- Już powinno być okej, tylko musisz uważać na tą łapę. - powiedziała Yui, po zabandażowaniu mojej łapy.
- Dzięki wielkie... - wstałam i lekko się zachwiałam.
- Uważaj - Firiel stanął tuż koło mnie.
- Tia powinnam uważać wcześniej. - spuściłam głowę.
- Czemu wskoczyłaś między nas? - zapytał zmartwiony Firiel.
- A czemu miałabym patrzeć jak rozrywacie się na strzępy i nic nie zrobić? - zadałam pytanie.
- To pa Yui. - pożegnał się i westchnął.
- Pa. - odparłam równocześnie z Yui, wychodząc kulejącym chodem. - N-no co?
- Nie powinnaś tam wskakiwać. A co jak nie będziesz w ogóle chodzić?
- Nie wiem okej! Ale wiem jedno, jak go spotkam to dam mu tak z liścia, że rąbnie o najbliższe drzewo! - podniosłam głos i dalej płakałam.
- Spokojnie... już ja się nim zajmę. - burknął.
- Przytulisz mnie? - spojrzałam na niego.
- Oczywiście. - zatrzymaliśmy się i dostałam przytulasa od basiora. Wtuliłam się w niego i wypłakałam. Potem odprowadził mnie i poszłam dalej płakać w mojej jaskini, aż w końcu poszłam spać, bo łzy mi się skończyły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz