Postanowiłem iść na sposób "nie ma sprawy" albo "yhym... Tak". W tym przypadku wykorzystam to pierwsze. - Ależ nie ma sprawy. Może się gdzieś przejdziemy?- Nie wiem jak to się stało, że to powiedziałem. Lecz było już za późno... - Chętnie. Tylko muszę pilnować szczeniąt.
- Oh... A kiedy kończysz? - Byłem zdziwiony, że się zgodziła.
- Po zachodzie słońca. Tylko wtedy jest niebezpiecznie...
- Byłem w lesie po zachodzie słońca kilka razy. Nie wiedziałem, że nie można tam wchodzić.
- Spotkajmy się tu przed zachodem słońca, dobrze?
- Mi pasuje.
-To do zobaczenia. - Uśmiechnęła się w moją stronę i zabrała zirytowaną Summer.
- Do zobaczenia. - Spojrzałem na Summer i zobaczyłem Star jak była mała. Star to moja przyjaciółka z dzieciństwa. Nie wiedziałem że należy do tej watahy.
***
Czekałem pod wielkim drzewem. Było już przed zachodem i szczenięta poszły spać. Nagle się pojawiła. Ku mojemu zdziwieniu poczułem motyle w brzuchu. Znałem to uczucie... Ogarnij się Hiroki! - powiedziałem do siebie w duchu. - Nie odpływaj myślami. Gdy Suzan do mnie podeszła uśmiechnąłem się do niej.
- To gdzie idziemy? - zapytałem.<Suzan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz