poniedziałek, 18 listopada 2019

Bardzo dziwne rzeczy, a tajemniczy nieznajomy zniknął - Twister

Płonę. Ja. Ja płonę. Kot. Ja. Ja jestem kotem. Płonę. Jestem kotem i płonę.  Co jest ze mną nie tak. Moją głowę  przeszły mroczne myśli. Jak to się stało że jestem kotem i płonę. Mam już tego dość. Złość ogarnęła mnie. Moje oczy zaczęły jarzyć się zielonym kolorem. Płomień którym płonąłem zaczął zmieniać się z zwykłego na zielony. Spojrzałem na Lupo. Słyszałem tylko "uspokój się" "spalisz mi dom". Nie miałem siły żeby stać opanowałem płomień i padłem. Wydusiłem z siebie ostatnie słowa.
- MEOW! Mrrr, meow!
Lupo nie wiedział o co mi chodzi. W końcu nie mówi w języku kotów. Odwrócił się i spojrzał za siebie. Nikogo nie było wokół. Tylko ja leżałem przed nim nie przytomny. Wyszedł rozejrzeć się. Nasz nie znajomy kolega mógł nam pomóc. Nigdzie go nie myło. Ponad szczytami gór świecił wielki jak nigdy krwawy księży. W lesie słychać było odgłosy dziwnych stworzeń.
- Ale jak to przecież Halloween już było!? - powiedział Lupo
Ale za wilkiem ktoś stał. Lupo powoli zaczął obracać łeb. Za nim nic nie było. Zawiła zimny wiatr. Za drzewami było widać blask księżyca obijający się w małych słodkich oczkach. 
 - Twister czy to ty! 
Wilk nie usłyszał odpowiedzi. Podszedł bliżej nie mógł uwierzyć. Mały słodki kotek. Toffi.
- Co tu robisz kiciu - zapytał 
Toffi odeszła Lupo poszedł za nią. Doszli do wodospadu, daleko w górach. Woda ze strumienia była tak czysta jak nigdzie indziej w całej krainie. Mieniła się złotym połyskiem w blasku księżyca. Pływały w nie tylko ryby złotego koloru. Skały też mieniły się złotem. Wilk wziął ze sobą trochę do buteleczki przyczepionej do naszyjnika. Dostał go od tygryska. Rozejrzał się a Toffi już nie było. Przy wodospadzie zaczęła się burza  pioruny uderzały jak szalonego. Ale żaden płomień nie miał takiej siły by powstać w pobliży wody. Jedna z błyskawic uderzyła blisko wilka, ten zamknął oczy. Ale gdy je otworzył znów był na polanie i patrzył w drzewa. Coś co w nich było uciekło. Księży wciąż miał krwistą barwę. Lupo wrócił tam gdzie mnie zastawił. Wciąż leżałem nieprzytomny. Teraz przynajmniej miał wodę która może ugasić płomień. Ale ja wciąż byłem nieprzytomny.
<Lupo> weź obudź Twistera>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz