Szedłem pewnym krokiem przed siebie. Wiedziałem, że idę na pewną śmierć, lecz zawsze trzeba spróbować. Popatrzyłem na trawę obok mnie. Czemu muszę mieć taką moc, pomyślałem. Zastanawiałem się nad różnymi rzeczami gdy nagle... Wyskoczył na mnie pies. Dotknąłem go i zaczął zwijać się z bólu. Wstałem i zostałem otoczony. No super... I co teraz zrobić - zacząłem intensywnie myśleć. Nagle zobaczyłem, że zwiędłe kwiatki zaczynają oplatać się wokół dwóch psów. Reszta zaczęła uciekać. Moc amuletu zostaje na później. To idę i idę tak kilka godzin. Łapy wchodzą mi już w cztery litery. Nagle wyskakuje na mnie kot.
- Głupi futrzak - powiedziałem spychając go z pleców.
Nagle coś na mnie skoczyło.
- Hiroki?! - krzyknął napastnik. - Ty tutaj?
Rozpoznałem ten piskliwy głos.
- Summer! Możesz odwołać swoich przyjaciół?
- Już...
Powiedziała coś do kotów w dziwnym języku. Po chwili zrozumiałem co się stało. Znalazłem Summer! Udało się!
*X czasu później*
Wróciliśmy do watahy. Nareszcie! Zaprowadziłem Summer do żłobka. Zastałem tam zmęczoną Suzan.
- Hej! Wróciliśmy! - zawołałem. - Pomóc ci z małymi?
<Suzan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz