Obserwowałam te małą od czasu jak kazałam ją zanieść do Nuazi, wilki udały że była zajęta, a ta głupia uciekła w stronę lasu, aż spotkała czwórkę braci. Wszyscy o podstawowych żywiołach. Rozmawiali o zwykłych rzeczach, aż wszyscy poszli spać. a cała Hope zaczęła przygotowywać się do masowego zabójstwa...
*flashback*
Ognista łączka w demonicznym wymiarze, jakieś dwa wieki temu. Nieznany wilk z kruczymi piórami na karku podszedł do grupki wilczków, bawiących się na skraju. Wszystkie były potomkami wysokich demonów, a jeden z nich księciem. Ów demon rozszarpał wszystkie z nich, a później dostrzegł małą szarą kulkę oglądającą tę sytuację z zaciekawieniem. Ta spostrzegłszy ten przerażający cień poczęła uciekać...
***
Otrząsłam się z tego dość dziwnego i przykrego jak dla mnie wspomnienia, jednak w tym wszystkim kryła się nauka. Wtedy patrzyłam się z zaciekawieniem na krew i wnętrzności moich przyjaciół, na akt zbrodni dokonany przez nieznajomego. Dzisiaj... dzisiaj będzie inaczej. Przemieniłam się mimowolnie w potwora, albo w moją gorszą formę, demoniczną. Syknęłam na co wilki obudziły się i zaczęły niespokojnie rozglądać, a Hope wyglądała na rozwścieczoną, jednym ruchem odcięła im drogi ucieczki.
- Teraz wam już nikt nie pomoże! - zaśmiała się złowieszczo. Zamknęłam trzy pary oczu, mięśnie urosły, wystający kręgosłup wydłużył się i utworzyły się na nim kolce z kości. Długim ogonem złapałam ją za tylne łapy i odciągnęłam do drzewa.
~Uciekać!- poleciłam jej ofiarą w myślach, na co uciekli gdzie pieprz rośnie.
- Ty idiotko! - wykrzyczała i rzuciła się na mnie, odskoczyłam i owinęłam ogon wokół jej tułowia i uniosłam. - Puszczaj! Nawet nie wiesz głupia co on ci zrobi jak się o tym dowie! - szarpała się, och jak ja uwielbiam...
Puściłam ją momentalnie i szybko zmieniłam swój wygląd na bardziej zwykły i uniwersalny. Zdałam sobie sprawę iż musze też pogadać z Leą, to co zaszło zupełnie mi się nie podobało. Za to wilczyca zdążyła już się podnieść i wyszczerzyć kły.
- To nic nie da Hope - powiedziałam beznamiętnie na co ona rzuciła się na mnie, zrobiłam szybki unik i wilczyca upadła wprost na głowę, zrobiła jeszcze salto i ostatecznie wylądowała na plecach. - Wybrałaś złą osobę do świata wiecznego snu. - powiedziałam i uniosłam ją w powietrze, spojrzałam jej prosto w oczy...
- To Ci się nie uda, twoje marne sztuczki... - nagle przestała się unosić i z hukiem spadła na ziemię.
- Proszę, poza tym współpracuj albo pogadamy inaczej - ostrzegłam ją wlepiając w nią swoje ślepia. Powoli zaczęła się kulić, jednak nadal była gotowa do walki.
- I tak nic mi nie zrobisz, zwykły psie! - zaczęła się śmiać, złapałam ją za gardło i trzymałam dopóki nie zaczęła się dusić. Znowu przemieniałam się w demona, nad którym traciłam kontrole. - Pro-proszę, nie-e zabij-jaj mnie - mówiła półgłosem. Odstawiłam ją na ziemie i zwolniłam uścisk na co nabrała haust powietrza. Przywróciłam siebie do porządku i popatrzyłam na nią.
- Nie zrobię tego, za proste. Za to wyśle cię tam, gdzie już nikt cię nie wydostanie oprócz mnie. - uśmiechnęłam się szyderczo. Hope jakby się lekko przestraszyła i chciała cofnąć, magią zablokowałam jej możliwość jakiegokolwiek ruchu.
- Ja tylko...
- Wykonywałam rozkazy, jestem niewinna! - zaczęłam ją przedrzeźniać. - Każdy się tak tłumaczy, lepiej mi powiedz gdzie dokładnie jest Motso... A najlepiej całą historię od początku... - Hope spojrzała na mnie jakby lekko skruszona, ale nalej milczała. - Ja mam bardzo dużo czasu i sposobów aby uczynić cię skorą do rozmowy.
- Jak jakiś zwykły wilk, z dziwną mocą mógł mnie pokonać?
- Głupia! - zaśmiałam się wręcz w niebogłosy. - Myślałam że swój pozna swojego, ale jak widać zdarzają się wyjątki... Tak Hope, jestem demonem, który jest alfą watahy zwykłych wilków. - Na jej twarzy malowało się zdziwienie i niedowierzanie, aż jej szczęka opadła. - Dowiem się w końcu, jaka jest twój cel i po co Ci do tego ciało Motso? Spojrzałam na wilczyce i oczekiwałam odpowiedzi
<Hope?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz