A więc, wiele lat chodziłem po świecie. Pewnego razu znalazłem swoich rodziców. Byli oni "zakładnikami" wrogiej watahy. Zostałem przepędzony i ten Bliks mnie zaczął nękać, gnębić i gonić. - odpowiedział Firiel.
- Ee.. okej - odpowiedziała Star, moja reakcja była dość podobna.
- Może ruszymy się dalej, bo trochę ta świątynia ma dużo komnat, a nie wiadomo kiedy północ - powiedziałem.
Myśleliśmy nad tym by się rozdzielić, ale zazwyczaj wychodzi to źle, więc razem przeszukaliśmy parę komnat, aż znaleźliśmy środkową komnatę z dzwonem.
- Zatrzymajmy się, to już tu - powiedziałem.
- Okej - powiedzieli wszyscy.
Wszyscy poszli na swoje znaki i nic się nie stało.
- Ktoś wie czemu to nie działa? - spytała się Star.
~ Ciekawe jak to uruchomić - pomyślałem.
- Chyba wpadłem na dobry pomysł - powiedział Twister.
- Jaki? - spytałem się.
- Może musimy coś strzelić w ten dzwon?
- Mądra myśl jak na ciebie, Twister.
- No przecież ja mam najlepsze pomysły - powiedział arogancko.
- Eh... - westchnąłem.
- Firiel, może Ty to ruszysz? - spytałem się go.
- Chociaż nie będę kulą u nogi - powiedział pod nosem Firiel.
- Firiel , nie myśl tak - powiedziałem tak aby go pocieszyć
- Forest, musisz wszystko słyszeć co mówię pod nosem?
- A to moja wina że tak głośno mówisz?
- Przestańcie się kłócić! - krzyknęła Star i przerwała kłótnie. - Może weźcie się do roboty i zróbcie coś z tym dzwonem?
- Spokojnie uspokój się Star... - powiedziałem do niej.
- Dobra, Firiel strzelaj! - powiedziałem do niego.
Firiel strzelił kulą elektryczną i nagle dzwon strasznie zaczął świecić, białym światłem. Nagle promienie poleciały w wszystkich z nas. Gdy promień prawdopodobnie wyssał z nas trochę magii, zauważyliśmy czarno-biały amulet ten tak zwany "Wymarły".
- Chyba udało nam się! - krzyknąłem radośnie.
Zaczęliśmy się cieszyć i tak dalej.
Tylko dotarło do mnie pytanie, nic nie powiedziałem Alfie ani jakiemukolwiek Magowi.
To był idealny czas na przysłowiowy "facepalm", jak pomyślałem tak zrobiłem.
- Hm... to chyba możemy wracać? - powiedziałem, omijając już tą myśl z Alfą.
- No raczej, trochę zgłodniałem, biorąc pod uwagę że długo nie jedliśmy - powiedział Twister.
- Eh... Ty byś tylko o sobie myślał... - powiedziałem zdenerwowany z jego aroganckiej postawy.
~ Z czasem może się przyzwyczaję - pomyślałem.
~ Chyba muszę coś załatwić jeszcze z Nuazi, naszym Głównym Magiem, zacząłem się dziwnie czuć może ona coś wie... - pomyślałem.
Ogarnęliśmy się czyli po prostu upolowaliśmy coś, zjedliśmy, wypiliśmy , odpoczęliśmy jeden dzień i wróciliśmy do watahy, trochę to trwało, ale jak się Firiel pośpieszył to szliśmy nawet szybko.
~~Koniec Historii~~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz