- Ty się stałaś - wyplułam krew z ust i spojrzałam na ścianę.
- Zasnęłam i...
- Nawet nie próbuj kłamać - warknęłam - zachciało Ci się łazić po świecie snów? Zachciało? To było to robić w nocy, a nie w środku dnia i udawać martwą!
- Ale...
- Żadne ale - warknęłam ponownie. - To twoja wina, rozumiesz? - wyplułam kolejną porcje krwi koło klatki, nie byłam w stanie nawet unieść łapy.
- Dlaczego? - zaczęła cicho szlochać.
- Bo myśleli, że cię zabiłam za co mnie skatowali, ale nagle jakimś cudem zaczęłaś wyraźnie oddychać... Wiedziałam wtedy, że to się dzieje przy wchodzeniu do świata snów. Dziecino... - zaczęłam kaszleć
- Przepraszam... Nie chciałam... - słowa przeplatały się z płaczem i pociąganiem nosem. Westchnęłam zawiedziona.
- Najlepszymi przeprosinami będzie jak przestaniesz płakać i mnie jakoś uleczysz jak możesz...
- Nie mam tyle siły - uspokoiła się, a po płaczu zostały tylko czerwone oczy.
- No to sobie tak posiedzę... - Wtedy usnęłam, tak na amen, wręcz zemdlałam. Miałam świadomość tego, że umieram. Takiego katowania nie da się przeżyć.... Chyba. Czułam jak coś szturcha moim ciałem a ja spokojnie siedziałam duszą gdzies daleko, na łące, otoczona lasem.
***
- To ty! - usłyszałam dość znajomy głos
- Mama! - ucieszyłam się i pobiegłam ją przytulić, długo się błąkałam po tej krainie, aby do niej trafić.
- Tyle czasu cię nie było, dziecino... - zaczęła płakać i mocno mnie przytuliła i... nagle zaczęła się rozpływać...
- Mamo! - zdążyłam tylko krzyknąć zapłakanym głosem i już jej nie było. Za to ja się obudziłam, leczona przez Star.
- Powinno być lepiej - uśmiechnęła się. Przewróciłam oczami i położyłam plecami do niej, nasłuchując, czy przypadkiem nie dzieje się coś nowego...
<Star?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz