piątek, 20 kwietnia 2018

Zabiegany dzień... - Firiel

Wstałem i wyjątkowo i się nudziło. Nudziło i nudziło... Myślałem, jak tutaj coś zrobić, aby było jakieś zajęcie. Przypomniało mi się, że podobno Kurinalu chętnie opowiada o różnych rzeczach. Postanowiłem udać się do niego.
*X czasu później*
Wbiegam do jego "domu" i wykrzykuje:
- Hejka!
- Hej... - powiedział zaczytany wilk.
- Co tam czytasz?! - podbiegłem i zajrzałem w książkę. Chyba zaraziłem się nadpobudliwością od Emili. Za dużo spędzam z nią czasu.
- Nic ważnego. - odparł. Nagle magicznie książka sama się zamknęła z wielkim hukiem. - Coś chcesz, mam ci odpłacić już za te świeczki? - powiedział oschle.
- Nie, nie... - odparłem. - Słyszałem, że opowiadasz jakieś historie, a mi się akurat nudzi.
- Od kogo? - spytał się z wielkim zdziwieniem.
- A nie ważne...
- No to zapraszam. - powiedział zadowolony. Otworzył jakąś pieczęcią chyba jakiś portal. Wszedłem do środka, było to miłe, wąskie i przytulne pomieszczenie. Na ścianie wisiała wielka kolekcja jakiś broni, niektóre były dość dziwne.
-----------------------------
Wtem Kurinalu zaczął opowiadać o tym, jak każdą zdobył.
*Dłuższe historie później*
Przychodzenie do niego było błędem. Swoją drogą historie ciekawe, ale ile można.
- [...] i tak właśnie...
- Przepraszam.. - powiedziałem skromnie. - Trochę mi się już nudzi, mogę już iść.. Twoje historie są ciekawe, ale wiesz.
- Wiem i to rozumiem. - powiedział lekko przygaszony wilk. Otworzył wyjście. Pożegnałem go i wyszedłem z jego komnaty.
-----------------------
Nagle widziałem w oddali sylwetkę wilczycy. Była to Amira, znam ją już, bo też jest szpiegiem.
- Wszędzie... cię... szukałam.. - wydyszała.
- Co się stało?
- Alfa cię woła. Masz przyjść do niej w podskokach.
-----------------------
Pobiegliśmy razem do Asser. Czekał mnie misja.
- To bardzo ważne, musisz jak najszybciej udać się do Curo i przekazać to co ci teraz powiem. - powiedziała. Podeszła i powiedziała mi na ucho, ja zaś sprintem pobiegłem.
*X czasu później*
Ogółem streszczę wam co przez ten cały czas robiłem, a więc:
Biegałem od Curo do Asser, od Asser do Curo itd. Zmachałem się nieźle, a Asassin dziwiła się, że jeszcze nie padłem gdzieś po drodze i pytała się, czy na pewno chcę dalej tam biec.
W drodze powrotnej już miałem resztki sił, ale to chyba była ostatnia wiadomość od Curo. Nagle na chwile wszystko mi się rozmazało i wpadłem na wilka/wilczyce. Po chwili od wpadki podnoszę łeb, odwracam go, a tam:
- Oriabi?!
<Oriabi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz