środa, 4 kwietnia 2018

Dziwne sny - Firiel

Rada od twórcy opowiadania: Radze czytać do końca, a się wyjaśni, miłego czytania.

Cieszyliśmy się, ba nawet zachwycaliśmy się pięknem jaskini. Po chwili Emili się potknęła, nic wielkiego, ale potem to już było gorzej. Sturlała się na dół małej dolinki, następnie uderzyła głową w głaz. A potem jeszcze raz. Mimo dość dużego szoku opamiętałem się i podbiegłem do niej.
- Wszystko w porządku? - zapytałem z przerażeniem, wilczyca nie odpowiadała. - Emili nie umieraj mi tutaj! - po chwili wilczyca wstała i podeszła do mnie dość blisko.
- Witaj mój skarbie... jak się czujesz bo ja dobrze. - mówiąc to wilczyca otarła się pyskiem o mnie.
- N-Nani*...?! - zapytałem niedowierzanie. - Ja-jakie skarbie, chyba się musiałaś uderzyć mocno.
- Nic mi nie jest... - zaśmiała się zalotnie wilczyca. Nagle rzuciła się na mnie i powaliła mnie na plecy. Liznęła mnie językiem w policzek.
- Teme NANI?!* - wykrzyczałem. - Nie rób tak! - odepchnąłem mocno wilczyce. Po chwili zaczęła płakać. - Ja nie chciałem...przepraszam. Po prostu no wiesz..
Nagle Emili zaczęła się dziwnie śmiać, wtedy straciłem chyba resztki racjonalnego myślenia. Później jakby z niej zaczęły "odłączać" się jej repliki. Było ich z chyba tuzin. Oczy świeciły im się na czerwono i razem wykrzyczały:
- Jeśli mnie nie pokochałeś to zginiesz!!! - i rzuciły się na mnie z pazurami.
-----------------------------------------
- Odczep się ode mnie ty wstrętny potworze!! - wykrzyczałem i się obudziłem. Przybrałem pozycje siedzącą i ciężko dyszałem.
- O JEZU FIRIEL! - wykrzyczała Emili. - Chciałeś mnie do zawału doprowadzić?!?!
- Prze.. praszam... - mówiłem uspakajając oddech. - Śniło mi się coś dziwnego, swoją drogą co się ze mną stało?
- Ja się podniosłam, a ty leżałeś na plecach i machałeś dziwnie łapami.
- Jak długo spałem? - spytałem.
- A tak z półgodzinki. - odpowiedziała wilczyca. Pomyślałem, dlaczego mi się to śniło i było mi głupio, iż krzyknąłem na tamtą Emili ze snów: ,,Odczep się ode mnie ty wstrętny potworze!!".
- To przez te jagody... - powiedziałem.
- Aha czyli rosną tu drugie "grzybki" halucynki.
- Heh najwyraźniej... Przynajmniej wiemy, żeby nie jeść.
- Hehe.. - zaśmiała się wilczyca. - A masz inne skutki uboczne.
- Trochę kręci mi się w głowie. - stęknąłem. - Chodźmy już i opuśćmy to miejsce, jest piękne, ale chyba mamy pecha.
- Masz racie. - odpowiedziała wesoło wilczyca.
*X czasu później*
Doszliśmy do watahy, zdałem raport o dziwnej jaskini na terenie watahy, i powiedziałem o tym, że trzeba ją dokładnie zbadać. Opisałem wszystko co widziałem i poszedłem zmęczony do domu.

nani - co?
teme nani - co do diabła?

PS: Nie znam się dobrze na japońskim, ale zapisałam jak się wymawia.

A tak wygląda jaskinia:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz