Pojawił się dziadek Foresta. Powiem, iż było trochę dziwnie... Gdy szliśmy w stronę świątyni rozmyślałem nad tym. Po chwili słyszałem w tle jakieś odgłosy. Zignorowałem je i pogrążyłem się w dalszym rozmyślaniu, gdy tu nagle moje ciało miało zbyt bliski i bolesny kontakt z drzewem.
- Wszystko w porządku, nie majacz tylko idź. - powiedział oschle Forest.
- Dobrze...dobrze już. - bąknąłem w jego stronę.
- Ze toż mi z tobą przyszło iść.. - bąknął pod nosem Forest.
- Coś mówiłeś? - zapytałem z ironicznym uśmieszkiem. Słyszałem to.
- Nic nic... - odpowiedział przewracając oczami.
Szliśmy tak w ciszy dłuższy kawałek czasu, gdy nagle wyskoczył dziwny, wielki stwór, ubrany w zbroje i wyposażony w miecz oraz tarcze.
~ O nie serio, znowu! ~ wykrzyczałem w mojej głowie.
- Kim jesteście? - zapytał niskim głosem. Skądś swoją drogą znam tego osobnika. - Chcecie wejść do środka czy nie? - powtórzył to dwukrotnie.
- No oczywiście, że tak. A poco niby tu przyszliśmy?! - krzyknął Twister.
- Przestań! - krzyknąłem, w tym momencie przypomniałem sobie kim on jest. - Nie powinno się odpowiadać na jego pytania.To jest Bliks - stwór zazwyczaj wykorzystywany do obrony.
- Skąd to wiesz? - zapytali wszyscy na raz. Chyba uważali mnie za głupiego.
- To prywatna sprawa.-odpowiedziałem lekko smutny.
- Widzę, żeś doinformowany. - powiedział Bliks. Następnie chwycił mnie za ogon i zawisłem do góry nogami. Pisnąłem cicho. Zacząłem się szamotać.
- No proszę, nie wiedziałem, że się spotkamy Firiel. - powiedział jakby uradowany.Podrzucił mną i ścisną w swojej wielkiej łapie.
- Co się tu właśnie dzieje... - powiedziała pytająco Star. - Firiel wytłumacz nam.
- Wytłumaczę, wytłumaczę...tylko się uwolnię. - prawie traciłem przytomność, gdyż ciężko mi się oddychało. Poraziłem go prądem, a ten zwolnił uścisk na tyle, abym mógł się wydostać.
- O rzesz ty szczylu. Było ciebie wtedy zabić! - wykrzyknął potwór. Po chwili Bliks wymierzył swój miecz w moją stronę, nie zdążyłem się podnieść. Bałem się co będzie, gdy tu nagle...Przede mną ujrzałem cielsko Foresta. "Rozłożył" wielką tarcze.
- Nie pływaj w obłokach. - powiedział jakby uradowany, iż uratował mi skórę.
Rozpoczęła się walka z potworem. Wszyscy się bili, co chwile widziałem a to Star, a to Twistera. Stałem trochę zszokowany. Opisze kawałek wspaniałej walki. A więc:
Forest unieruchomił Bliksa pnączami, Star rzuciła się na niego z pazurami, Twister teleportował się za niego i zgotował mu niezły wpier-ekhem, wpierdziel.
~ Nie będę gorszy ~ pomyślałem. Wyczarowałem dwie duże elektryczne kule, jakie byłem w stanie zrobić.
- Odsuńcie się! - krzyknąłem i strzeliłem w niego. Potwór zabity. Poczułem się w końcu przydatny. To było wspaniałe uczucie.
- Dobrze nam poszło ekipa! - krzyknęła radośnie Star. Wraz z Forestem zajęła się leczeniem siebie, jego i dość mocno poharatanego Twistera. Ja nie potrzebowałem zbytnio, no bo ile ja tam walczyłem.
- To powiesz o co chodzi? - spytała się opiekuńczo Star.
Wtem zacząłem swoją historie...
<Forest?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz