To był całkiem zwykły dzień. Po doradzałem trochę Alfie, poszedłem na spacer. Byłem w lesie, i na łące. Pływałem w strumyku. Jadłem leśne jagody, choć jeszcze nie wiem czy były trujące, czynie, ale raz się żyje. Wiem jedno na niebie świeciło słońce i chociaż dla mnie to był tylko kolejny dzień to dla innych było to dzień niezwykły. Niektórzy budzili się w tym wymiarze pierwszy raz, inni właśnie dziś przeżywali najważniejszy dzień w swoim życiu, a jeszcze inni zajmowali się odkrywaniem świata. Podróżnicy, ile bym dał by stać się jednym z nich, ale moje przeznaczenie jest inne. Nic dziwnego z takim wysokim intelektem IQ (-1) jaki mam i bycie doradcą może być fajne. Tylko mówienie co inni mają robić. Ale siedzenie w miejscu nie jest dla mnie. Poszedłem raz do lasu i tam znalazłem wilczyce. Znałem ją. Po chwili dotarło do mnie, że to Nynri. Po chwili rozmowy stwierdziliśmy, że razem poszukamy nowych gatunków. Nie myśleliśmy długo i ruszyliśmy w drogę. Poszliśmy najpierw w góry. U podnóża gór rozciągał się las, wyżej piękne łąki, a skaliste szczyty były pokryte śniegiem. Jednak wśród skalistych wierzchołków, w wielkich jaskiniach kryło się to co nieznane. Zimny wiatr zmiatał śnieg do wnętrza jaskini. Korytarz dzielił się na wiele mniejszych. Było zimno i sucho. Weszliśmy do środka.
- Którędy idziemy? - zapytałem stanowczo
- Chyba prosto - niepewnie odpowiedziała wilczyca
Poszliśmy wzdłuż korytarza, było ciemno. Gdzieś w oddali widać było jasny blask, jakby błysk kryształów. Poszliśmy w kierunku światła. Gdy doszliśmy do centrum korytarzy zobaczyliśmy... Lodowego Feniksa. To bardzo nietypowe feniksy. Są białe i niczym wykute z lodu. Niestety czasem agresywne. Prawie nic o nich nie wiadomo. Mało kto je widział. Są bardzo szybkie i zanim dobrze się przyjrzeliśmy zdążył uciec. Teraz zostały dwa pytania: Czy są tu inne zwierzęta? Jak stąd wyjść?
<Nynri?>
Feniks:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz