójcze w skutkach. Źródło jego magii to pole magnetyczne, pewnie dlatego świeci na fioletowo, a raczej zmienia intensywność tego światła.



Dziękuje wam wszystkim za pomoc i udział! Ten event trwał już trochę za długo ^^
Życzę dalszych miłych przygód!


~Wasza alpha Asser


Ostatni etap... - Curo

Nie wpadłem na nic pomysłowego. po prostu porozumiałem się z moim szpiegiem który otworzył nam drzwi, łatwizna. Weszliśmy do środka a tam nikogo nie było, dosłownie Akstro gdzieś spierdzielił widząc nas pod swoimi murami a Insane oraz Star były w komnacie. Nie przedłużając po prostu je uratowaliśmy potem wróciliśmy i zabraliśmy po drodze Summer która zdążyła już dojść do przepaści i wrócili oni do swoich spraw i tego wszystkiego, zresztą co mnie to obchodzi! Ten dupek zwiał i tym musiałem się zająć, a nie jakimiś sprawami watahy... Upierdliwe maluchy.
- Dzięki za pomoc. - powiedziała uśmiechnięta Asser. Co ona w nich widzi to nie wiem, ale ja stąd spadam...
- Nie ma za co - teleportowałem się do swojej siedziby i zająłem papierkową robotą...

Walka - Taeko

Została zwołana jakaś narada w sprawie walki, na której oczywiście się zjawiłam. W sumie tylko dla tego, iż muszę znaleźć Yui, gdyż potrzebuje pewnych ziół i nie mam nic innego do roboty. Zauważyłam ją gdzieś z boku, postanowiłam, że podejdę gdy to się skończy. Co jakiś czas się udzielałam i wymieniałam się jakimiś spostrzeżeniami o demonach jak inni. Czyli na co trzeba uważać, co najlepiej działa na nie itp. Gdy spotkanie się zakończyło spojrzałam w miejsce gdzie powinna być Yui, powinna, ale jej tam nie było. Zaczęłam się rozglądać, bo musi gdzieś tu jeszcze być. Po chwili zauważyłam ją idącą w moją stronie. Podeszła do mnie i spytała się czy czegoś szukam. Powiedziałam, że to jej szukam, ponieważ potrzebuje pewnych ziół. Poszłyśmy po nie do lecznicy, a gdy już je dostałam poszłam walczyć. Ogólnie ta narada była całkiem przydatna, wiele mówionych tam rzeczy się sprawdziło. Dzięki temu jest nam łatwiej. Walka przebiegała bez większych problemów, wszystkim szło całkiem dobrze oraz nie było tylu rannych. Ja za każdym razem gdy zostałam zraniona sama się regenerowałam całkiem szybko. Te demony są na serio upierdliwe, mam ich dosyć. Tylko wszystko niszczą i przeszkadzają nam, no może nie wszystkie, jednak takie te stanowią większość. Wkurzyłam się, przez co zaczęłam wyładowywać moją złość na demonach, nie zwracając na nic uwagi. (rip dla demonów [*])Po dłuższej chwili zmęczyłam się, jednak dosyć długo walczyłam. Odeszłam trochę i sobie usiadłam blisko lecznicy, a później nawet usnęłam. Obudziłam się i zobaczyłam Firiela wychodzącego z lecznicy.
<Firiel?>

sobota, 23 czerwca 2018

Wyprawa#3 - Summer

Następnego dnia przed zachodem słońca Ognista Gwiazda wyruszył ze mną, z Szarą Pręgą i Piaskową Burzą na patrol. Minęliśmy rzekę i szliśmy w stronę Słonecznych Skał. Zastaliśmy tam koty z Klanu Rzeki.
- Co robicie na naszym terenie? - zapytał przywódca Klanu Pioruna.
- Leżymy jeśli nie widać - odparł czarny kot i spojrzał na mnie. - A co to za pupil Dwunożnych.
- Nie jestem zwierzakiem domowym, tylko wojowniczką Watahy Skalnego Zbocza. - No może przesadziłam z tą wojowniczką, ale to pomogło. Kot stał się mniej pewny siebie.
- Wracajcie do siebie! - zawołał Szara Pręga.
- Bo co?
- Bo możemy cię zabić.
- Nie mamy czasu kłócić się z lisim łajnem. Wracajmy.
Po chwili byli na terenie swojego klanu. Pływali strasznie szybko.
Kiedy wróciliśmy, Ognista Gwiazda powiedział, że jutro wybieramy się do Księżycowego Kamienia (zapomniałam jak to się nazywało). Nastała noc więc poszłam spać do legowiska wojowników. Czułam się jednym kotem z Klanu Pioruna...

Wyprawa po zioła - Cuz

Twister i inni rozmawiali tym razem tak, że nic nie usłyszałem. Położyłem się i czekałem na ich przyjście. W końcu przyszli Twister z Forestem. Forest miał torbę z, której wystawała jakaś księga.
- Szybko, nie mamy czasu. Musimy zdążyć zanim zakażenie się rozejdzie. - Powiedział.
- Idziemy gdzieś? - Zapytałem. Jednak nikt nie odpowiedział na moje pytanie. Wychodząc z jaskini napotkaliśmy Alfę.
- Powodzenia. - Powiedziała. Zacząłem się bać, że idziemy do jakiegoś nawiedzonego lasu pełnego demonów. Jednak mijały godziny a my nadal chodziliśmy po tym samym lesie.
- Jesteś pewien, że to w tą stronę? - zwątpił Twister.
- No przecież kierujemy się na zachód.
- Ale jakoś nie widzę ogromnego posągu, na którego szczycie jest jakiś ogród. - Twister i Forest wymienili się złowrogimi spojrzeniami. Zaczęli szybciej iść. I coraz szybciej, tak aby jeden prześcigał drugiego. Chyba o mnie zapomnieli. Z czasem przyspieszanie kroku zmieniło się w istny wyścig. Próbowałem za nimi nadążyć, ale zgubiłem ich na zakręcie.
- Ej, gdzie jesteście?! - Nawoływałem. Nie wiem czy mnie usłyszeli. Podążałem śladami łap, mając nadzieję, że ich znajdę.

<Twister?>

piątek, 22 czerwca 2018

Cisza - Shinji

Ostatnio w sumie to nic się nie dzieję, nuda, nie wiem co się stało ale wszyscy jakby ucichli, brak rozmów, brak przygód, chyba coś się dzieje na tej wojnie z Akstro czy coś ale w watasze, cisza jak makiem zasiał, wszyscy chyba albo zajmują się pracą albo się lenią i siedzą w jaskiniach, jakby nie było żadnych oznak życia, jakby wszyscy umarli... cisza. W lesie też nic się nie dzieje, nie wiem. Zauważyłem z daleka jakąś osobę rozglądającą się za czymś chyba tak samo jak ja za kimkolwiek, postanowiłem do niej podejść postać też do mnie się zbliżała... kto to jest?
<Ktoś?>

czwartek, 14 czerwca 2018

Trudna decyzja - Twister

- Jest jeszcze jedno wyjście. Z ostaniach badań wynika,że teraz zakażona jest prawie tylko jego łapa. Można ją uciąć.
- To co robimy? To jeszcze dziecko - do rozmowy wtrąciła się Asser
- Jesteś alfą ty decyduj
- Twister? Jesteś moim doradcą i chwilowo opiekujesz się Cuzem, co o tym myślisz?
- Nie możemy pobawić go łapy.
- Nie mamy wyjścia.
- Wiem, że to trudna decyzja ale... pomyśl o jego zmarnowanym życiu.
- Myślę
- Asser nie róbmy tego
- Posłuchamy Twistera , nie będzie żadnej operacji. Badajcie go dalej może jest inne wyjście. Operacja to ostateczność.
- Można jeszcze wczepić mu inną łapę
- Powiedziałam, zrobimy to w ostateczności.
- Jak chcesz
Cuz na szczecie nie słyszał tej rozmowy. Poszedłem porozmawiać z alfą na osobności.
- Nie mam pojęcia co z nim zrobić.
- Wiem o tym ja też nie wiem co myśleć.
Wtedy wbiegł Forest:
- Coś przeoczyliśmy, jest jeszcze jedno wyjście!
- Jakie? 
<Cuz?

Nie musisz powtarzać dwa razy - Twister

Uśmiechnąłem się zwycięsko w końcu nie na codzie zabija się wielkiego niedźwiedzia w lodowym labiryncie. Wśród pękniętych ścian lodu widać był fragmenty lasu. Bez zastanowienia ruszyliśmy z Yui w drogę. Gdy wszyscy trzej wyszliśmy z labiryntu słońce zaszło już za górami. Ciemność nie ułatwiałam nam drogi ale poszliśmy do lasu. Gdy błąkaliśmy się wśród drzew, znależliśmy niewielką chatkę.
- Zostańmy tu na noc - zaproponowała Yui
Zgodziłem się bez wahania. Położyliśmy się i zasnęliśmy.
Rano obudziliśmy się i ruszyliśmy w drogę było jeszcze trochę ciemno. Zobaczyliśmy wodą połyskującą na zielono.
- To chyba jakiś zaczarowane źródło
- Chyba tak
Podszedłem bliżej by sprawić czy woda jest zatruta. Oprócz barwy nic na to nie wskazywało. Postanowiłem się napić
- Nie! Twister nie rób tego! Słyszysz odsuń się od wody! Ten jeleń które zjadłeś, a następnie udawałem motyla trochę podobnie pachniał.
- Wydaje Ci się.
- Wcale nie chodzimy już stąd zanim się tego napijesz.
Yui i Tygrysek odeszli już kawałek i napiłem się tej wody. Na razie nie czułem żadnej różnicy. Po chwili wyszliśmy na znajomą nam łąkę.
<Yui?>

wtorek, 12 czerwca 2018

Narada - Yui

Cały dzień praktycznie tylko zbierałam zioła i oczywiście zajmowałam się leczeniem wilków. Nudziło mi się strasznie, jako że Foresta nie ma ja mam więcej pracy. Teraz wybrałam się na spacerek, byłam już trochę zmęczona. Po chwili podbiegła do mnie wilczyca, a konkretniej Aris. Przekazała mi inforamację o jakimś zebraniu , które zwołuje Shinji oraz Nuazi. Widziałam, iż była już zmęczona, więc spytałam się czy mogę jej jakoś pomóc. Powiedziała, żebym poszła po Oriabi, więc po nią poszłam. Poszukałam jej tylko chwilę, a gdy też jej przekazałam informacją o zebraniu poszłyśmy na miejsce. Okazało się, że mieliśmy pomawiać jakieś strategie, ogólnie jakąś naradę na ten temat. Wszyscy wymieniali się jakimiś spostrzeżeniami, a ja stałam bardziej z boku. Po prostu niezbyt mnie to interesowało, ponieważ ja nie walczę. Cały czas zajmuję się leczeniem rannych wilków. To spotkanie strasznie się dłużyło, a ja mam wiele rzeczy do zrobienia dziś. Zaczęło mi się bardziej nudzić, dlatego zaczęłam bardziej słuchać co mówili inni. Rozmawiali w tym momencie o jakiś zmianach, w sensie, że będą zmieniali się podczas walki, aby niektórzy mogli odpocząć. Gdy nareszcie to się skończyło, a ja już miałam wracać do moich zajęć, zauważyłam Taeko. Ona chyba czegoś szukała, gdyż rozglądała się co chwilę. Uznałam, iż jej też pomogę, więc podeszłam do niej.
- Hej Taeś, szukasz czegoś?
<Taeko?>

sobota, 9 czerwca 2018

Wyprawa #2 - Summer

Zaczęłam mieć czucie w łapach. Paraliż znikał, a na jego miejsce występował ból stawów. Otoczyła mnie grupka obcych wilków i mówiła do siebie w niezrozumiałym dla mnie języku. Nagle jeden wstał i podszedł do mnie.
- Kim jesteś i czego chcesz? -zapytał w języku wszystkich wilków.
- J-jestem Summer. Zgubiłam się. Możecie mi wskazać drogę na pustkowie? Proszę.
Nagle znów zaczęły się szepty. Wilki zmieniły postać na demony. Byłam przerażona.
- Czego chcesz od naszego władcy? -zapytał jeden z demonów.
- C-co...? Od waszego władcy? - Czułam, że już po mnie.
Nagle zza krzaków wyskoczyły dość duże koty. Zaczęła się walka. Chciałam im pomóc, lecz kot o ognistym kolorze futra zaciągnął mnie na bok.
- Nie ruszaj się stąd - rozkazał.
Usłuchałam go i siedziałam w miejscu. Po chwili walka się zakończyła. Koty wygrały...
Wszystkie oczy zwróciły się ku mnie i ognisty kocur znów do mnie podszedł.
- Pójdziesz z nami.
- Jak wygraliście? To przecież niemożliwe! Nikomu nie udało się pokonać tylu demonów!
- Klan Gwiazdy nas poprowadził...- Uniósł głowę ku górze i wymiałczał podziękowania.
- Jak to się dzieje, że rozumię waszą mowę?
- Zostałaś wybrana przez Klan Gwiazdy. Musisz nam pomóc. A teraz chodź.
Wszyscy ruszyli w stronę z której przyszli. Zastanawiałam się co to za Klan Gwiazdy i czemu te koty są takie duże. Jednak jakby się zastanowić to ten ognisty kot był mniejszy od pozostałych.
*X czasu później*
Ognisty kot zaprowadził mnie na "Słoneczne Skały" i zostawił resztę pod opieką swego zastępcy - Szarej Pręgi. Koty te mają dziwne imiona.
- Pewnie zastanawiasz się co tutaj robisz... Nasz las jest niszczony przez potwory Dwunożnych. Obawiam się najgorszego. Nasz las może zostać zniszczony. Wszystkie inne klany będą musiały znaleść schronienie.
- Jakie inne klany? I kim jesteście? I co to potwory Dwunożnych?
- Dowiesz się tego w swoim czasie... Jak się nazywasz?
- Summer. A ty pewnie też masz jakieś dziwne imię tak jak twój zastępca?
- Dla ciebie może są dziwne. Dla nas są naturalne. I nazywam się Ognista Gwaizda. Wracajmy już do obozu. Ostatnio nie jest tu bezpiecznie o zmroku.
Wróciliśmy do ukrytego obozu i szybko zasnęłam. Dużo dziś przeżyłam...
C.D.N

czwartek, 7 czerwca 2018

Moje zadanie - Aris

Odgłos wejścia za sobą. Odwróciłam się. Zobaczyłam wilka który nazywa się Shinji.
- Cześć - powiedziałam.
- Cześć Aris, Nuazi mi kazała coś Tobie przekazać - powiedział.
- Co? - zapytałam.
- Masz zebrać wszystkich na łączce, okej?
- Dobra, zaraz to zrobię. - odparłam po czym on wyszedł. Kto jest w watasze? - pomyślałam. Wyszłam z pokoju i szłam korytarzem. Nagle zobaczyłam dwa wilki. Z tego co kojarze to jest... Firiel i Taeko. Podeszłam do nich.
H-hej... - powiedziałam podchodząc na co oni popatrzyli się na mnie. - Mam wam przekazać że wszyscy mamy się zebrać na łące ponoć to ważne. - dodałam.
Kto nas woła? - zapytał Firiel.
Shinji i Nuazi - odparłam. Na co oni kiwneli głowami i poszli. Nie opodal zobaczyła Amire. Podeszłam do niej.
- Cześć Amira. Mamy zebrać się na łące ponoć Shinji i Nuazi chcą nam coś przekazać. - Nie czekając na odpowiedz odeszłam. Kto jeszcze? - pomyślałam. Nagle na kogoś wpadłam.
- Nic ci nie jest? Usłyszałam głos - otwożyłam oczy. Zobaczyłam wilczyce której imienia nie znam.
- Nie... A właśnie mam cię poinformować że Nuazi i Shinji wołają nas na łąkę a teraz wybacz muszę iść - powiedziałam do niej po czym odbiegłam. Trochę się zmęczyłam. Biegamy! Biegamy! Kilo kalorie spalamy. - pomyślałam. Szłam szłam. Nagle zobaczyłam wilczyce Yui. Nareszcie - powiedziałam do siebie.
- Yui! - podbiegłam do niej.
- Co się stało? - zapytała
- Masz iść na łąkę Nuazi i Shinji zwołują zebranie. - rzekłam
- Może ci pomogę? - zapytała uprzejmie
- Dobrze dziękuje za chęci mogła byś iść po Oriabi? - zapytałam
- Jasne - odparła i sobie poszła. Ja zaczełam szukać ostatniego wilka. 
~Gdzie jesteś Hiroki? - powiedziałam do siebie w umyśle. Nagle kogoś zobaczyłam. Zaczęłam biec w tamtą stronę. 
- Masz iść na łąkę Nuazi i Shinji zwołują zebranie - Powiedziałam szybko. - Chodź mamy się pośpieszyć Hiroki - nie czekając na odpowiedz pobiegłam na łąkę. - Shinji! Jesteśmy - krzykłam
- A gdzie Yui i Oriabi? -zapytał
- Yui poszła po Oriabi zaraz przyjdą - odpowiedziałam i siadłam.
<Yui?>

niedziela, 3 czerwca 2018

Sposób wejścia - Hope

Nie jestem pewna jak się w to wplątałam. Asassin kazała mi iść na wyprawę ratunkową i nie sprawiać problemów. Na początku nie wiedziałam kogo mają ratować, ale podczas podróży usłyszałam jak ktoś o tym rozmawiał. Star oraz Insane były uwięzione w zamku Akstro. Na razie zostawię to bez komentarza, bo w końcu pełno jest stworzeń o tym samym imieniu. Gdy dotarliśmy do nieskończonej przepaści zaparłam się i nie chciałam wskoczyć. Nie do końca bałam się śmierci, co bardziej pustki. Gdy już znalazłam się w pustce przypomniało mi to uczucie jakie czułam po śmierci. Za wszelką cenę nie chciałam aby ktoś na kim mi zależy tak się poczuł. Teraz jak o tym myślę to głupio trochę postąpiłam bo jednak muszę zabić 4 wilki i one wtedy będą się tak czuć. Wędrując ciągle czułam na sobie wzrok mojego władcy i Asassin, która faktycznie miała na mnie oko. Dotarliśmy do zamku Akstro i jakiś wilk zaczął rozdawać broń. W wolnej chwili zwędziłam jedno ukryte ostrze. Jednak oczywiście jakże wspaniała alfa rzuciła w moją stronę ten cudowny wzrok i musiałam odłożyć broń. Usiadłam z boku i zaczęłam rozmyślać wodząc wzrokiem to na tego wilka, to na alfę, to na strażników. Jestem ciekawa czy inne wilki wiedzą kim jestem. Większą ciekawość wzbudza we mnie myśl, która chodziła mi po głowie już od spotkania z Asassin. Czy ktoś wie kim byłam przed śmiercią? Jeśli tak, to pewnie tylko alfa. Może Motso też coś wie, bo w końcu niby jest w swoim śnie, ale też w pewnym sensie moim. Tym czasem walka się skończyła. Żałuję trochę, że nie mogłam brać w niej udziału. 
- Dobra robota wilki! - Mówiąc to alfa dała mi znak, żebym podeszła. 
Pewnie nie chce abym uciekła. Zaczął się dialog o tym jak wejść do tego zamku. Pewnie byłby ciekawy gdybym tylko go posłuchała. Tymczasem ja zaczęłam przyglądać się twarzom wilków. Większości nie znałam, jednego kojarzyłam. Trochę lepiej znałam Emili. Zaczęłam sobie ją przypominać, ale moje myśli rozproszył Curo. 
- Mam! - Krzyknął. Pewnie znalazł sposób wejścia. 

<Curo?>

Liścik i lekkie zmartwienie - Suzan

Podczas tej wojny musiałam pilnować szczeniaków, żeby nie opuszczały jaskini. Przy tym bawiłam się z nimi, żeby nie myślały o tych okropnych demonach. Pewnego ranka wstałam i poszłam zaspana policzyć szczeniaki.
~Nie ma jednego! Chyba Summer o nie! - krzyknęłam w myślach.
Poszłam do siebie i zobaczyłam list. Pisała tam Summer, że poszła szukać swojej siostry i żebym się nie martwiła. Jak to ja kiedy powiesz mi: "wszystko będzie dobrze" to nie będzie dla mnie dobrze. Zaczęłam się lekko o nią martwić. Chciałam za nią pobiec, ale nawet nie wiem gdzie poszła. Kręciłam się po jaskini jak szalona, ale ochłonęłam i zaczęłam budzić dzieci. Przyniosłam im coś do jedzenia i dalej odciągałam je od tego, żeby wyszły na dwór. Jednak muszę pamiętać, żeby nie traktować ich jak bardzo małe szczeniaki. Opowiadałam im różne historie itd. Potem poszłam na polowanie i zjadłam sobie królika. Leżałam i ciągle się zamartwiałam. Postanowiłam jednak zostawić tą sprawę. Ufam jej i mam nadzieję, że z tego wróci cała. Poszłam spać i tak się zakończył mój dzień.

piątek, 1 czerwca 2018

Zamek Akstro - Kurinalu

Przed nami ukazali się strażnicy zamku Akstro.
Chyba nas jeszcze nie zauważyli, więc Asser kazała nam szybko się cofnąć, aby omówić plan.
- To ktoś ma jakiś pomysł? - zaczął Dark.
- Może Kurinalu ma jakiś pomysł? - popatrzyła na mnie z nadzieją Asser.
- Może mam jakiś... - popadłem w chwilową zadumę.
*Cisza*
- Mam! - krzyknąłem uradowany. Otworzyłem swoją pieczęć arsenału, czy jak kto woli, ekwipunek. Zacząłem szukać odpowiednich broni dla każdego. - [...] tępe, zepsute, złamane.. - mamrotałem pod nosem.
- Wyjaśnisz, o co chodzi? - spytał zmieszany Forest.
- Chwileczkę. - powiedziałem bez namysłu.
------------------------
Gdy powybierałem bronie przeszedłem do rzeczy.
- A więc plan ataku zaraz przedstawię. Uzbroję wszystkich w różne bronie, co da nam przewagę. Do wyboru, do koloru, kusze, łuki i miecze oraz katany.
Wszyscy zaczęli wybierać oraz trochę testować.
- Wybrane. - ogłosiła Asser.
- A i jeszcze. - położyłem przed nim różnego rodzaju ukryte ostrza i inne tego typu. - Dużym prawdopodobieństwem może być, że mogą wam odbić broń, czy nawet zepsuć, a więc będziecie mieli coś w zapasie.
- Czy to wszystko jest konieczne? - powiedział z niesmakiem Curo (który postanowił wrócić żeby nas "ochronić")
- Jeśli nie chcesz, to nie bierz. - odpowiedziałem oschle.
Wszyscy, oprócz Asassin wybrali co chcieli. Potem przedstawiłem im plan działania.
*Po omówieniu*
- Czy wszystko jest jasne?
- Tak. - opowiedzieli wspólnie.
Alfa przybrała swoją demoniczną formę.
~ Może też to uczynię, bo niby mam swoją ostateczną formę? ~ jak pomyślałem, tak uczyniłem.
Na moim ciele pojawiły się różne białe wzory oraz pojawiły mi się dodatkowa para łap, tóż za moimi przednimi.
- Co ci się stało? - spytał zdziwiony Forest.
- Można powiedzieć, że to moja ostateczna forma. - zacząłem bez entuzjazmu - Po za polepszeniem moich zdolności i dodatkową ozdobą na futrze, to jak widać mam dodatkowe kończyny, które pomogą mi w walce.
- A niby jak? - wtrącił Dark.
- No ogółem mam zamiar przybrać pozycje ludzką. - powiedziałem stając na tylnych łapach - Będzie mi wygodniej, a dodatkowe kończyny będą mi zastępować moje przednie łapy lub służyć jako podpórkę, gdy na przykład się przewrócę.
- Aha... - powiedziała Emili lekko przechylając łebek.
- Ogólnie jest to tak naprawdę moja prawdziwa forma. Korzystam z tamtej, ponieważ ona trzyma moje moce w ryzach i nie mam zazwyczaj potrzeby ujawniania swojego prawdziwego oblicza.
- No dobrze... - powiedziała pół głosem Asassin. Zaczęła mnie jakby skanować wzrokiem. Pewnie po to, aby uzupełnić bestiariusz.
- To możemy już ruszać? - zapytał znudzony Curo.
- Idziemy, idziemy nie gorączkuj się... - odpowiedziałem oschle.
---------------------
Strażnicy nas zauważyli popatrzyli na nas wrogo, byli gotowi do ataku.
- Coście za jedni. - odezwał się chyba ich dowódca. - Jakim cudem tu się dostaliście?
- To nie twój interes. - warknęła wrogo Asassin.
- Widzę, że tu mamy symbiozę demonów i... - popatrzył z niesmakiem na Emili, Darka, Twistera i Foresta - zwykłych wilków. - fuknął w ich stronę.
- Na co ci te teksty? - powiedział złośliwie Forest.
- Chyba zapomniałeś, z kim masz do czynienia. Dobra, ale do rzeczy... -  powiedział zrezygnowany. - Albo idziecie sobie stąd albo walczycie.
- Walczymy. - odpowiedziałem bez namysłu.

Obie strony zmierzyły w swoim kierunku. Nas było siedmiu, a ich dziesięciu, lecz było jedno ale... Każdy z nich stworzył po 3 klony, które siłą nie odbiegały od oryginału. Ogółem podczas omawiania planu ustaliliśmy różne znaki oraz dźwięki, które miały wyznaczać to, co każdy robi. Po analizie sytuacji doszełem do wniosku, że najlepsza będzie taktyka 3.
Zaczęła się prawdziwa walka, której mi brakowało. Zabijanie, które sprawiało mi radość. Właśnie w tej formie pozbywam się prawie wszystkich moich uczuć.
Pewnie u Asser i Curo było podobnie. Ciekawe, jakie wrażenie miała reszta.

Wraz z Asser wróciliśmy do normalności. Schowałem wszystkie miecze i łuki pozostawiłem jeszcze tylko ostrza, bo mogą się przydać.
- No to chyba po wszystkim. Albo są martwi, albo... - popatrzyłem na trzy demony, które ciężko, ale jeszcze oddychały - albo ogłuszone.
- Dobra robota wilki! - pochwaliła wszystkich Alfa.
- To co teraz, bo musimy jakoś wejść do zamku bez drzwi... - zaczął Dark.
- Może oknem? - odpowiedziałem żartobliwie.
- To by było zbyt proste. - odpowiedział lekko się śmiejąc Curo.
<Hope?>