Szłam sobie i pomyślałam, żeby odstresować się tym co ostatnio zaszło. Wyszłam poza teren watahy i to był mój błąd. Z krzaków usłyszałam szelest i zanim się odwróciłam skoczył na mnie czarno fioletowo różowy wilk z świecącymi na żółto oczami i rogami. Zobaczyłam jednak, że to wilczyca, która była demonem!
- Co ty robisz, złaź ze mnie. - warknęłam na nią.
- Ciii wilczku. - powiedziała zamykając łapką mój pyszczek. - Tylko bądź cicho - wyszeptała i rzuciła mnie w krzaki.
- Hej nie miałaś iść na zwiady? - powiedział chyba jakiś demon.
- Em tak właśnie miałam iść, ale.. wiewiórka mnie rozproszyła. - powiedziała zdenerwowana demonica.
- Eh jak teraz nie pójdziesz to oderwę ci ten twój puszysty ogon. - zagroził demon.
- D-dobrze już idę.
- Boisz się mnie? Hah i dobrze. - powiedział dumny z siebie.
- Grr jak ja go nie lubię. - Burknęła pod nosem.
Demon odszedł i demonica wyciągnęła mnie z krzaków. Złapała mnie za ogon i pociągnęła kawałek dalej.
- Po co to zrobiłaś?! Mogłam sobie poradzić. - znowu na nią warknęłam.
- Tak? A chciałaś być rozszarpana przez demony?! No chyba nie, prawda?! - Krzyknęła na mnie.
- Ok, ok przepraszam...
- No ja myślę. - Burknęła demonica.
- Eh.. - westhnęłam.
- Jestem Karin, a ty wilczku?
- Niby czemu mam ci ufać... - powiedziałam masując sobie ogon.
- Bo dzięki mnie żyjesz? - powiedziała poddenerwowana.
- Okej to jestem Oriabi. Jeszcze raz dzięki.
- Odprowadzić cię? A w ogóle ile ty masz lat, że sama chodzisz po lesie?
- Em mam 7 lat...
- O ja mam 8 chociaż pewnie wyglądam na więcej. - zaśmiała się.
- Mam pytanie.
- Wal.
- Jesteś szpiegiem?
- Em tak...
- Miałaś iść na zwiady...
- No miałam.
- Powiedz mi szczerze. Czy mieliście w planach przeprowadzić atak na nas? - zapytałam.
- ...
Nic nie mówiła tylko patrzyła się na mnie smutnym wzrokiem.
- Dlatego nie ufam demonom! - zaczęłam płakać i uciekłam w stronę watahy.
- Oriabi zaczekaj! - krzyknęła w moją stronę lecz się nie zatrzymałam. Zanim dotarłam do watahy, Karin znowu pociągnęła mnie za ogon.
- Ała! Głupia jesteś?! - warknęłam.
- Przepraszam tylko nie uciekaj proszę, bo jak uciekniesz będę musiała cię złapać i dać demonom. Jak wiesz nie są za przyjaźni.
- O-okej a ty czemu jesteś dla mnie miła?
- Jestem jednym z paru wyrzutków hierarchii. Czyli jak ja myślę inaczej to jestem przegrywem. Mam kolegę, który myśli tak jak ja, że zwykłe wilki jak ty są spoko. Na razie znam tylko 2 demony, które są "dobre".
- Oh przepraszam...
- Spoko i wykorzystują takich jak ja do zwiadów, bo jakby coś się miało stać, to oni się nie będą przejmować. A teraz chodź na spokojnie.
- Oki.
- O i jeszcze jedno. - dodała po chwili Karin
- Tak?
- Masz ode mnie naszyjnik. Zrobiłam go niedawno, więc może ci się przydać.
- O dzięki! - powiedziałam radośnie i założyła mi naszyjnik.
- Pasuje ci, a teraz chodź.
Uspokoiłam się i w lesie na terenie watahy się rozstałyśmy. Wolę na razie nikomu nie mówić, że przyjaźnię się z demonem. Szczególnie nie powiem tego alfie. No chyba, że ona potrafi je wyczuć, to mam przechlapane. Inni uznali by mnie za wariatkę. No bywa tak w życiu. Nadal mnie trapi ten sen z pocałunkiem. Zapytam się kogoś kto zna się na snach. Chciaż zdaje mi się, że znajdę miłość w niedługim czasie.
Karin:
- Co ty robisz, złaź ze mnie. - warknęłam na nią.
- Ciii wilczku. - powiedziała zamykając łapką mój pyszczek. - Tylko bądź cicho - wyszeptała i rzuciła mnie w krzaki.
- Hej nie miałaś iść na zwiady? - powiedział chyba jakiś demon.
- Em tak właśnie miałam iść, ale.. wiewiórka mnie rozproszyła. - powiedziała zdenerwowana demonica.
- Eh jak teraz nie pójdziesz to oderwę ci ten twój puszysty ogon. - zagroził demon.
- D-dobrze już idę.
- Boisz się mnie? Hah i dobrze. - powiedział dumny z siebie.
- Grr jak ja go nie lubię. - Burknęła pod nosem.
Demon odszedł i demonica wyciągnęła mnie z krzaków. Złapała mnie za ogon i pociągnęła kawałek dalej.
- Po co to zrobiłaś?! Mogłam sobie poradzić. - znowu na nią warknęłam.
- Tak? A chciałaś być rozszarpana przez demony?! No chyba nie, prawda?! - Krzyknęła na mnie.
- Ok, ok przepraszam...
- No ja myślę. - Burknęła demonica.
- Eh.. - westhnęłam.
- Jestem Karin, a ty wilczku?
- Niby czemu mam ci ufać... - powiedziałam masując sobie ogon.
- Bo dzięki mnie żyjesz? - powiedziała poddenerwowana.
- Okej to jestem Oriabi. Jeszcze raz dzięki.
- Odprowadzić cię? A w ogóle ile ty masz lat, że sama chodzisz po lesie?
- Em mam 7 lat...
- O ja mam 8 chociaż pewnie wyglądam na więcej. - zaśmiała się.
- Mam pytanie.
- Wal.
- Jesteś szpiegiem?
- Em tak...
- Miałaś iść na zwiady...
- No miałam.
- Powiedz mi szczerze. Czy mieliście w planach przeprowadzić atak na nas? - zapytałam.
- ...
Nic nie mówiła tylko patrzyła się na mnie smutnym wzrokiem.
- Dlatego nie ufam demonom! - zaczęłam płakać i uciekłam w stronę watahy.
- Oriabi zaczekaj! - krzyknęła w moją stronę lecz się nie zatrzymałam. Zanim dotarłam do watahy, Karin znowu pociągnęła mnie za ogon.
- Ała! Głupia jesteś?! - warknęłam.
- Przepraszam tylko nie uciekaj proszę, bo jak uciekniesz będę musiała cię złapać i dać demonom. Jak wiesz nie są za przyjaźni.
- O-okej a ty czemu jesteś dla mnie miła?
- Jestem jednym z paru wyrzutków hierarchii. Czyli jak ja myślę inaczej to jestem przegrywem. Mam kolegę, który myśli tak jak ja, że zwykłe wilki jak ty są spoko. Na razie znam tylko 2 demony, które są "dobre".
- Oh przepraszam...
- Spoko i wykorzystują takich jak ja do zwiadów, bo jakby coś się miało stać, to oni się nie będą przejmować. A teraz chodź na spokojnie.
- Oki.
- O i jeszcze jedno. - dodała po chwili Karin
- Tak?
- Masz ode mnie naszyjnik. Zrobiłam go niedawno, więc może ci się przydać.
- O dzięki! - powiedziałam radośnie i założyła mi naszyjnik.
- Pasuje ci, a teraz chodź.
Uspokoiłam się i w lesie na terenie watahy się rozstałyśmy. Wolę na razie nikomu nie mówić, że przyjaźnię się z demonem. Szczególnie nie powiem tego alfie. No chyba, że ona potrafi je wyczuć, to mam przechlapane. Inni uznali by mnie za wariatkę. No bywa tak w życiu. Nadal mnie trapi ten sen z pocałunkiem. Zapytam się kogoś kto zna się na snach. Chciaż zdaje mi się, że znajdę miłość w niedługim czasie.
Karin:
Naszyjnik:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz