wtorek, 3 kwietnia 2018

Długie drzewo - Motso

Poleżałam chwilę sama w komnacie, lecz Oriabi całkiem szybko wróciła z polowania. Dała mi do zjedzenia królika. Zapytałam się jej czy też nie chce ale powiedziała, że nie jest głodna. Więc zjadłam sama zająca i jeszcze chwile pogadałyśmy.
-To jakie masz stanowisko? - Zapytałam.
-Jestem magiem. - Odparła.
-Wow, pokażesz mi jakieś sztuczki? - Powiedziałam podekscytowana.
-Nie umiem jakoś dużo.
~Ale skromna. - Pomyślałam
-Prooooszę. - Patrzałam na nią z błagalnym wzrokiem.
-No okej. - Wilczyca sprawiła, że jej łapy płonęły żywcem, przy tym odtańczyła coś co wyglądało jak rytuał i wszystko wyglądało pięknie gdyż w jaskini było trochę ciemno.
-Woooooo. - Rzekłam zachwycona.
-A co jeszcze robi mag? - Zapytałam się mając nadzieję na następny pokaz.
-No, z tego co wiem jeśli chcesz mogę pomóc ci zrozumieć twoje umiejętności. - Zachwyciłam się jeszcze bardziej
-Tak proszę! - Wtem Oriabi zaczęła opowiadać o różnych mocach, żywiołach itp. Prawie nic nie zrozumiałam ale słuchałam z grzeczności. Po tym przyszło pytanie jakie ja mam moce. Pokazałam jej tylko to co mogłam, a resztę wytłumaczyłam.
-A ty jakie masz stanowisko? - Zapytała się.
-Stwierdziłam, że do niczego się nie nadaje więc jestem wyrzutkiem. - Odparłam obojętnie.
-Co ty? na pewno coś umiesz. Jest kilka wolnych stanowisk, może jeszcze uda się przekonać Asassin. - Powiedziała troskliwie.
-Jakoś tego nie czuję. - Położyłam głowę na łapach.
-Nie mamy jeszcze łowcy, na pewno umiesz polować. - Oriabi chciała podnieść mnie na duchu i troszeczkę na siłę zabrała mnie na polowanie.
-No dawaj, uda ci się. - Powiedziała motywacyjnie. Zaczaiłam się na Sarnę. Wtem przez las przeleciało wielkie stado jakichś zielonych ptako-jaszczurek. Oriabi znowu uratowała mnie swoją ognistą barierą. Stworzenia zrobiły dziury w drzewach. Jednak po tym przeleciało następne stado i wtrąciło nas w dziurę w pniu drzewa. O dziwo drzewo było puste w środku, i głębsze niż sądziłyśmy.
-Aaaa! - Krzyczałyśmy spadając. Okazało się że pień drzewa ciągną się długo pod ziemią. Gdy spadłyśmy można było zobaczyć drugą dziurę w drzewie, która prowadziła do jakiejś jaskini.
-Ał, nic ci nie jest? - Zapytała Oriabi.
-Wszystko dobrze, tylko trochę boli. A ci coś się stało? - Odpowiedziałam.
-Nie, w porządku. - Zaczęłyśmy wychodzić z pnia drzewa.
-Idziemy tą jaskinią czy próbujemy wołać o pomoc? - Zapytałam.

< Orabi? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz