niedziela, 6 maja 2018

Jedenaście ogonów, jedenaście nowych problemów - Asassin

- Takie są me umiejętności. To co się ze mną teraz stanie? - spytał, jakby to nie było oczywiste. Rozejrzałam się i przechyliłam głowę na znak pewnego zainteresowania.
- Zbadam Cię - oznajmiłam prawie natychmiast biorąc starą księgę.
- Co to za księga? - spytał jakby nie rozumiejąc co jest na niej napisane. - Jaki to język?
- Na pewno nie taki, którego Cię nauczono. - burknęłam przewracając stronę, jest, znalazłam. Niedokończony bestiariusz. Stworzenie o jedenastu ogonach i trzech oczach, posiadające zdolności antropologiczne, pochodzące z Ziemi. 
- Byłeś wcześniej w innych wymiarach? 
- Tak, mój mentor mnie zabierał na wyprawy. Poznawałem wtedy nowe zwierzęta, rośliny... - zaciął się jakby to wspomnienie było dość bolesne.
- Ile masz lat? 
- Sto pięćdziesiąt. - odezwał się już ciszej.
- Nie wiem jak zareagujesz, ale chciałabym cię zbadać - skrzywił się, jednak zaraz odparł.
- Oczywiście, jeżeli jest to konieczne jestem w stanie spełnić ten warunek, w zamian za korzystanie z jednej z tym komnat.
- Nie chodzi o to. - odparłam szczerze. - Zajmuje się uzupełnianiem starożytnych ksiąg, wilczych ksiąg. W jednym z bestiariuszy zostałeś opisany bardzo powierzchownie, co świadczy o tym iż musiałeś kiedyś trafić do jednego z wilczyc wymiarów, niekoniecznie wiedząc że jesteś obserwowany. - zamyśliłam się na chwile kto tak naprawdę pisał te księgi...
- Rozumiem, a więc jest to...
- Najzwyklejsza prośba. - przerwałam mu. - Byłabym szczęśliwa jeżeli byś ją spełnił - dodałam po chwili.
- Zgadzam się - odpowiedział jakby bez namysłu.
- Dobrze, to wszystko, witaj w watasze! - powiedziałam dość entuzjastycznie. Kurinalu ukłonił się i wyszedł jakby niewzruszony. Nic na to nie poradzę...
*Jakiś czas później *
Dużo wilków dołączyło, niektóre jakby zaginęły. Spero i Melody nie pojawili się w watasze już od miesiąca. To oznacza, ze najprawdopodobniej zginęli z łap demonów. Wstrzymam się jeszcze z uznawaniem ich za zmarłych, może po prostu się zagubili... Ostatnio dołączyła do nas Mey, mam co do niej nieciekawe przeczucia, zachowuje się jak typowa księżniczka nie mówiąc już o reszcie. No ale nie po to jestem alphą, aby warczeć na każdego wilczka który mi się nie podoba. Każdy powinien mieć u nas miejsce, no prawie każdy.
- Asassin - odezwał się cichy głos, przestrzeń wokół mnie wypełniała czerń z pojedyńczymi gwiazdami.
- Cześć Lea - zorientowałam się że usnęłam i powoli zaczęłam się gryźć po ręce.
- Udało się. - powiedziała ignorując moje zachowanie. - Już niedługo będziemy mogli ze mną normalnie porozmawiać. - prychnęłam.
- Świetnie, ale alphie nie wypada drzemać na skale w środku dnia, gdy wokoło jest cała jej wataha. - burknęłam.
- Chciałam...
- Rozumiem co chciałaś, ale teraz nie mogę. Mówisz to już któryś raz i nie jestem pewna czy ta radość nie jest przedwczesna, będę się cieszyć jeżeli będziesz już obok.
- Masz racje... - spuściła wzrok.
- Mimo wszystko trzymam za ciebie kciuki, a teraz wybacz - zacisnęłam zęby na łapie, na co natychmiast zareagowała i odesłała mnie z powrotem do mojego świata. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz