Zjedliśmy z Yui jelenia, to znaczy ja zjadłem. Ona uznała, że jakoś dziwnie smakuje i wszystko wypluła. Po jakimś czasie zaczęło mi się kręcić w głowie. Wyszedłem z jaskini i idą w deszczu udawałem, że płynę. Nie wiedziałam, dlaczego tak po prostu. Świat stał się rozmazany i jakby tęczowy. Popłynąłem (w sumie to wciąż udawałem, że płynę), dalej. Yui popatrzyła na mnie jak na głupka (którym prawdopodobnie jestem, a raczej tak wynika z moich tajnych akt, gdzie napisana jest diagnoza psychiatry, który w moim przypadku nie mógł już nic zrobić, ale ciii nikt o tym nie wie). Wilczyca wstała i poszła za mną. Wtedy już udawałem jednorożca i nawet nie zwróciłem na nią uwagi. Ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje. Najpierw ten dziwny sen, teraz ten jeleni był zatruty.. Ktoś zapewne chce mnie zabić. Ale nieważne, udawałem tego jednorożca, aż doszedłem do urwiska i chciałem skoczyć na tęcze.
- Twister stój! - krzyknęła wilczyca
- Dlaczego? Przecież tam jest tęcza, a jestem jednorożcem.
- Tam nic nie ma to urwisko, a ty jesteś wilkiem!
- Nie jestem jednorożcem?! - odpowiedziałem ze łzami w oczach
- Nie, nie jesteś
Już przeżywałem życiowa depresje, miałem myśli samobójcze i w ogóle, ale doszło do mnie, że skoro nie jestem jednorożcem to pewnie pegazem i na pewno mam skrzydła. Skoczyłem, więc w przypaść
- Nie! - słyszałem głos Yui
I pewnie bym umarł, gdy latający wieloryb mnie nie złapał (to była gałąź na zboczu urwiska)
- Yui zabierz mnie stąd!
Yui zabrała mnie z gałęzi, choć ja i tak myślę, że wieloryb po prostu poleciał dalej. W między czasie przestało padać, ale i tak byliśmy cali mokrzy , poszliśmy szukać lepsze schronienia w lesie , bo znów zbierał się na deszcz. Poszedłem przodem i zacząłem śpiewać, zbawiając w ten sposób wielki drapieżne ptaki, które krążyły nad nami.
- Twister stój! - krzyknęła wilczyca
- Dlaczego? Przecież tam jest tęcza, a jestem jednorożcem.
- Tam nic nie ma to urwisko, a ty jesteś wilkiem!
- Nie jestem jednorożcem?! - odpowiedziałem ze łzami w oczach
- Nie, nie jesteś
Już przeżywałem życiowa depresje, miałem myśli samobójcze i w ogóle, ale doszło do mnie, że skoro nie jestem jednorożcem to pewnie pegazem i na pewno mam skrzydła. Skoczyłem, więc w przypaść
- Nie! - słyszałem głos Yui
I pewnie bym umarł, gdy latający wieloryb mnie nie złapał (to była gałąź na zboczu urwiska)
- Yui zabierz mnie stąd!
Yui zabrała mnie z gałęzi, choć ja i tak myślę, że wieloryb po prostu poleciał dalej. W między czasie przestało padać, ale i tak byliśmy cali mokrzy , poszliśmy szukać lepsze schronienia w lesie , bo znów zbierał się na deszcz. Poszedłem przodem i zacząłem śpiewać, zbawiając w ten sposób wielki drapieżne ptaki, które krążyły nad nami.
<Yui?>
Ps. Twisterowi chyba coś zaczęło odbijać, Yui pomóż mu ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz