Uwaga w opowiadaniu mogą znajdować się lekko ostre i brzydkie słowa.
- Ale nie przestanę! - ryknąłem wystawiając kły. Już prawie miałem na niego wskoczyć, ale Oriabi by mnie za to znienawidziła... i tak mamy już wystarczająco napiętą relację, tak trochę.
- Dlaczego niby? Powoli zaczynasz mnie już wkurzać swoim zachowaniem. - oburzył się.
- Ugh, wiesz co?
- No słucham...
- Przypominasz mi mojego brata. Nienawidzę go za to jak się zachowuje i ty jesteś prawie kopią jego zachowania. Normalnie to bym już cię rozszarpał, ale wiem, że niestety Oriabi cię lubi i mnie by za to zabiła.
- Widzę, że mi grozisz, ale ja się ciebie nie boję. Jesteś takim wkurzającym bucem, który nie może nawet poderwać dziewczyny.
- Zamknij mordę! Ona ma ciężki charakter i nie wtrącaj się w moje relacje z nią! - wrzasnąłem na niego.
- No to ty nie wtrącaj się pomiędzy mnie, a Ori. - powiedział mając zdenerwowaną minę.
- Przez ciebie nie mogę odpocząć, specjalnie chciałeś mnie zdenerwować, czy sobie tak chodziłeś debilu?
- Nie wyzywaj mnie i przypadkiem ciebie spotkałem.
- To nie zmienia faktu, że gdyby nie ty, to wszystko było by jak dawniej. Mogłaby sobie znaleźć lepszego "przyjaciela" niż ty.
- Ehh... - westchnął.
- Prawie mi nie pękła żyłka przez ciebie. Dobra pójdę do siebie, ale jeśli jeszcze raz do mnie się zbliżysz, to zaczniemy się bić. - zagroziłem mu, a on tylko warknął i jakby siłą odszedł. Chyba chciał się teraz bić, przegryw jeden. Ugh, wróciłem do siebie i waliłem łapą w ścianę jaskini, żeby się uspokoić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz