Szłam sobie na jakiś spacer. Spacer który trwa już jakąś godzinę lub nawet dwie. Zatrzymałam się, gdyż usłyszałam płacz. Ruszyłam w stronę, z której dobiegał płacz. Po chwili doszłam do jaskini. A w środku siedziała wilczyca, zapłakana wilczyca. Podbiegłam do niej szybciej i usiadłam obok.
- Co się stało? - uśmiechnęłam się, bo to może coś pomoże.
- M-miałam koszmar po prostu. - dalej przecierała oczy, co zaczęło już trochę pomagać.
Przytuliłam ją, nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale przytulanie jest fajne i mi praktycznie zawsze pomaga. Nie znam jej, więc mogę mieć tylko nadzieję, iż to zadziała. Zdziwiła się i to bardzo, w końcu przytula ją nieznajoma wilczyca. Nieznajoma, lecz nie na długo. Uśmiechnęła się i ją puściłam.
- Lepiej?
- T-ak dzięki. - Uśmiechnęła się do mnie, czyli pomogłam.
- Jestem Emili, a ty?
- Suzan.
- Jesteś dziś już drugim wilkiem, którego pocieszam.
- Na serio?
- Nowy rekord w tym wymiarze.
- Wymiarze? Jesteś z innego wymiary?!
- No i nie tylko ja z tej watahy.
- Czemu teraz jesteście w tym wymiarze?
- Długa historia, a w skrócie wojna, demony, nowa alfa.
- Wojna i demony? Przykro.
- Ta, ale po co się tym przejmować. Teraz jesteśmy tu, a tu jest spokój. A teraz zostawmy ten temat, bo nie lubię przykrych tematów.
- Chodźmy gdzieś! -podskoczyłam wesoło i się zaśmiałam.
Jak ja kocham zmieniać tak nastrój.
- Możemy, ale gdzie byś chciała iść.
- Chodźmy pozwiedzać!
- Ale co chcesz zwiedzać?
- Nie wiem chodźmy przez siebie i pewnie coś znajdziemy.
I tam o to ruszyłyśmy przed siebie. Suzan szła spokojnie, w sumie w przeciwieństwie ode mnie bo ja skakałam jak jakaś pchła. Po chwili poszłyśmy do pięknego jeziora, do którego od razu wskoczyłam.
<Suzan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz