- Ej Emili mogłabyś mi w czymś pomóc.-mówiąc to wskazałam na nieprzytomnego basiora.
- Jasne, coś ty mu w ogóle zrobiła.-oczywiście ciekawska jak zawsze.
- No przypadkiem podałam mu pomarańcze, a...
- A on jest uczulony, wiem.-przerwałam mi, heh.
- Skąd wiedziałaś?
- Bo go znam przecież, niby tego sam mi nie powiedział, ale i tak wiem.
- Dobra chodźmy już.
Z pomocą Emili udało mi się zanieść do zamierzonego miejsca, czyli lecznicy. Gdy jej już podziękowałam, powiedziała iż ma coś do zrobienia jeszcze, po czym odeszła w las. Przygotowałam nowy wywar, tym razem ani bez pomarańczy, ani niczego na co mógł by być uczulony. Postawiłam go obok, bo musi go sam wypić i wzięłam się za budzenie go. Trochę mu twarz spuchła, jednak posmarowałam go odpowiednim kremem. Po chwili się obudził, od razu kazałam mu wypić kolejny wywar, a on to zrobił.
- Teraz wszystko dobrze? Przepraszam za to wcześniej, nie wiedziałam że jesteś uczulony na pomarańcze.
<Twister?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz