poniedziałek, 28 maja 2018

Przejście - Asassin

Szliśmy już dobrą godzinę, przynajmniej tak się większości wydawało. Byłam zmęczona i lekko wkurzona na Curo, za te jego żarciki.
- Tutaj odpoczniemy, musimy wypocząć przed podróżą w pustce. - stwierdziłam i wszyscy pokiwali na potwierdzenie. Tylko Curo był lekko wkurzony.
- To tylko strata czasu, za jakieś pół godziny bylibyśmy na miejscu. - przewróciłam oczami.
- Nie zapominaj, że moja wataha składa się też ze zwykłych wilków, a nie demonów takich jak ja albo ty.
- No tak, zwykłe, słabe wilki - uśmiechnął się złowieszczo i zniknął w krzakach. Każdy demon ma wrodzoną niechęć do zwykłych wilków, głównie z tego powodu, że kiedyś na nas polowano, głównie dla rozrywki. Fakt faktem, robiły to tylko dupki z wyższych rodzin, ale to zaważyło na każdej relacji. Westchnęłam i sprawdziłam, czy jest tu aby na pewno bezpiecznie. Podczas tworzenia magicznej bariery spostrzegłam za sobą Foresta.
- Tak?
- Gdzie jest Curo?
- Postanowił się przejść... - odparłam bez wahania.
- Czy on nas nienawidzi? - spytał spuszczając głowę.
- Dlaczego pytasz? - odparłam odruchowo, zdając sobie sprawę, że może mieć rację.
- No bo prawie z nikim nie rozmawia, tylko z tobą, poza tym nie chce tutaj być, przebywać z kimś takim...
- Nie opowiadaj głupot - przerwałam mu. - Prawda, nie przepada za zwykłymi wilkami, ma złe doświadczenia z przeszłości, ale nic się na to nie poradzi. Zresztą jak każde spory pomiędzy wielkimi grupami. To jest naturalne i nie da się na to prawie nic poradzić.
- Czyli..
- Czyli nie powinieneś się tym martwić, rzeczy dyplomatyczne zostaw mi, w końcu to mój obowiązek - odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam.
- Dobrze, to dobranoc.
- Dobranoc - postanowiłam usnąć ukryta na drzewie, tak na wszelki wypadek
***
Następnego dnia wyruszyliśmy o świcie, Curo wrócił do swojej watahy, przekazując mi instrukcje co mam zrobić. Nie chciałam nawet komentować tego jak się zachował, po prostu mógłby chociaż poudawać że dzieje się coś ważnego, ale nie, poszedł sobie i tyle.
- Daleko jeszcze? - spytał zniecierpliwiony Twister
- To tu - odparłam, patrzyliśmy w nieskończoną przepaść, staliśmy na skraju klifu. Zaczęłam odprawiać rytuał i każdego odpowiednio "zabezpieczyłam". - Skaczcie.
- Co?! - krzyknęli wszyscy jednocześnie - My nie..
- Wiedziałam - przewróciłam oczami i przy pomocy magii wepchnęłam wszystkich w przepaść, skacząc tuż za nimi. Lecieliśmy dość długo, widocznie, było nas za dużo bo znikali parami albo pojedynczo, aż w końcu i mnie przeniosło. Pustka, świat stworzony z czerni i nicości, miejsce gdzie nie powinniśmy się zapuszczać...
- To co teraz robimy?
- Idziemy do zamku Akstro.
<Twister?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz