poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Cisza przed burzą - Nuazi

Nieczęsto bywam w jaskini, zazwyczaj podczas spotkań z alfą. Jakoś tak się zdarzyło, ze ostatnio odwiedzam siedzibę naszej watahy częściej niż jest to nawet wymagane - czyli zdecydowanie za często. Od jej początku przychodziłam tylko jak wzywała mnie Asser, teraz bywam tak codziennie. Dlaczego? Chyba zaczęło mi brakować tego wszystkiego - tego zamieszania i odwiecznie panującego chaosu. Tutaj zawsze coś się działo, jak nie tajemnicze zwierzaki to jakieś Amulety, Foresty i inne świrusy. Można powiedzieć że się trochę stęskniłam, szczególnie za komnatą Asser, przed przybyciem tylu wilków znalazłam ją jako jedna z pierwszych. Postarała się ze wszystkim, ale takie laboratorium było w jej biurze, nie tym na górze tylko niedaleko komnaty, zapach mikstur wypełniał moje nozdrza i koił zmysły.
- Czyli jednak Ci się tutaj podoba? - spytała znienacka Asser.
- Nie, ale lubię to konkretne miejsce. - Asser wróciła do materialnej formy, a mnie zdziwiło że jeszcze nikt nie ma spisu tego wszystkiego.
- Chociaż tyle, nie musisz się ukrywać w jakiejś norze jak wiewiórka przed drapieżcą - skwitowała i zaczęła zapisywać w notatniku.
- Dlaczego jeszcze im tego nie dałaś? - spytałam i wzięłam trochę mikstury z garnka, po czym z niesmakiem wypłukałam buzie wodą.
- Właśnie dlatego, tutaj stare składniki nie działają, a nie wiadomo co będzie jak się zmiesza te, wiesz mnie to nie zabije, a ich już może. - powiedziała jakby zmartwiona. Testowała trujące rośliny i te inne.
- Czyli ja tez umrę? - zaśmiałam się.
- Jak komuś o tym powiesz, to tak. - uśmiechnęła się i wróciła do notowania. Postanowiłam jej nie przeszkadzać i po cichu usunęłam się z tego prywatnego laboratorium. W drodze do wyjścia postanowiłam wejść do biblioteki, a obok mnie jak na zawołanie padł wychodzący Forest, przewrócił oczami i lekko odchrząknął, zapewne by coś powiedzieć. Był wykończony o czym świadczyło wyraźne drżenie mięśni. Szybko przeniosłam go do swojej chatki i położyłam na hamaku z liści które działały leczniczo w kontakcie ze skórą. Szybko przygotowałam zimny okład z liści wodorostu i położyłam na głowie. Tego jeszcze nie grali, że trzeba leczyć medyka. Podczas tego jak sobie smacznie spał zdążyła zapaść noc, czyli pojawiły się sługusy Meddera jak co noc obserwujące te miejsce, tym razem jakoś więcej było tych mądrzejszych... Niepokojące, niestety nic na to nie mogę poradzić, z racji Foresta zostałam na dworze.
- Gdzie jestem? Dlaczego nic nie widzę? - spytał lekko zdenerwowany.
- Bo masz okład z wodorostów, który możesz zjeść. - No i zjadł spadając przy tym niezgrabnie z hamaka na co się zaśmiałam - No i leżysz w hamaku - chichotałam się pod nosem.
- Ha ha, bardzo śmieszne - burknął oburzony, szybko jednak zorientował się, ze ktoś nas obserwuje i nie są to wilki. - Co to?
- Demony, które nas nie lubią, tak łagodnie mówiąc.
- A mniej łagodniej?
- Bestie chcące rozerwać Ci gardło bo jesteś zwykłym wilkiem. - Forestowi zrzedła mina i chciał uciekać w stronę lasu. - Nie radze, dopadną Cię zaraz jak wyjdziesz za ogrodzenie.
- Mamy tu zostać?
- Musimy, poza tym chce się dowiedzieć czemu tak nas obserwują. 
- Mnie to nie bardzo ciekawi... - odparł trochę zlękniony.
- Mnie wręcz przeciwnie, zazwyczaj jest ich mniej i... - urwałam w połowie.
- I? - spojrzałam na niego i przesłałam polecenie by był cicho, pośród drzew ujrzałam zjawę, której nikt by nie chciał widzieć i zrozumiałam, ze to czarnoksiężnik z czeluści pustki. Bezkształtny, potężny, bardzo niebezpieczny...
~ Jak powiem już to zaczniesz uciekać ile sił w nogach w stronę jaskini i powiadomisz Asser, moja druga postać będzie Cię osłaniać. Dobra? - pokiwał potwierdzająco głową, spojrzał się w stronę lasu ale skrzywił się bo nic nie widział, trudno jest zobaczyć cień w mroku. Zawyłam, bardzo piskliwie i głośno co pozwoliło mi niepostrzeżenie stworzyć drugą postać w lesie czekającą na Foresta. Zawyłam drugi raz.
~ Teraz! - krzyknęłam w myślach a Forest wystrzelił jak strzała w stronę jaskini watahy, demony zawarczały złowieszczo i część ruszyła za nim w pogoń, jednak on wciąż na mnie patrzył, jakby był królem tego spotkania.
- Mam w końcu okazję się zemścić, zdrajczyni - powiedział zachrypłym głosem i bariera zaczęła powoli znikać.
~ Pośpiesz się Forest... - pomyślałam przygotowując się do walki.
<Forest?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz