Ostatnie dni były lekko ciężkie dla mnie. Cały czas był płacz, złość i narzekanie, że coś mnie boli. Ale i tak tutaj nic się nie dzieje. Cisza i spokój aż jest to lekko przerażające. Nikt za bardzo ze sobą nie rozmawia i wszyscy się mijają między sobą. Dark nie przypałętał się ostatnio i cieszę się z tego powodu. Nie wiem nawet, co bym mu zrobiła, jakby się tu zjawił w tej chwili.
W sumie to mogę już normalnie w miarę chodzić. Znaczy nie tak jak wcześniej, ale jednak. Za bardzo nie biegam. To jeszcze nie jest czas na to. W dodatku raz próbowałam i skończyło się piskiem. Firiel mnie odwiedza czasem. Przy nim na chwilę się uśmiecham. Co taka akcja może zrobić z przeważnie wesołym wilkiem co? Aż dziwne. Nie poznaję siebie czasem. Mam nadzieję, że to minie.
Dzisiaj było w miarę okej. Firiel miał przyjść. Nagle zobaczyłam wychodzącego z krzaków Darka. Firiel akurat zbliżał się do mojej jaskini. Kiedy zobaczyli siebie, wyskoczyłam przed mojego... przyjaciela, nadal przyjaciela i lekko zasyczałam z bólu.
- Czego chcesz? - warknęłam w stronę mojego brata.
- Ori... - Dark opuścił uszy i przybrał zmartwiony wyraz pyska. - W-Wszystko ok?
- Tak, jest perfekcyjnie po prostu. - powiedziałam z ironią.
Do mojego ucha doszedł głos Firiela, więc odwróciłam łeb w jego stronę.
<Firiel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz