Nie wiadomo skąd wzięłam się w lesie. Biegłam przed siebie. Nie mogłam się zatrzymać. Gonił mnie jakiś stwór... Wydawało mi się, że gdzieś już go widziałam. Nagle wpadłam do czarnej dziury i znów byłam w tym lesie.
- Co się tu dzieje?-zapytałam samą siebie. Znów zaczęłam biec. I po pewnym czasie zatrzymałam się. Nagle zza krzaków wyskoczył demon i rzucił się na mnie.
- Incubo... -zdołałam wydusić i znów wpadłam do dziury. Przypomniało mi się jak spotkaliśmy Incubo i straciłam przytomność. Podobno nic mi nie było. Jak widać do czasu... Teraz wylądowałam w naszym lesie. Zobaczyłam grób. Odczytałam napis nad grobem. Wtedy serce mi stanęło. Napisane było tam imię mojej przyjaciółki Aisy... Czułam jak zaczynają lecieć mi łzy. I znów zaatakował mnie Incubo. Zaczęła się walka na śmierć i życie...
*Tymczasem w jaskini*
Assasin, alfa watahy, sprawdzała czy wszyscy są na terenie watahy. Gdy weszła do mojej komnaty stanęła jak wryta ze zdziwienia. Tarzałam się po całej komnacie i mamrotałam pod nosem. Gdy na chwilę uspokoiłam się podeszła do mnie i próbowała obudzić. Niestety nie udało jej się. Wyszła z jaskini i zawołała kogoś. "Ten ktoś" wszedł cicho do komnaty i stanął obok mnie.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz