- Ciekawe, opowiesz o tym?
- Zacznijmy od początku, od mojej znienawidzonej matki. Głupia była z nie wilczyca, ale mój ojciec był jeszcze głupszy, że ją pokochał. Ona była zwykłą wilczycą, nawet ładna jak na tamte czasy nie była. Choć umiała jedno - mordować bez zastanowienia. Niby była zwykłym mieszańcem, ale miała korzenie w pradawnym rodzie, na który spadła zaraza. Wilki mówiły, że cała jej rodzina to zwykli mieszańcy i wieśniacy, i że tylko podawali się za szlachecki ród. Dlatego bogowie się na nich zemścili i zesłali zarazę. Tylko moja matka przeżyła. Shida nie miała serca, utrzymywała to kim jest w tajemnicy, a gdy ktoś ją poznał mordowała wszystkich w jej otoczeniu.
- A twój ojciec?
- Nie ma co o nim mówić. Był wyrozumiały, wszystko przebaczał, dawał się wykorzystywać. Nie to co babcia. Była stara, ale silna, wiedziała co można a co nie i zawsze była do matki sceptyczna, jako jedyna. Niestety. Gdy urodził się najmłodszy z mojego rodzeństwa tajemnica matki wyszła na jaw. To było najgorsze 48 godzin mojego życia. Ciągłe kłótnie, szarpaniny, wszędzie krew. Wszystkich ogarniał niepokój. Nie wiadomo było ile jeszcze przeżyjemy. W środku nocy słychać było krzyki. Wszyscy wstali i patrzyli jak leje się krew. Wszędzie krew. Krew mojej babci. Stalo się matka nie wytrzymałam i ją zabiła. Ojciec kazał nam uciekać a sam próbował powstrzymać matkę dla bez skutku - szybko go zabiła.
- A twój brat?
- Nie wiem szukaliśmy go wszędzie. Zostałem sam z Amirą. W środku nocy w środku lasu. Zostaliśmy w jednym miejscu, ale szybko doszły do nas plotki, że moja matka nas szuka, więc musieliśmy uciec. Codziennie musieliśmy nocować w innym miejscu, a potem wędrować kilometrami żeby znaleźć wodę i jedzenie. Ja chciałem już od tego odpocząć. Amira była jednak młoda i wciąż pełna energii, chciała dalej podróżować. Często się kłóciliśmy. Jednak gdy kiedyś się obudziłem Amiry już nie było.
- Co się z nią stało?
- Odeszła w nocy. Poszła na północ. Podobno znalazła wilka, takiego jak nasz brat i szpiegowała go przez całą zimę. Później jednak go zgubiła, teraz wciąż go szuka i nie tylko jego ale też innych z naszej rodziny.
- Co się działo dalej z tobą?
- Na początku jej szukałem, nie wiem już ile. Poszedłem za nią na północ, ale nigdzie jej nie było. Trafiłem na totalne odludzie. Nie było tam żadnych wilków, a miejscami nawet zwierzyny. Trawa była wiecznie zmarznięta. Głodowałem czasami nawet przez tydzień, lub dwa. Jak dobrze poszło to jedzenia w tym zimnie miałam na raz na nawet 3 dni. Potem znów szukałem. Gdy wreszcie znalazłem zielone żyzne pola byłem wniebowzięty. Nie szukałem już siostry, ani przygód. W końcu okazało się, że byłem na północy 2 lata. Może nawet trochę więcej.
- A później?
- Później? Włóczyłem się trochę, aż znalazłem miejsce gdzie się urodziłem. Podszedłem do źródełka, które było w centrum naszych terenów. Sięgnąłem w głąb i wyciągnąłem z wody dwa moje naszyjniki. Jeden po ojcu, on dostał go od swojego ojca, a ten od swojego i tak przez 125 lat, aż naszyjnik trafił w moje łapy. Drugi jest po babci, miała dać go mojej matce ale nie traktowała jej jako rodziny. Babcia dostawała ten naszyjnik od swojej matki, a ona od swojej matki i tak przez 125 lat. Oba naszyjniki są tak samo stare i cenne. Wykonane ze złota z głębin kryształowej kopalni. W kopalni było niewiele złota, ale było ona czyste i piękne, a co za tym idzie drogocenne. Zrobiono tylko 20 naszyjników z tego złota, a ja mam aż dwa. Są one warte więcej niż życia tysięcy wilków i tysiące naszyjników z teraźniejszych czasów razem wziętych.
- Dasz mi jeden?
- Łapy przecz! Są moje!
- Więc, opowiadaj dalej.
- Zabrałem naszyjniki. Szukał jeszcze innych pamiątek, ale nic nie znalazłem. Czas zniszczył wszystko. Ale ślady po krwi niewinnie zabitych wilków, wciąż były na ziemi, na drzewach, nawet skrawkach materiału. Znalazłem jeszcze ślady po posłaniu mojego brata, który pewnie też zginą.
- To smutne
- Wiem, odszedłem więc z tamtego miejsca. Błąkałem się po lesie długi czas. Chciałem już od tego odpocząć. I znalazłem tę watahę.
- To wszystko?
- Tak to cała moja historia, tak w skrócie.
- I nie masz kontaktu z bratem?
- Amira szukała go wystarczająco długo. On nie żyje
- Nie możesz się teraz poddać!
- Nie poddałem się teraz tylko już kilka lat temu.
- Ty? Batwolf?
- Tak ja.
- Musimy go odszukać!
- Jego już nie ma!
- Ale...
- Ale?
- Pomogę ci go szukać!
- Nie potrzebuje pomocy
- To zabierz mnie nad to źródło, na pewno pamiętasz drogę?
- Tam jest niebezpiecznie. Na pewno tego chcesz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz