- Nie zawsze rzeczy są tak klarowne, jak nam się zdaje. Niekiedy mamy do czynienia z czymś bardziej niezrozumiałym, czymś kompletnie nowym. - Przejrzałam kwiatki w wazonie przyglądając się rosie, która spływała po ich niebieskich listkach.
- Co masz na myśli, Alfo? - Dziwnie zrobiło mi się niedobrze na samą myśl o tym, na szczęście Dark nie zwrócił uwagi na mój grymas.
- Twoja siostra się zakochała. - Przez głowę przebiegło mi nagle sto innych myśli... Dlaczego wszystko się tak musiało skończyć?
- To niemożliwe! W kimś takim jak on? Bez przesady to...
- W tym nie ma przesady - przerwałam stanowczo, zaznaczając tym samym że jego zachowanie wymaga poprawy, nie wypada przyjść i prosić o radę i pomoc, a potem to kwestionować. - Miłość nie wybiera, nie ma zasad i nie będzie się słuchać zazdrosnego brata, na to nic nie poradzisz. Takim zachowaniem jedynie pogorszysz swoje relacje z siostrą, aż w końcu wybierze ukochanego.
- Co mi w takim razie pozostało? - Strach w jego oczach był dziwnie znajomy, przypominał mi o kimś, kogo próbowałam zapomnieć...
- Potrzebujesz być milszy dla Firiela, inaczej stracisz siostrę. Tak samo jak Orabi potrzebuje od Ciebie wsparcia, którego jej wcale nie dajesz. Wiesz jakie to uczucie nie mieć żadnego wsparcia od brata? Ona liczy na to że jej pomożesz a jedyne co robić to próbujesz zabić coraz bliższą jej osobę. Nie możesz zawsze traktować jej jako małej nieporadnej waderki, która ledwo co umie sama polować. Oriabi jest już na tyle dorosła by decydować o tym z kim ma być i jak postępować. Musisz dorosnąć do bycia dobrym bratem...
- Ale alfo on nie będzie dobrym... - rzuciłam mu wymowne spojrzenie. Dark jedyne co zrobił to opuścił łeb i wbił wzrok w kamienną podłogę. - Przepraszam.
- Spróbuj go zaakceptować, nawet po trochu. Nic nie siłę, lecz wiedz ze twoje zachowanie pozostawia wiele do życzenia. Czy w stosunku to twojej siostry, czy to do alfy. Naucz się panować nad emocjami. - Basior nadal miał wzrok wbity w ziemie czekając na odesłanie. - Możesz już iść jeżeli nie masz nic więcej do powiedzenia. - Odszedł bez żadnego słowa, a jego sylwetka zniknęła za wyjściem z jaskini. Nie było mowy o spokojnym kontakcie z elfami, bo zaraz po tym przybiegł Twister. Star zapomniała wszystkiego. Ruszyliśmy więc w stronę miejsca zdarzenia, a tam wadera wiła się niczym wąż, błagając o wypuszczenie. Pochyliłam się i spojrzałam w jej oczy. Ogarnięte obłędem, wystraszone i dziwnie czerwone.
- Przynieś mi jadowitą trawę z zakazanej polany. - odparłam bez wahania.
- Al-le - co za wilki, naprawdę tak trudno zrozumieć? Warknęłam na niego i zrobił co kazałam. Ja za to zaczęłam mamrotać zaklęcie by ją uspokoić. Twister za to gapił się, jakby ducha zobaczył, co najmniej jakby ducha zobaczył. Może zobaczył go we mnie? Nie wiem, możliwe. Forest przybiegł z koszykiem w pysku, nie tracąc czasu wzięłam garść do pyska i zacisnęłam szczękę. Jad był nie do zniesienia, ale cóż takie życie. Unieruchomiłam waderę, tak aby oko miała otworzone, zwrócone prosto na mnie. Pochyliłam się tak, by jad skapywał do jej oka. Najpierw jednego a potem drugiego. Star za to wiła się coraz mocniej, zaczęła nawet krzyczeć z bólu. Przeszył mnie dreszcz, a tamci zamarli na chwile. Połknęłam trawę, mi nic nie będzie a lepiej żeby tego tutaj nie było. Ruchy Star stały się mniej spazmatyczne i bardziej przypominały, jakby zaczęłam ruszać się przez sen. Jedyne co było teraz słychać to głośne sapanie Star. Wilczyca podniosła się powoli i spojrzała na zgromadzonych.
- Co się stało? - spytała zdziwiona.
- Straciłaś pamięć przez roślinę, byłaś może w pobliżu czterech stawów i jadłaś coś z któregoś krzewu? - Star zarumieniła się i mruknęła na potwierdzenie. Pokiwałam przecząco głową. - Dziwne, że zapach nic ci nie powiedział, te owoce okropnie pachną, mimo iż smakują jak niebo w gębie.
- Ja-a.. Miałam katar i tego nie poczułam, a smak był.. Nieziem-mski - spuściła łeb.
- Nic się nie stało nauczka na przyszłość. Poza tym da się je jeść po przegotowaniu w wywarze z jadowitej trawy, neutralizuje truciznę i nikt pamięci nie straci. Jakbyście chcieli spróbować. - Pokiwali głowami, a ja kiwnęłam do nich i oddaliłam się w stronę swojej jaskini. Ciekawy dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz