wtorek, 7 stycznia 2020

Koszmar istny - Azra

Azra przyjechała w jakże idealnej porze, co musiała sama sobie przyznać. Śnieg. Przeklęty śnieg.  Było jej niesamowicie zimno, jak zwykle jej szczęście się odzywało. To nie tak, że nie lubiła zimny, kochała patrzeć na jej krajobraz, który był tak inny od pustyni, a jednak tak podobny. Chodziło tu właśnie bardziej o kwestie klimatyczne. Jej futro było za krótkie i nie przystosowane do takiego klimatu. Na szczęście, zawsze miała przy sobie swój gruby płaszcz na takie okazje, którego nie omieszkała się nałożyć. Ciepły i milutki, w kolorze intensywnego fioletu i zapinany na niebieski kamień, który miał prawie, że identyczny kolor co jej oczy. Ciągnęła dalej swój bagaż, w którym miała kilka ciekawych rzeczy do sprzedania. Przybyła właśnie z zimnego rejonu, w którym praktycznie ciągle trwała zima, niestety miała nieszczęście i znów na nią trafiła, ale tak bardzo się tym nie przejmowała. Dzięki temu towar pójdzie łatwiej, to się na razie liczyło w tym momencie najbardziej. Mogła nawet stwierdzić, że rozejdzie się jak świeżutkie bułeczki!
Dostała się dość szybko do swego lokum, a wilki które mijała, były tak pochłonięte pracą, że nie zwracały uwagę na nowo przybyłą, która różniła się swym wyglądem znacznie. Dla niej to było lepiej, mogła w spokoju odpocząć od podróży i wszystko dokładnie zaplanować. Rozejrzała się po nim. Mała, przytulna drewniana chatka z kominkiem. Musiała przyznać, że było w dobrym stanie i odpowiednie do jej potrzeb. Salon był połączony z kuchnią, wszystko było urządzone w ciepłych kolorach, co jej nie przeszkadzało. Większość mebli była z drewna, a kanapa wydawała się bardzo miękka. Zignorowała jednak wygląd, uznając, że nie trzeba się nad tym rozwodzić obecnie i powędrowała do sypialni nadal z walizką, zamierzając ją tam rozpakować. Zajęło jej to dość szybko. Nie miała dużo rzeczy. Uznała, że wyjdzie i rozejrzy się trochę po otoczeniu. Jak wyszła zrozumiała czym wilki były tak pochłonięte - mieli święto. Prychnęła rozbawiona, nie widziała nigdy sensu, by cokolwiek obchodzić, było to marnowaniem czasu i pieniędzy. Uznała, że w sumie dzięki temu może uda się jej więcej zarobić.
Zrobiła obchód po różnych sklepach patrząc na towary różnorakie, wiedziała, że będzie musiała przeczekać jakiś kawał czasu, by spadły i mogła je zakupić. To był właśnie ten problem. Wszystko szło w górę i nie mogła niczego zakupić, bo była zbyt skąpa, by zapłacić za coś takiego tak dużo. Wiedziała, że mieli bardzo wiele dobrych wyrobów - usłyszała tą nowinę od zaufanej dla niej osoby, ale miała świadomość, że handlarze często bardzo idealizują swój produkt, sama to wiedziała, w końcu nim była, więc znała dużo sztuczek którymi się posługują. Zakończyła obchód po jakiejś godzinie, teraz miała pewność gdzie jaki sklep leży i co może zakupić w danym z nich za jakie ceny. Po przechadzce, uznała, że resztę dnia spędzi w domu, przez to, że była dość zmęczona po podróży i chciała odpocząć przy ciepłym kominku i dobrej herbacie. Do domu wróciła szybko i jak zaplanowała tak zrobiła - po kilku minutach leżała rozwalona na kanapie przy rozpalonym kominku i przykryta kocem oraz pijąca herbatkę owocową. Tak minął jej dzień, a później poszła się poszła położyć spać. Tak minęło jej kilka dni w Watasze, głównie chodząc i zwiedzając różne miejsca, lecz z nikim nie rozmawiała. Aż do pewnego dnia... 
Z rana szybko się ogarnęła. Po zjedzeniu śniadania usłyszała pukanie do drzwi. Nie wiedziała kogo tu przywiało, ale postanowiła, że nie będzie mu kazać stać na mrozie, więc ruszyła. Otworzyła je i spostrzegła jednego z wilków tej Watahy.-Czego?- Odparła niezbyt przyjaźnie, ten jednak się nie speszył i odpowiedział jej, że ma zgłosić się do Alfy Watahy za 15 minut. Kiwnęła głową, pokazując, że przyjęła do wiadomości. Zaczęła kończyć jeść, sprzątnęła po sobie, zarzuciła płaszcz i ruszyła do rządzącej wadery. Przyszła idealnie punktualnie i usiadła przed nią. Po chwili wszedł ktoś jeszcze i jak spostrzegła, był to basior. Assasin wyprzedziła ich ze wszelkimi pytaniami i wytłumaczyła po co ich tu ściągnęła. Azra słysząc, że ma brać udział w przygotowaniach chciała głośno protestować, ale uznała, że nie wypada tak robić. Była w końcu ona Alfą, a ona gościem i wilkiem którego przyjęła i mogła wyrzucić. Postanowiła znieść to i jak najszybciej zakończyć swe zadanie. Wyszła i stanęła na dworze, czekając na Dark'a, który się po chwili pojawił.-Więc w czym mam ci pomóc i jaką nagrodę za to dostanę?- Spytała od niechęcią i ruszyła przez miasto, bo nie lubiła stać w miejscu, a już w szczególności na mrozie. Miała nadzieje, że za zadania dają jakąkolwiek zapłatę, inaczej wrobi w wilka zadanie, bo by nie opłacało się jej marnować na to czasu.

<Dark?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz