Przechadzałem się, ale tym razem ze względu na coś innego niż spacer, gdyż Asser usłyszała pewne plotki o jakimś groźnym stworzeniu. Więc byłem na misji szpiegowskiej.
Wszedłem do jakiejś jaskinio - dziury. Zacząłem badać temat.
~Może to jaskinia tego stwora? - pomyślałem.
Nagle usłyszałem coś ciężkiego, jakby się staczało. Po chwili moje czujne ucho dosłyszało nerwowy stukot wilczych łap. Następnie ów wilk potkną się o mnie i padł ze zmęczenia. Podjąłem szybką decyzje i swoją elektryczną kulą rozwaliłem toczący się głaz.
----------------------------------
- Wszystko okej? - powiedziałem troskliwie. Wilk oczywiście oddychał, ale jakby spał. Chyba mu się przysnęło na chwilkę. Zacząłem go szturchać.
- Co, gdzie, jak? - powiedział jednym tchem wilk. Później spojrzał na mnie, spojrzał w stronę gdzie był głaz. - Umarłem? - zapytał z sarkazmem.
- Nie spokojnie. - powiedziałem się śmiejąc. Widziałem, że wilk wyglądał na wyczerpanego. - Chodźmy z tej jaskini. - orzekłem.
Wyszliśmy z jaskinio - dziury i usiedliśmy pod najbliższym drzewkiem. Na szczęście miałem przy sobie trochę wody i bandaży od Foresta.
- Masz. - dałem mu butelko-miskę. To była porostu miska, ale miała taką jakby przykrywkę. Taki wilczy odpowiednik butelki.
Miałem mu otworzyć to, ale nagle ta "przykrywka" zaczęła się unosić. Lekko się wzdrygnąłem, ale dotarło do mnie, że to telekineza.
- Masz ciekawą moc. - powiedziałem pochlebiająco.
- Heh dzięki.
- Jesteś może głodny? Mogę ci coś upolować. - czułem, że ktoś może mnie szczerze docenić.
- Jakbyś mógł.
Akurat mi się przy szczęściło i upolowałem młodego jelonka. Najedliśmy się razem do syta i położyliśmy szczęścili. Nagle usłyszeliśmy ptasi jazgot. Poderwałem się jak oszalały i zacząłem nerwowo machać ogonem, tak jak to zazwyczaj robię. Eh ta moja nerwowość i niepokój jest denerwująca.
- Czyżby to było to?!
- Ale co? - zapytał wilk.
Nagle niedaleko wyfrunęły wielgaśne dwa, białe ptaki. Zanotowałem je w swoim notatniku w głowie.
- Może się oddalmy w bezpieczne miejsce. - wtem wraz z wilkiem odbiegliśmy kilka metrów dalej w krzaki.
- One i tak nas znajdą. - powiedział pesymistycznie wilk.
- Ciii..- chciałem je jeszcze poobserwować.
- One nas zjedzą...
- Cicho...
- Umrzemy...
- Przymknij się! - warknąłem na niego. Wilk z lekkim fochem też zaczął się przyglądać. Po chwili wielkie ptaszyska odleciały.
- No dobra...- zacząłem analizować ich zagrożenie i takie tam bzdety.
*chwila ciszy*
- A tak swoją drogą co tu robisz? - zapytał wilk.
- Ja em... - nie wiedziałem czy mu ufać. - A przechadzałem się.
- Ta jasne...
- A ty?
- Uciekałem...
- Przed kim? - zapytałem troskliwie.- Dobra to może ja ciebie zaprowadzę do alfy i opowiesz mi w drodze ok?
- Ale po co do alfy?
- No bo nie chce cię tu zostawić samego.
- Ale ja nie jestem małym dzieckiem. - fuknął.
- Dobrze, ale trzeba informować o zabłąkanych wilkach na terenie watahy, a po za tym widzę, że żadnej nie masz i może byś dołączył.
- No niech będzie.
I wtem ruszyliśmy w stronę watahy.
- To opowiesz jak tu się znalazłeś?
Wszedłem do jakiejś jaskinio - dziury. Zacząłem badać temat.
~Może to jaskinia tego stwora? - pomyślałem.
Nagle usłyszałem coś ciężkiego, jakby się staczało. Po chwili moje czujne ucho dosłyszało nerwowy stukot wilczych łap. Następnie ów wilk potkną się o mnie i padł ze zmęczenia. Podjąłem szybką decyzje i swoją elektryczną kulą rozwaliłem toczący się głaz.
----------------------------------
- Wszystko okej? - powiedziałem troskliwie. Wilk oczywiście oddychał, ale jakby spał. Chyba mu się przysnęło na chwilkę. Zacząłem go szturchać.
- Co, gdzie, jak? - powiedział jednym tchem wilk. Później spojrzał na mnie, spojrzał w stronę gdzie był głaz. - Umarłem? - zapytał z sarkazmem.
- Nie spokojnie. - powiedziałem się śmiejąc. Widziałem, że wilk wyglądał na wyczerpanego. - Chodźmy z tej jaskini. - orzekłem.
Wyszliśmy z jaskinio - dziury i usiedliśmy pod najbliższym drzewkiem. Na szczęście miałem przy sobie trochę wody i bandaży od Foresta.
- Masz. - dałem mu butelko-miskę. To była porostu miska, ale miała taką jakby przykrywkę. Taki wilczy odpowiednik butelki.
Miałem mu otworzyć to, ale nagle ta "przykrywka" zaczęła się unosić. Lekko się wzdrygnąłem, ale dotarło do mnie, że to telekineza.
- Masz ciekawą moc. - powiedziałem pochlebiająco.
- Heh dzięki.
- Jesteś może głodny? Mogę ci coś upolować. - czułem, że ktoś może mnie szczerze docenić.
- Jakbyś mógł.
Akurat mi się przy szczęściło i upolowałem młodego jelonka. Najedliśmy się razem do syta i położyliśmy szczęścili. Nagle usłyszeliśmy ptasi jazgot. Poderwałem się jak oszalały i zacząłem nerwowo machać ogonem, tak jak to zazwyczaj robię. Eh ta moja nerwowość i niepokój jest denerwująca.
- Czyżby to było to?!
- Ale co? - zapytał wilk.
Nagle niedaleko wyfrunęły wielgaśne dwa, białe ptaki. Zanotowałem je w swoim notatniku w głowie.
- Może się oddalmy w bezpieczne miejsce. - wtem wraz z wilkiem odbiegliśmy kilka metrów dalej w krzaki.
- One i tak nas znajdą. - powiedział pesymistycznie wilk.
- Ciii..- chciałem je jeszcze poobserwować.
- One nas zjedzą...
- Cicho...
- Umrzemy...
- Przymknij się! - warknąłem na niego. Wilk z lekkim fochem też zaczął się przyglądać. Po chwili wielkie ptaszyska odleciały.
- No dobra...- zacząłem analizować ich zagrożenie i takie tam bzdety.
*chwila ciszy*
- A tak swoją drogą co tu robisz? - zapytał wilk.
- Ja em... - nie wiedziałem czy mu ufać. - A przechadzałem się.
- Ta jasne...
- A ty?
- Uciekałem...
- Przed kim? - zapytałem troskliwie.- Dobra to może ja ciebie zaprowadzę do alfy i opowiesz mi w drodze ok?
- Ale po co do alfy?
- No bo nie chce cię tu zostawić samego.
- Ale ja nie jestem małym dzieckiem. - fuknął.
- Dobrze, ale trzeba informować o zabłąkanych wilkach na terenie watahy, a po za tym widzę, że żadnej nie masz i może byś dołączył.
- No niech będzie.
I wtem ruszyliśmy w stronę watahy.
- To opowiesz jak tu się znalazłeś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz