Yui podałam mi wywar. Natychmiast go wyplułem, przez ten jego dziwny smak. Po zjedzeniu dziwnego jelenia jest bardzie ostrożny. Nie godzi się też aby jakaś wilczyca, podałam mi jakiś wywar - mi motylowi. Jednak nie ważne jak to na motyla przystał poleciałem na łąkę pełna kwiatów. Nie do końca wiedziałem co jedzą motyle, więc połykałem kwiaty w całości. W tym czasie Yui wróciła z drugą porcją napoju.
- Twister, choć tu!
- Nie!
- Kici, kici, Motylku - wilczyca powiedziała miłym głosem.
Słysząc "kici, kici" wiedziałem, że muszę już iść. Podleciałem do niej.
- Dobra to teraz przygotowałam ci śniadanie dla motyli i musisz je zjeść.
- Jasne, przecież jestem motylem!
Wypiłem wszystko, chociaż w smaku nie było najlepsze. Ale skoro motyle to jedzą to ja też muszę.
- I co zjadłeś? - zapytała Yui - Wszystko ok?
Położyłem się na ziemi i ostatnie kilka godzin przeminęło mi przed oczami. Przypominało mi się, że jestem jednorożcem. Doszło do mnie wtedy, że to kłamstwo i to nie było śniadanie dla Motyli.
- Jestem jednorożcem i zjadłem, jedzenia dla motyli i co teraz?
- Za chwile wszystko będzie dobrze.
Straciłem na chwilę przytomność, a gdy ją odzyskałem czułem się już normalnie. Wstałem i zaczęło mi się kręci w głowie.
- Czy w tym wywarze była pomarańcza?
- Chyba tak, ale to tylko dla poprawy smaku, a co?
- Jestem uczulony.
Wtedy straciłem przytomność.
< Yui?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz