czwartek, 9 sierpnia 2018

Wilczy wampir - Kurinalu

- Przepraszam, ja... Ja nic nie jadłam... Nie chciałam cię ugryźć... - wbiła wzrok w ziemię. Siedziałem oszołomiony. Na mój pysk wkradł się grymas. Miejsce ugryzienia strasznie bolało.
Spojrzałem jeszcze raz tępym wzrokiem na wilczycę. Zrobiło mi się słabo, musiała dużo wypić.
Po chwili Nuazi wstała i nie odrywając wzroku od ziemi, zaczęła iść do tyłu. Iść w stronę... brzegu kanionu. Jej łapki zaczęły się osuwać o brzeg. Szybkim krokiem zacząłem podchodzić do niej, nie pozwolę jej powtórzyć tego samego błędu, co ja. Kręciło mi się w głowie, więc ciężko było mi do niej dość oraz zlokalizować jej dokładne położenie. Dodarło do mnie, że wisi tylko na przednich łapach najpewniej zastanawiając się, czy aby na pewno to zrobić.
Położyłem przednie łapy, na łapach Nuazi.
- Nie rób tego! To jest idiotyczny pomysł. - gdybym miał ręce, od razu bym ją wciągnął, ale ich nie mam.
- Ale nie mam wyjścia... Pozabijam całą watahę, a lepiej, żebym zginęła ja jedna, niż wiele innych wilków, prawda? Taka ofiara jest najlepszą.
- Przestać bredzić. - wychyliłem się bardziej i chwyciłem jej futro, przy karku. Cudem wciągnąłem ją na górę.
Wilczyca zaczęła łkać cicho. Usiadłem obok niej i objąłem łapą.
- Ludzie ci to zrobili, prawda?
- Skąd wiesz? - podniosła pyszczek. Jej nasączone fioletowym pigmentem oczy wpatrywały się w moją osobę.
- Jestem jednym z nich, no może nie do końca, bo jestem wilkołakiem. Wiem, do czego są zdolni.
- Przecież jesteś wilkiem?
- Tak, ale jak tu trafiłem to się automatycznie przemieniłem w wilka, nie wiem czemu.
- Aha... - znów spuściła głowę.
- Na pewno da się jakoś to odwrócić, a nawet jeśli nie, to chociaż złagodzić. Może Asser coś będzie wiedzieć?
- Może, chociaż, jeśli to jest zrobione przez ludzi, to coś wątpię.
Wtedy pomyślałem, że może... Kazuma, nie nie nie... Nawet jeśli, to nie mam ochoty się z nim spotykać, a no racja, przecież nie żyje... Chociaż z nim, to nic nie wiadomo.
- Ale i tak trzeba do niej pójść i o tym poinformować...
- Pewnie mnie wyrzuci...
- Mnie nie wypędziła, to ciebie tym bardziej.
Po chwili Nuazi znów zaczęła się dziwnie zachowywać. Odeszła ode mnie na kilka kroków. Odwróciła łeb i wbiła we mnie spojrzenie, swoimi czerwonymi oczyma. Pewnie znów jest głodna. Mógłbym ją unieszkodliwić lub po prostu unieruchomić, ale nie chce robić jej krzywdy, bo czym ona zawiniła? No właśnie niczym. Te przeklęte istoty, ludźmi zwane, są wszystkiemu winni.
Gdy tak rozmyślałem Nuazi rzuciła się na mnie. Debil ze mnie, że chociaż nie uniknąłem jej ataku. Pochłonęła łapczywie krew.
Jak zemdleje, to w najbliższej przyszłości zginę, bo pewnie znów głód zawładnie wilczycą. Mimo iż się starałem, to nie dałem rady i straciłem przytomność...

<Nuazi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz