poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Niech spoczywa w spokoju. - Motso

Chodziłam sobie po lesie i oglądałam roślinność. Nagle zobaczyłam coś lub kogoś w oddali. Nie chciałam ryzykować ominięcia jakiejś przyjaznej twarzy, więc jak zwykle podbiegłam i zamierzałam się przywitać. Jednak zauważyłam coś czego nie powinnam zobaczyć. Wilk leżał w kałuży krwi. Postać z trudnością oddychała. Prędko zapytałam się czy mogę jakoś pomóc, jednak domyśliłam się, że nie dostanę odpowiedzi. Uzbierałam jakieś liście i próbowałam zatamować krwawienie tak jak uczyli mnie rodzice. Jednak bez skutków. Wilk umarł na mych oczach. Rozpłakałam się, jeszcze przez godzinę leżałam obok i sprawdzałam jej tętno. Przez to byłam cała w krwi. W końcu zdecydowałam się jej lepiej przyjrzeć. Miała na łapie kawałek czarno białego materiału, lśniące niebieskie włosy, czarne futro. Była zraniona prawie wszędzie, a w niektórych miejscach można było zobaczyć stare blizny. Ślady krwi ciągnęły się w nieskończoność. Chyba ta wilczyca próbowała znaleźć pomoc. Wtedy pomyślałam o zgłoszeniu to komuś, najlepiej alfie. Niby jestem "młoda dorosła" ale nie mam pojęcia co zrobić w takiej sytuacji. Szybko pobiegłam w stronę jaskini, a po drodze spotkałam alfę. Asassin zdziwiła się gdy zobaczyła mnie całą w krwi.
- Las! Wilk! Krwotok! - Zaczęłam mówić chaotycznie łykając powietrze.
- Spokojnie! Powiedz to w zdaniach nie rzeczownikach. - Po tych słowach uregulowałam trochę oddech i wydusiłam z siebie to z łzami.
- Byłam w lesie i zobaczyłam rannego wilka, ale...nie umiałam...Ona się wykrwawiła.- odpowiedziałam z przerwami na szlochanie.
- Zabierz mnie tam. - powiedziała stanowczo. Poszłam szybkim krokiem, a za mną Asassin. Gdy dotarłyśmy do celu zobaczyłam w jej oczach coś dziwnego, jakby znała skądś tą wilczycę. Szturchnęła lekko liście którymi próbowałam zatamować krwawienie.
- Przepraszam - powiedziałam niepewnie.
- Nie martw się, następnym razem po prostu od razu biegnij po pomoc. - Miałam wrażenie, że chciała mnie lekko pocieszyć, ale też nauczyć odpowiedniego zachowania. Po chwili ciszy Asassin przyjrzała się ranom i krwi martwej wilczycy.
- Zdecydowałam się na to za późno. - mruknęła cicho pod nosem. Udawałam, że tego nie usłyszałam. - Zrobię jej pochówek. - powiedziała trochę szorstko.
- Pomogę ci. - Chciałam choć trochę nadrobić me nieudolne zachowanie. Zrobiłyśmy jej pochówek. Ustroiłam to miejsce kwiatami i moimi łzami. Na drzewie, pod którym ją pochowałyśmy został wyryty napis:
"Aisa- Była i wieczna członkini WSZ. Niech spoczywa w spokoju."
Po tym zmyłam siebie krew i poszłam spać. To był długi dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz