sobota, 21 kwietnia 2018

Amulety? - Kurinalu

Był wieczór i pełnia księżyca. Światło ślicznie wpadało do mojej jaskini. Przeglądałem moją księgę. ~ Może coś jeszcze będzie o Akostro? ~ pomyślałem. Nagle natknąłem się na obrazek amuletu. ~ "Amulet Życia" ~ przeczytałem w myślach. ~ Swoją drogą, czemu tego wcześniej nie zauważyłem? Tą książkę mam od dawna. A no tak... ~ uświadomiłem sobie, iż kiedy dostałem tą książkę to byłem jeszcze u Kazumy. A przez jego nauki miałem wstręt do książek, i jej nie chciałem czytać.
No dobra, ale wracając. Zacząłem czytać definicje amuletu:
~ Amulet Życia składa się z trzech innych amuletów o nazwach: "Wymarły", "Lodowaty", "Ciemny", oraz czwarty "Zniszczenia". Dawały one potężną moc władania życiem i śmiercią, oraz wieloma żywiołami. Przez setki laty nie można było ich znaleźć, legenda głosi, iż ostatni z nich jest w ludzkim wymiarze o nazwie Ziemia. ~ były jeszcze tam inne ważne pierdołki, oraz opis poszczególnego amuletu i jego rysunek ~ Interesujące...~ postanowiłem się przejść i porozmyślać.
Szedłem jak zahipnotyzowany. Wszedłem do jakiegoś lasu i przypomniałem sobie, moją miłość do strugania. Wszystko jak widać w moim łepku latało jak szalone, a to o Akostro, a to o amuletach, a to o moich ludzkich pasjach. A se siadłem i zacząłem obskubywać ładnie jakiś konar drzewa, uwierzcie mi robienie tego pazurem nie jest łatwe.
W oddali zauważyłem wilka, który wkracza do lasu. Postanowiłem, iż nie zwrócę na to uwagi, ale aby mieć pewność otworzyłem swoje trzecie oko, aby obserwować potencjalnego napastnika.
Po wnikliwej analizie poznałem, że to Forest.
~ Pewnie przylazł po zioła...A może go wystraszę, bo chyba nie poznał się, że to ja tu siedzę. ~ jak pomyślałem tak zrobiłem. Za pomocą wietrzyku bez szelestnie wskoczyłem na gałąź i czekałem, aż basior pod nią przejdzie.
Widać, że trochę straszno mu tutaj chodzić. Gdy był pod gałęzią ironicznym tonem głosu powiedziałem:
- No witam, witam mojego kolegę. - powiedziałem złośliwie, oraz aby na pewno wiedział, że to ja spuściłem swoje piękne ogony, aby ślicznie zwisały z gałęzi. Forest lekko się wzdrygnął. Poznał mnie po oczywistym fakcie, oraz pewnie po mojej staroświeckiej mowie.
- Ech to ty...- burknął. - Czegoś chcesz? A tak swoją drogą co tu robisz.
- A sobie się przechadzam po lesie... - i tu ucięło mnie na chwile.
- Coś się stało? - zapytał złośliwie. Powodem było zobaczenie pewnego amuletu. Amuletu Wymarłego.
Zeskoczyłem zgrabnie. "Położyłem" go sobie na łapie, bo aż nie dowierzałem.
- Co ty robisz?! - zapytał Forest. - Zabieraj swoje brudne łapska od tego, chcesz to ukraść.
- Skąd to masz? - zapytałem oschle.
- A co cię to?
- Dziwi mnie fakt, że taki zwykły wilczur ma Amulet Wymarło. - Forest osłupiał.
- Skąd o nim wiesz?
- A nudziło mi się, i zajrzałem do książki i tam znalazłem.
- A możesz ją pokazać?
- Eh no okej, to zapraszam do mnie, a i jeszcze jedno. Poczekaj. - przypomniałem sobie o mojej ślicznej figurce przedstawiającej jakiegoś ran domowego ludka z mieczem.
- Po co ci to? - spytał. - To twoja zabawka? - zakpił.
- Nie zabawka, to moje arcydzieło z drewna. - burknąłem w jego stronę.
*X czasu później*
Weszliśmy do mojego przytulnego kątka. Otworzyłem księgę na odpowiedniej stronie.
- Em... Co tu pisze? - zapytał Forest.
- Eh poczekaj. - wziąłem kartkę i pióro. Za pomocą wiatru manipulowałem piórem, aby mu przetłumaczyć. Nie będę się trudził pisaniem za pomocą pyska.
Przeczytał moje o dziwo niewyraźne pismo, ale starannie napisane. Pewnie dlatego, że jest medykiem i ma te "lekarskie" pismo.
- Dziwi mnie jedna rzecz... - zaczął Forest. - Jakim cudem amulet zniszczenia znalazł się w ludzkim wymiarze.
- Mnie nie pytaj. - odparłem bez zastanowienia.
- A akurat jest to bodajże amulet przypisany Firielowi. - zakpił.
- Ale to oznacza, że jego amulet jest bardziej wyjątkowy, unikalny, trudniejszy do zdobycia? - i tu zgasiłem brązowego basiora.
Jak na zawołanie przylazł również Firiel.
<Forest?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz