sobota, 14 kwietnia 2018

Zwiedzanie grobowca - Kurinalu

Zadowolony i wypoczęty postanowiłem pozwiedzać nową okolice. W oddali zobaczyłem jakiegoś skrzydlatego wilka/wilczyce. Postanowiłem po cichu zbadać temat. Wilk siedział i chyba po chwili zdał sobie sprawę, że siedzę lekko za nim i go obserwuje.
- Problem? - zapytał wilk.
- Nie, żaden. Ktoś ci tu umarł? - zapytałem oschło.
- Nie..?
- To czego tu siedzisz?
- Bo mnie to zainteresowało... - wtem zauważyłem znaki na grobowcu. Podszedłem bliżej i się im przyjrzałem. Przejrzałem swój katalog języków i rozczytywałem w głowie co tam pisze.
- Skądś znam te imiona... - powiedziałem sobie pod nosem.
- Umiesz czytać takie znaki? - zapytał się wilk, jakby tylko on to umiał.
- No a jak widzisz. - burknąłem. Przypatrzyłem się uważnie i coś mi nie pasowało. Zacząłem tworzyć pieczęć odpieczętowującą.
- Co ty robisz? - zapytał zdziwiony wilk. Nie zważając na jego pytanie przyłożyłem łapę do grobowca i naznaczyłem ją pieczęcią. Po chwili płyta z wyrytymi znakami osunęła się i ukazała przejście.
- W-wow..-powiedział wilk prawie niesłyszalnie.
- To co, wchodzimy? Czy się cykasz? - zapytałem złośliwie.
- No weź, jasne, że wchodzimy.
Weszliśmy ostrożnie. Postanowiłem zamknąć drzwi, aby tu nikt nie przyszedł.
- Oszalałeś? - zapytał skrzydlaty.
- Nie. Lepiej, aby tu nikt nie wchodził. Może to też być czyjeś, jakiegoś demona.
- Demona, odezwał się jeden.
- Tak poprawnie to pół demon. - uśmiechnąłem się w jego stronę sztucznie, na samą myśl o tym mam złe wspomnienia.
- Dobrze, dobrze ogoniasta pokrako...
- Morda! Beze mnie by cie tu nie było.
- A czy ja pisałem się na jakąś przygodę, to ty tu przylazłeś jak bezpański pies i zacząłeś się mądrzyć. - powiedział zdenerwowany. Może się to wydać dziwne, ale zabolało mnie. Po tym incydencie z portalem powróciła moja ludzka dusza, eh.
*niezręczna cisza*
Postanowiłem bez mówienia ruszyć dalej korytarzem.
- Zostawiasz mnie?
- Nie, nie zostawiam, ale nie mam nic do powiedzenia. Jeśli chcesz to idź za mną, jeśli nie to ci otworze wejście.
- Nah, no dobrze.
--------------------------------
Szliśmy dość długo i mieliśmy wrażenie, że to się nigdy nie skończy, i że chodzimy w kółko.
- A tak w ogóle, to jak się nazywasz, bo tak przyszedłeś i potem bez słowa weszliśmy tu. Jestem Shinji.
- Kurinalu. - powiedziałem bez emocji, byłem trochę przybity i przygnębiony, gdyż oczywiście musiałem przez tą drogę rozmyślać co się kiedyś działo.
- Coś się stało? - zapytał o dziwno opiekuńczo Shinji.
- Nic nic, po prostu zbyt wyleciałem w przeszłość.
- Rozumiem. A opowiesz może?
- Zbyt prywatne, może jak ci kiedykolwiek zaufam. - po tych słowach ukazała nam się wielka sala. Była to stara, zniszczona sala tronowa. Było tu dość dużo złota. Pozłacany tron, pozłacany stół, pozłacane wszystko, jakby ktoś zrobił sobie posiadłość w wielkiej bryle złota.
- No nieźle. - powiedział skrzydlaty.
- Nom, ktoś musiał być nieźle nadziany.
- Nadziany? - spytał Shinji.
- No bogaty... - powiedziałem bez zastanowienia. Muszę sobie chyba "wymienić" słowik na nowszą wersje.
Wraz z wilkiem zaczęliśmy badać temat. Znalazłem jakąś księgę zapisaną w innym języku. Był to chyba język albański. Zacząłem czytać. Po chwili najwidoczniej znudzony Shinji podszedł i zajrzał do księgi.
- Co tu pisze? - zapytał przekręcając łebek.
- Daj mi chwilkę, bo ciężko to oszacować.
*kilka linijek tekstu później*
- To chyba jakiś pamiętnik albo dziennik. Chociaż chyba pamiętnik jakiejś księżniczki. - zaśmiałem się.
- No ale co tam pisze. - spytał obudzony wilk.
- Streszczę ci, bo nie umiem tego dokładnie przetłumaczyć. A więc ów autorka pisze o wojnie i o tym, że martwi się o swojego ukochanego. Pisze również o kryzysie wioski i o tym, że mogą przegrać.
- No dobra, zostawmy ten pamiętniczek, bo pewnie jest tam więcej przesłodzonych rzeczy. A tak swoją drogą, znasz ten dziwny język.
- Znam wiele dziwnych języków. Wiele rzeczy o mnie nie wiesz. - powiedziawszy to dumnym krokiem wszedłem do pewnej wnęki. Był tam srebrny, okrągły stół, a na nim wielgaśna mapa chyba kraju w ówczesnym czasie.
- Spójrz tu! - krzyknąłem do Shinjego. Były tam rozstawione pionki, oraz rozrysowane węglem strategie walki. - Się nie dziwie, że przegrali. Ten plan jest oklepany.
- Czekaj czekaj.... - powiedział stanowczo wilk. - Znasz się na językach, znasz się na strategiach. Kim ty do cholery jesteś?!
- Nic o mnie nie wiesz...
- No nic nie wiem, a ty dziadzie nie chcesz mi nic powiedzieć! Po za tym czuje się głupio, że ty coś wynajdujesz i jesteś na głównym planie.
- Dowódca Pięciu Armii wojennych. Dowodziłem wojskami ludzkimi w latach pierwszej i drugiej wojny światowej i to z sukcesem! - wykrzyczałem. - Nie jestem zbyt ufny i ci nie chciałem mówić kim jestem, choć i tak ci to nic nie mówi.
- Armii ludzkiej? - zapytał z niedowierzaniem.
Wtem usiadłem i zacząłem opowiadać.

<Shinji?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz