czwartek, 30 lipca 2020

Spacer w poszukiwaniu ziół - Oriabi

- Świetnie. - zabrałam torbę na zioła.
Wyszłam po chwili i zobaczyłam, jak szczeniaki ochoczo za mną ruszyły. Zwolniłam tempo, aby mogły na równi ze mną iść. Z początku pomysł z zabraniem rodzeństwa wydał się idealny, ale szybko przekonałam się, jak bardzo musiałam na nie uważać. Sama lubiłam wszędzie brykać za dzieciaka, więc wiem, jak szczeniaki potrafią być ruchliwe. Ciągle rozglądałam się i doglądałam, aby Kometa i Thunderbolt (z tego co usłyszałam) nie wpadli gdzieś albo nie zostali zaatakowani przez jakieś zwierzę. Co prawda wadera trzymała się mnie blisko, przez co jej brat wkrótce potem do nas dołączył.
W pewnym momencie się zatrzymałam i zaczęłam wąchać. Zobaczyłam kątem oka zaciekawione spojrzenia. Wyczułam ciekawą roślinę, którą zamierzałam przetestować w niedługim czasie. Otworzyłam torbę i sięgnęłam pyskiem do ciekawego kwiatka, z którego wyrastały trzy dziwne owoce wielkości porzeczki. Szybko wrzuciłam ją do torby i wyplułam na ziemię resztki łodygi owego kwiatka.
- Najczęściej tak zbieram materiały do eksperymentów. Zaczęłam, bo zobaczyłam, że dzieci oczekują jakiejś przemowy z mojej strony. - Ten okaz jest szczególnie interesujący, ponieważ ma owoce, które można przetestować na jadalność, ale to bardziej za pomocą magii z innych roślin. - spojrzałam na moich słuchaczy, a oni podekscytowani przytaknęli głową na moje informacje.
Następnie ruszyliśmy dalej. Trochę z nimi pogadałam. Bardziej o takich sprawach jak zaaklimatyzowanie się w nowej watasze i ogólne odczucia co do innych wilków. Na ten drugi temat ja głównie się rozgadałam. Lubię inne wilki, nie chcę, żeby nikt się o mnie martwił, więc nie pokazuję im całą siebie. Ale moje odczucia w tej watasze są w większości pozytywne, nieważne co się kiedyś działo. Zdobyłam nawet demoniczną przyjaciółkę (to już zachowałam dla siebie, nie chciałam ich przecież wystraszyć, prawda?). Westchnęłam tylko, gdy musiałam się schylić po kolejną roślinę. Zanim to uczyniłam, postawiłam uszy do góry. Usłyszałam niepokojący dźwięk. Jakby wielkie zwierzę? Albo to po prostu inny wilk? Coś jednak mi się nie podobało.
- Słuchajcie. - zaczęłam szeptem z nutą zaniepokojenia. - Idziemy szybko przed siebie i się nie zatrzymujemy. Nie wiem jak wy, ale nie podoba mi się dźwięk, który usłyszałam. - ruszyłam truchtem i zaczęłam śledzić wzrokiem szczeniaki.

<Kometa? Znowu się mocno spóźniłam, oops.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz