Poszłam spać. Obudziłam się w moim śnie i mogłam panować nad moją postacią. Mogłam robić to co chciałam. Wyrosły mi skrzydła i wyleciałam z jaskini. Nagle zobaczyłam fioletowego świetlika który chyba chciał mi coś pokazać. Poleciałam za nim i natrafiłam na piękny las. Zdawało mi się, że była tam taka fioletowo różowa mgła czy coś takiego. Drzewa miały wyryte niebieskie znamienia, które świeciły. Były tam też prostokątne kamienie, które miały podobne wzory jak na drzewach. Szłam dalej. Przez 5 minut rozciągał się ten sam piękny krajobraz. Zobaczyłam przed sobą niesamowity zachód słońca. Trochę mnie to zdziwiło, bo dawno była noc kiedy wyleciałam z tej jaskini, ale ej to był sen. Tu wszystko się może zdarzyć. Idąc dalej, zobaczyłam urwisko, więc zawróciłam. Usłyszałam śpiew ptaka. Spojrzałam i zobaczyłam wróbla chyba z uszami królika. Nie wiem co to było, ale miało duże, lśniące oczy. Podleciał do mnie i usiadł mi na głowie. Szłam tak i nuciłam sobie jakąś piosenkę, gdy nagle pod moimi łapami zatrząsnęła się ziemia i spadłam jak z urwiska, które widziałam wcześniej. Przypomniało mi się, że w tym śnie miałam skrzydła i zleciałam na dół. Ptaszek kiedy spadałam, odleciał i zostałam sama.
Tak wyglądał las:
A tak wróbelek:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz