wtorek, 29 maja 2018

Nie taki wilk w garnku jak go malują - Cuz

Wypadało by znać część wilków z watahy. Najpierw zapytałem się o Nuazi.
- Kim jest Nuazi?
- To główny mag, mogę cię zaprowadzić.
- Jeszcze czego?! - Wtrącił się medyk. Swoją drogą powinienem wyczaić jego imię.
- Muszę ponieść konsekwencję moich czynów, więc zabiorę go do Nuazi.
- Ty w ogóle siebie słyszysz? Nawet nie wspomnę o tym, że nie pomyślałeś czy po drodze kolejny demon go zaatakuję!
- Nie pomyślałem?! Jasne, że pomyślałem. Mogę go obronić!
- Nie pójdziesz tam z nim!
-Ach tak?! Pewny jesteś?! - Nawet nie pomyśleli, że ja mogę mieć swoje zdanie. Albo nawet zwyczajnie nie lubię słuchać kłótni. Oboje są strasznymi egoistami. Miałem tego dość i krzyknąłem jak najgłośniej potrafię.
- A może ja chcę spotkać Nuazi?! - Nastąpiła chwilowa cisza i oboje wpatrywali się we mnie jakbym pierwszy raz krzyknął. Poczułem jak łza mimowolnie spływa po moim policzku.
- To ja... Pójdę po Nuazi. - Powiedział medyk wychodząc. Położyłem się tyłem do Batwolfa a on tylko popatrzył się w ścianę. Mimo tego wszystkiego swędzenie ustało. Jednak na jego miejsce przyszedł okropny ból. Z tego powodu zacząłem się strasznie wiercić. Batwolf to zauważył.
- Hej... Może wezwać Asassin. - Powiedział jakby był pewny, że to zrobi. Jednak w tym czasie wrócił medyk razem z Nuazi.
- Cześć. A tego opętało? - Powiedziała chyba sarkastycznie.
- Jakie leki dostał?
*X czasu później*
Po załatwieniu wszystkich formalności ugotowano mi nowy wywar. Ku mojemu zdziwieniu nie miałem go wypić a do niego wejść. Garnek był całkiem spory więc spokojnie się zmieściłem. Wywar ukoił mój ból niemal natychmiastowo.
- Chyba wiem co mu dolega.
- I dowiedziałaś się tego po wsadzeniu go do garnka? - Czasem humor tego medyka mnie dobija. Nuazi poprosiła mnie na chwilę o całkowite zanurzenie się w wywarze. Po wynurzeniu wszyscy zrobili zdziwioną minę. Tylko Nuazi wyglądała jakby w badaniach wyszło mi, że mam raka.
- Niestety spodziewałam się tego.
~Ale czego, przecież dalej żyję, chyba? - Pomyślałem. Po tym pomacałem się po głowie i wyczułem...
- Rogi?! - Batwolf powiedział dokładnie to co pomyślałem. Popatrzyłem się jeszcze na moje futro i zdaje mi się, że układ pasków jest inny. Mam teraz białe łapy, długie pazury i ostrzejsze kły. Nuazi kiwnęła głową aby medyk i Batwolf odwrócili się i odeszli kawałek na prywatną rozmowę. Wytężyłem słuch i zacząłem podsłuchiwać.
- Kojarzycie może demona Azazela?
- Coś słyszałem.
- Każdy potężniejszy demon ma swoje sługi, a te akurat naznaczyły Cuza.
- I co? - zaniepokoił się Forest.
- No i teraz przynależy do niego.
- To co teraz się stanie z naszym szczeniakiem? - spytał Twister.
- Azazel prędzej czy później do nas przyjdzie, odebrać co jego. - stwierdziła sucho Nuazi.
- Nie możemy mu go oddać! Asassin musi coś zrobić, cokolwiek...
- Nie mamy na to wpływu, a Asassin nie pomoże nam w walce, nie może walczyć.
- Co to za alfa...
- Nie śmiej jej obrażać - warknęła Nuazi i wyprostowała się. - Powinieneś się cieszyć, że Curo zezwolił nam tutaj być.
- Przepraszam... To co teraz z nim zrobimy? - Na to wszyscy spojrzeli w moją stronę a ja udawałem, że nie słyszałem tej rozmowy.
<Twister?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz