Firiel wziął do pyska jakieś dziwne jagody. Oczywiście
pewnie nie wie czy są trujące nawet, w sumie ja też, jednak miejmy nadzieje.
-Miejmy nadzieje, że nie są.- zaśmiałam się z niego znów.-
Chodźmy zwiedzać!
-No racja, tylko proszę uważaj, nie chcę zginąć tak
wcześnie.
-Mogę spróbować, ale niczego nie obiecuję.
-W sumie chyba są normalne, więc się nie bój.
Pobiegłam przed siebie, nawet nie czekając na niego.
Usłyszałam jego krzyk, żebym się zatrzymała, ale i tak go nie posłuchałam.
Jednak po chwili się zatrzymała, a to z powodu widoku, który tam zastałam. Po
chwili podbiegł do mnie zmachany Firiel.
-Pięknie tu co nie?
-No i to bardzo.- widać było zachwyt w jego oczach.
Nie zauważył nawet, że zmieniłam swoje położenie. Zaraz go
popchnę i spadnie z tej górki. Popchnęłam go, gdy spadał wyglądał jak kulka
futra. Wyglądało to tak pięknie, że nie mogłam przestać się śmiać.
-Ej za co to niby? Przestań się śmiać wreszcie!
-No przepraszam, musiałam.
Nadal nie mogłam przestać się śmiać, przez co nie zobaczyłam
kamienia, który leżał obok mnie. Potknęłam się i zaczęłam spadać, niczym
Firiel. Wszystko było by dobrze, gdyby nie głupi głaz. Uderzyłam w niego dosyć
mocno, bardzo mocno. Wstałam, zatoczyłam małe kółko i znów w coś uderzyłam.
Jęknęłam cicho oraz zakryłam twarz łapami.
-Boli... Głupie skała!
<Firiel? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz