- Szczerze... To miałam chyba inny naszyjnik... Miałam w kształcie pióra! Chwila... Ugh! - Głowa zaczęła mnie mocniej boleć i przed oczami zobaczyłam Akstro. Byłam tak przerażona, aż pisknęłam.
-Nic ci nie jest? - zapytał Twister.
-Nie... Nie, nic mi nie jest...
-Ah... To ten naszyjnik ci się zmienił tak nagle? - Twister nadal był zaciekawiony.
-Co? Jaki... Ah ten! Chwila... Gdzie jesteśmy?
Twister wyglądał jakby był posągiem. Po chwili się odezwał.
-Jesteśmy na terenie watahy.
-Watahy! Na Boga! Gdzie moje rodzeństwo?! Zaraz coś im się stanie!
-Spokojnie Star! Nic ci się nie stanie!
-Kim ty jesteś?!
Twister chciał zaprowadzić mnie do medyka lecz ja się opierałam. Wreszcie poirytowany chwycił mnie za ogon i zaciągnął do Foresta.
-PUSZCZAJ MNIEEEE! - krzyczałam przez całą drogę.
-Zamknij się - warknął wreszcie, lecz go nie posłuchałam.
Wszedł do komnaty Foresta i puścił mój ogon.
-Co się dziej?! Czemu tak krzyczysz, Star? - zapytał zaskoczony basior.
-Kim jesteś? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Chyba wszystkiego zapomniała... - powiedział Twister.
<Forest?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz