- Chciałabyś się przejść? - zapytał Hiroki po podaniu mi kwiatów.
- Pewnie... to bardzo miło z twojej strony, że przynosisz mi kwiaty.
- Dla mnie to żaden problem. - poczułam dziwne uczucie w brzuchu... ale zignorowałam to i poszliśmy się przejść.
Chodziliśmy trochę. Pokazałam mu trochę moich sztuczek w powietrzu, jakich nauczyłam się będąc jeszcze szczeniakiem i było miło. Nawet jeśli wszystko wokół niego więdnie, to i tak jest bardzo miły. Ciężko jednak było z nim rozmawiać na różne tematy o nim, jest bardzo skryty w sobie. Wiem, że stara się, żeby było mi komfortowo przy nim, ale ja potrafię zaakceptować czyjeś wady. Poszliśmy na polowanie i zajadaliśmy się bardzo dobrym mięsem. Nastał czas, żebym komuś się wyżaliła... Wypadło akurat na Hirokiego.
- Wiesz, przy mnie możesz być sobą. Nie musisz udawać nikogo, potrafię zaakceptować czyjeś wady i zalety. Nie miałam za dużo znajomych, ale z tobą bardzo fajnie się gada. W mojej starej watasze gnębili mnie, bo miałam skrzydła. Mama tłumaczyła mi, że to z zazdrości, ale coraz częściej zamykałam się do świata. Nie gadałam z nikim, nie chodziłam na randki... Aż nagle jeden basior, powiedział mi, że mu się podobam i zaczęłam z nim chodzić. Okazało się, że chodził tylko dlatego, żeby ze mną zerwać. Uciekłam z domu i wylądowałam tutaj. - poleciała mi łza z oka. - Przepraszam, że zaczynam płakać. Chciałam po prostu się komuś wygadać i ogólnie.
- Spokojnie... rozumiem.
- Jestem ciekawa... wiesz trochę się znamy, a ja nic nie wiem o twojej przeszłości. Może opowiesz mi trochę? - zapytałam spokojnym tonem, patrząc na niego i przestając płakać.
<Hiroki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz