środa, 25 marca 2020

Święto zorzy - Asassin

Alfa zebrała wszystkich na wzgórzu gdzie czekała na nich uczta jakich mało i wielu mogłoby tego pozazdrościć. Przygotowania fakt faktem się opóźniły a sama zorza jakoś też się rozleniwiła, jednak i to nie przeszkodziło wilkom w przygotowaniu święta. Prawdą też że na jelenia polowano aż trzy razy, głównie przez szaloną nature Insane, czego innego by się po niej spodziewać. Taeko nie była może bardzo zadowolona z tego faktu ale jakoś się z tym pogodziła bez większych grymasów. Gładko poszyły również dekoracje, a samo to miejsce wyglądało na wyjątkowe. Szkoda było że jutro już ich nie będzie i można będzie przywitać jako tako nadejście wiosny, już niedługo kwiaty wyrosnął z ziemi ukazując piękną naturę tego miejsca.
Yui, kucharz wręcz na wpół doskonały, a raczej osoba która się tego podjęła jakoś, powtórzę jakoś przyrządziła tego jelenia. Dlaczego jakoś? Dlatego że nikt nie ma pojęcia jak ona to zrobiła, wygląda smacznie i bardzo efektywnie. Azra jakoś się wpasowała w watahę i całe to święto mimo jej dziwnej chęci izolowania się, nawet Dark za bardzo nie narzekał. Suzan natomiast mało było widać, jedyne co to czasami się przywitała latając z jednego miejsca na drugie pomagając to tu to tam. Na końcu był Lupo któremu przypadło zarządzanie tym wszystkim, szczerze było widać że był zmęczony i zaznał chociaż trochę codziennych obowiązków alfy.
- Myślę że już wiesz co to znaczy przewodzić stadem, przynajmniej w jakimś stopniu. - odparła do niego i zawyła, aby wszyscy się uciszyli. - Zebraliśmy się tutaj by uczcić i podziwiać zorzę zwiastującą kolejny rok, pryśliśmy tutaj uczcić dawny pokój. Złożyć hołd zmarłym oraz nadziei, nadziei na lepsze i owocne jutro. - powiedziała unosząc głowę w niebo, gdzie zorza właśnie rozpoczęła spektakl. Widać było walczące hordy wilczych demonów oraz magicznych wilków. Walka wydawała się wyrównana a skrzydlata armia miała doprowadzić zwykłe wilki do zwycięstwa lecz wtedy przyszli właśnie tutaj by zawrzeć pokój. Scena ta była można by powiedzieć magiczna i napawała wilki dziwnym poczuciem bezpieczeństwa, a nawet po spektaklu zorza lśniła na niebie.
- Za nadzieje na lepsze jutro, by nasza wataha trwała wiecznie! - krzyknęła Asassin oznajmiając tym samym że można już jeść. Wszyscy zatopili swe zębiska w mięsie które rozpływało się w pyszczkach wilków. Przepysznie wyglądające nie traciło walorów smakowych i można rzecz pieściło kubki smakowe swoim delikatnym aczkolwiek intensywnym smakiem,
W tym wszystkim była również wilczyca która nawet tego mięsa nie tknęła, było to Nuazi siedząca na uboczy i udająca że nic a nic się nie dzieje. Alfa odeszła od stołu i kazała jej iść za sobą w las żeby oddaliły się trochę. Spojrzała na nią wymownie lustrując całą jej posturę, była naprawdę zdezorientowana tym zachowaniem.
- Masz mi coś do powiedzenia? - odparła przyjaznym głosem lecz stanowczym głosem.
- Tak alfo... J-ja... - jąkała się i lekko trzęsła, w końcu jak powiedzieć coś takiego alfie? - Z-zabiłam dwóch członków watahy... p-przez to ż-że b-byłam głodna.
Głodna? Asser spoważniała i kazała jej natychmiast otworzyć pysk, a to co ujrzała przeraziło ją niezmiernie. Myślała że to tylko mity krążące jako przestrogi dla wilczątek jednak to okazało się prawdą. Co innego że zaczęła wyczuwać inne stworzenia których zapach był niepodobny do wilczego.
- Wracamy, tym zajmiemy się później. Mamy nieproszonych gości.
Szybko pobiegła do miejsca gdzie jeszcze przed chwilą wszyscy świętowali, jednak teraz wzrok każdego wilka skierowany był w stronę nieznanych przybyszy.

Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz