Wstałem rano, zjadłem śniadanie, pozbierałem zioła i wróciłem do lecznicy, tworzyłem leki, zauważyłem że ostatnio nie było Yui, minęło trochę czasu i nadal leczyłem wilki samotnie, zacząłem czytać książkę z nudy, kątem oka widziałem Yui i Emili wnoszącego Twistera do lecznicy, nikt chyba na mnie nie zwrócił uwagi, postanowiłem wziąć rzeczy lecznicze, mięso i w ogóle takie podstawowe rzeczy, wybrałem się do jaskini w której mieszkał Kai, strasznie nudził mnie ten cały dzień, wtem poszedłem do jaskini i ujrzałem rodzinę Kai'a.
- Kim jesteś? - zapytał nieufnie basior.
- To ja! Forest - powiedziałem.
- Okej, chodź - powiedział basior.
- Jak tam życie Kai? - zapytałem.
- Z jednej strony dobrze a z drugiej okropnie...
- Dlaczego?
- Moja córka zachorowała a nikt z naszej rodziny nie zna się zbytnio na tych lekach i wiesz no, ogólnie mamy takie problemy...
- Rozumiem, mógłbym pomóc w tej sprawie.
- Naprawdę?
- Tak, mówiłem Ci chyba ostatnio że jestem medykiem.
- Akurat o tym zapomniałem
- Mogę pomóc akurat zabrałem ze sobą leki na wszelki wypadek.
- Dobrze, na co ona choruje dokładnie?
- Właśnie nie wiemy...
- Postaram się to zbadać.
Podszedłem powoli do małej Hitomi.
- Jak się czujesz Hitomi? - zapytałem.
- Źle - powiedziała ponuro wilczyca.
- Co cię boli? - zapytałem opiekuńczo.
- Strasznie mnie swędzi gardło i gorąco mi jest.
- Wychodziłaś na dwór kiedy było zimno lub w trakcie deszczu?
- Wychodziłam w trakcie deszczu, lubię deszcz i chciałam się pobawić...
- Rozumiem, otwórz buzie to Ci coś dam że się poczujesz lepiej.
- Dobrze.
Posmarowałem jej czoło maścią i wylałem do pojemnika syrop.
- Wypij to, dobrze?
- Dobrze.
Hitomi trochę się bała i była nieśmiała w trakcie rozmowy, wypiła syrop i położyła się do łóżka, wróciłem do Kai'a.
- Zrobiłem to co mogłem - powiedziałem.
- Dobrze, każda pomoc się przyda.
- Pomóc w czymś jeszcze? - zapytałem.
- Nie z resztą problemów myślę że sam sobie poradzę.
- Dobrze, to jak coś przyjdę może jutro i dam lekarstwa, okej?
- Dobra, dziękuje Ci za pomoc.
- Wiesz, to moja praca - powiedziałem skromnie.
- To ja już wychodzę, jak coś to wołaj myślę że usłyszę, albo przyjdź do Watahy Skalnego Zbocza która jest tam wprost od razu i powiedz Assasin czyli mojej alfie że jesteś moim znajomym, wiesz o co chodzi.
- Dobrze, to żegnaj.
- Do zobaczenia.
Wyszedłem z jaskini i nagle zauważyłem pewien cień zbliżający się do mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz