Obudziłem się. Zastanawiałem się czy iść do Ori, ale odpuściłem sobie. Poszedłem na moją straż. No po prostu chodziłem w te i wewte. Niebezpieczeństwa na razie nie zauważyłem. Po paru długich i nudnych godzinach stróżowania postanowiłem pójść na spoczynek. W czasie drogi zobaczyłem Oriabi jak biegnie ze swoją torbą do jaskini. W sumie miałem to gdzieś co robiła. Przez chwilę zobaczyłem niebieskie coś wystające z jej torby, ale w sumie zignorowałem to. Po jakimś czasie jednak przykuło to moją uwagę i poszedłem do niej. Zobaczyłem jak bazgrze coś w tej swojej księdze.
- Hej.. - wyburczałem.
- Em h-hej.. - odpowiedziała chowając ogonem to co tam miała.
- Co ty tam masz? Jakieś bazgroły czterolatka? - powiedziałem znudzony.
- Ej weź no. Tylko coś robię i to eem... niespodzianka. - powiedziała po chwili.
- Dobra sorki chciałem się tylko spytać co ci wystawało niebieskiego z torby...
- To część tej niespodzianki! - powiedziała donośnym głosem.
- A dla kogo?
- N-nie ważne.
- Okej okej, to życzę powodzenia. - powiedziałem wychodząc.
- Pa pa.
Szedłem dalej. Upolowałem sobie 3 zające i zajadałem się nimi. Usłyszałem szelest i potknęła się o mnie... Taeko.
- Em hej.. - przywitałem się.
- Hej... - odpowiedziała.
- Co tu robisz? - zapytałem.
<Taeko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz