Obudziłam się i pierwsze co zobaczyłam to przyglądającego mi się Yukio. Chciałam wstać, ale zapomniałam, że jestem na drzewie no i oczywiście spadłam na ziemie. Wstałam otrzepując się z liści, na które spadłam jakimś cudem. Spojrzałam tam gdzie stał Yukio i spojrzałam na niego moim "morderczym" wzrokiem. Bo jak on mógł mnie zostawić samą w nieznanym jeszcze dla mnie lesie?! On zeskoczył z drzewa i stanął przede mną.
-Jak mogłeś mnie tu zostawić?! Po co ja niby tu jestem?! Gdzie zniknąłeś!? Gdzie my jesteśmy?! Tłumacz się szybko Yukiś albo oberwiesz!- nawrzeszczałam na niego, bo mu się należy.
-No przepraszam już tłumaczę.
-Tylko się pośpiesz i masz mówić dokładnie.
-No to od początku. Zniknąłem, ponieważ musiałem szybko coś załatwić w świecie duchów, jesteś tu bo masz mi pomóc, na to odpowiedziałem wcześniej no i jesteśmy w lesie niedaleko miejsca do którego zmierzamy.-Prychnęłam tylko na niego i uderzyłam go w głowę, bo mu się należało.-Ej wytłumaczyłem się! Czemu tak mocno?! Jestem twoim przyjacielem nie powinnaś mnie bić.
-Zasłużyłeś sobie, a to nie moja wina, że jesteś taki słaby przez co wszystko cie boli. I co z tego, że jesteś moim przyjacielem? Mogłabym cie bez problemu zabić jakbym chciała.
-Ja słaby? Żartujesz sobie, jestem silny i sobie żartujesz z tym zabiciem co nie?
-Wmawiaj sobie to. A ja nie żartuje zazwyczaj gdy mówię o zabijaniu.
-Dobra chodź już.-przestraszył się biedaczek.
-No dobrze Yukiś.
Zaśmiałam się tylko, po chwili ruszyliśmy dalej, w sumie droga była nudna, więc ciągle mu przeszkadzałam, śmiałam się, skakałam i rzucałam w nim jakimiś patykami lub kamieniami. Po jakiś 10 minutach doszliśmy do jakiejś jaskini, Yukio się zatrzymał no to ja też.
-To tu, tylko teraz cicho, nie mogą nas usłyszeć
-Kto? Ale dobra spróbuje.
-Nieważne, teraz idź za mną.
Weszliśmy powoli do jaskini, gdzie było pełno jakiś demonów i to pewnie dlatego mamy być cicho. Bosze mam taką wielką ochotę zrobić coś z tymi demonami, coś czyli je wszystkie pozabijać.
*Rozmowa w myślach*
-*Po co tu przyszliśmy?*
-*Muszę coś odzyskać.*
-*To po co tu ja?*
-*Musisz mi w tym pomóc.*
-*Jaki niby? Mam pozabijać te demony? Nawet nie wiesz jak ja bardzo bym chciała to zrobić.*
-*Nie raczej nie, chyba że coś się nie uda*
-*Szkoda.*
Szliśmy dalej przez wiele korytarzy, aż zatrzymaliśmy się przy jakiś dużych, kolorowych drzwiach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz