niedziela, 19 stycznia 2020

Poranne obowiązki - Oriabi

Obudziłam się wczesnym rankiem. Do mojej przytulnej jaskini zawiał zimny wiatr, więc założyłam szatę czy coś w rodzaju płaszcza z kapturem w kolorze ciemnego fioletu.
~ Teraz to już bardzo wyglądam na jakiegoś maga, tylko różdżki mi brakuje. ~ pomyślałam sobie i zaśmiałam się lekko.
Podeszłam do mojego skromnego biurka z zapiskami na temat eliksirów i przysunęłam sobie świeczkę. Dmuchnęłam lekkim płomieniem z pyska, aby ją zapalić i przyjrzałam się ostatniej zapisanej kartce z poprzedniego wieczora. To była zwykła mikstura lecznicza. Raczej próbowałam ją ulepszyć, ale nic nie działało. Może po prostu byłam zmęczona i dlatego nic z siebie nie wyksztusiłam. Próbowałam właśnie dodać jakieś zioła do wcześniej przygotowanej cieczy i wymówiłam coś w innym języku. Miałam księgę z różnymi prostymi zaklęciami. Dosłownie w nazwie można było znaleźć słowo "podstawy" zaklinania czy tam zaklęć. Do końca nie wyszło, jak chciałam, bo eliksir przybrał całkowicie inny kolor. Miał być miętowy, a był pomarańczowy. Westchnęłam tylko, zapisałam moje odkrycie, założyłam kaptur i zgasiłam świeczkę. Odłożyłam dwie książki na biurko i znalazłam jeszcze na ziemi moje zapiski o gwiazdach. Powiem tak - niezły bajzel z tymi moimi wszystkimi książkami i ogólnie rzeczami. Nie mialam zbyt dużo czasu na układanie wszystkiego, w sumie w takim "porządku" lepiej mi się pracuje. Musiałam spotkać się z niejaką Anabel. Ktoś mi mówił, że to po prostu Emili pod jej nowym imieniem. Za dobrze jej nie znam, ale mamy razem przystrajać miejsce do święta. Ruszyłam się więc i wyszłam z miejsca zamieszkania. Wzięłam głęboki wdech świeżego powietrza i podreptałam, aby coś zjeść. Nie byłam w humorze, żeby na coś polować, jak za dawnych lat, więc po prostu wzięłam coś z zapasów. Następnie ruszyłam do wilczycy, z którą miałam się spotkać. Poznałam ją po wyglądzie jej pleców. Podeszłam bardziej od boku, żeby jej przypadkiem nie wystraszyć.
- Hej Ann tak? Jakby co, to ja jestem Ori. Miałyśmy razem przystrajać całe miejsce spotkania wilków. - zdjęłam kaptur z głowy, żeby nie było, że jakoś się skrywam.

<Anabel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz