Gdy wyszliśmy z tunelu znaleźliśmy się na polanie. Zauważyłam Foresta oraz Firiela. Odwrócili się w stronę, z której przyszliśmy.
- Nareszcie w domu! - powiedziałam szczęśliwa i runęłam na trawę.
- Mam nadzieję, że ten smok nas nie goni - mruknął pod nosem Twister.
- Eee... Jaki smok? - zapytał Firiel. Gdy opowiedzieliśmy o naszych przygodach zaczęło wychodzić słońce. Widziałam naszą watahę. Nie mogłam uwierzyć, że większość wilków nie przeżyło. Byłam też załamana z innego powodu. Lulu się gdzieś zapodziała. Musiałam pogodzić się z tą myślą, choć było to ciężkie. Nagle zauważyłam list.
- Co to za list?
- To od mojego dziadka - wytłumaczył Forest.
- Mamy znaleźć Fioletowy Amulet.
- Ale czemu? Co jeśli go nie znajdziemy? - zapytał Twister.
- Nie wiem dokładnie, ale nie możemy dopuścić aby Stowarzyszenie Gwiazdy Wieczornej dostało go w swoje łapy. Jeśli do tego dojdzie może być nieprzyjemnie... - powiedział Forest.
- I mamy czas do pełni księżyca.
- Wiecie, że tracimy czas na te pogaduchy? - wtrącił, do tego czasu milczący Firiel.
- Więc w drogę!
- Forest, prowadź! - krzyknęliśmy chórem.
<Twister, Forest albo Firiel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz