On płonął. Płonął. W moim domu płonął. Ten dziwny, nie wiem skąd urwany koto-wilk, płonął w moim domu. Doznałem niemałego szoku, ponieważ naprawdę takiego obrotu spraw się nie spodziewałem. Ale najdziwniejsze było to, że płonął zielonym płomieniem. ZIELONYM. PŁOMIENIEM.
Próbował coś do mnie mówić, ale nie rozumiałem, w tej chwili pierwszy raz od początku naszej przygody, chciałem go posłuchać, ale świat nie może wysłuchać biednego Lupa, który nawet nie mógł pełnić zawodu który chciał, bo nie miał predyspozycji*. Kocur po dłuższej chwili płonięcia stracił przytomność. Rozejrzałem się wokół w poszukiwaniu mojej duchowej opiekunki, ale nie zobaczyłem nigdzie jej półprzezroczystej sierści. Nie umiałem do końca w obliczu tej sytuacji myśleć racjonalnie, po prostu nie umiałem. Jedynym pomysłem, było to, aby wyjść na dwór poszukać pomocy, od kogokolwiek, nawet od czarnego wilka który szukał Ognistego Kota.
Zbiegłem po schodach, od których niektórym kręciło się w głowie, a gdy byłem już na dole, to czym prędzej otworzyłem drzwi, przez które po ich otwarciu wybiegłem. Przelustrowałem wzrokiem las, jednak ani Merry, ani tego czarnego wilka, ani nawet innego wilka nie było. Z irytacją burknąłem jakieś przekleństwa pod nosem, spoglądając w niebo. I znowu jak piorun w czasie niespodziewanej burzy, coś mnie zaskoczyło. Mianowicie nad szczytami oddalonych gór świecił ciemny, mroczny bordowy księżyc najbardziej czerwony jaki widziałem w życiu. Dodatkowo niepokojącego nastroju dodawały odgłosy które były mi nieznane i chyba powinienem się z tego powodu cieszyć.
Serce zabiło mi szybciej, a uczucie stresu wymieszane z niepokojem przybrało na siłę. Dawno tej mieszanki nie odczuwałem, ale teraz, właśnie gdy znowu do mnie powróciła uświadomiłem sobie jak bardzo jej nienawidziłem.
Jedyne, z czym mi się ten widok kojarzył, było święto które niedawno obchodziła cała wataha - Halloween (udawajmy, że to jest ten okres)
- Ale przecież, Halloween już było!? - na wpół zapytałem, na wpół stwierdziłem sam do siebie. A może nie do końca do siebie. Właśnie w tym momencie, moja świadomość uderzyła mnie w łeb, a ja zdałem sobie z jakiego powodu odczuwam tak różnorakie, okropne uczucia.
Ktoś za mną stał.
Doskonale wyczuwałem tę obecność, gdyż moje zmysły były wyczulone w ciemności. Wiatr zawiał, a ja ani śmiałem się ruszyć z miejsca, byle by nie sprowokować stworzenia za mną, bo któż wiedział jakie plany ma ta niewidoczna dla mnie istota!
- Muszę się odwrócić, wtedy będę miał większe szanse, na razie tylko łeb - myślałem pod wpływem buzujących we mnie negatywnych emocji, zacząłem powoli odwracać łeb, powoli, gdyż nie byłem pewny jego reakcji na te moje troszkę bezmyślne ruchy.
Gdy już całkowicie odwróciłem łeb, ujrzałem dwie, małe gałki oczne wpatrujące się we mnie w oddali za drzewami, które skąpane były w blasku niepowtarzalnego koloru księżyca. Ten kontrast ciemności, niekiedy pomieszanej z wręcz fantazyjnym kolorem krwistej czerwieni, tworzyło to obraz niczym z bajki, albo jakiegoś filmu grozy.
Lupo przestań, zbyt się rozpraszasz idioto, przed tobą może stać bestia, przemówiłem sobie do rozumu, zwracając znowu swoje myśli na parę oczu.
- Twister czy to ty?! - zapytałem mając nadzieję, że nie jestem w błędzie, nie usłyszałem na to odpowiedzi, co było dość zaskakujące o ile to był ów kot o którym myślałem. Troszkę więc niepewnie, stawiając ostrożnie łapę za łapą oraz nie spuszczając wzroku z potencjalnego przeciwnika zacząłem podchodzić do tych oczek.
Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy zamiast wielkiego, rozwartego pyska z masą ostrych zębów ujrzałem małego uroczego tygryska, wpatrującego się we mnie.
-Co ty tu robisz kiciu? - zapytałem dość łagodnie jak na mnie, czyżbym nagle dostał jakiejś słabości do kotowatych? Tygrysica jednak zignorowała moje pytanie, dumnie odchodząc gdzieś dalej. Oczywiście ja jako niesamowity idiota poszedłem za nią, mimo że wiedziałem, że jakieś inne zagrożenia mogą panować w lesie, a szczególnie przy takim dziwnym zjawisku jak czerwony księżyc.
Nie wiem co mnie podkusiło, ale dalej stawiałem kroki za tym małym stworzonkiem, mimo wyraźnego oddalania się od miejsca mojego zamieszkania. Coś mi wewnętrznie mówiło, że powinienem za nią pójść, ale mimo tego, że posłuchałem głosu serca to wolałem iść parę kroków dalej, gdyby moja intuicja mnie zmyliła.
Po dłuższym marszu doszliśmy do wodospadu znajdującego się w górach. Szum spadającej oraz płynącej rzeczki dziwnie mnie uspokajał, a dodatkowo blask tak podkreślał urok tego miejsca, że było to aż strasznie zadziwiające. Ah! Za bardzo przywiązuje się do miejsc w tej watasze! Jasna Pogoda! Powinienem się skupić na zadaniu, ale nie! Mój umysł musi mi dawać jakieś wywody, bo byłoby za łatwo!
Uwagę moją, szczególnie przykuła woda która była bardzo czysta, aż tak, że zamiast mienić się na czerwono, mieniła się złotawym kolorem. Była tak czysta, że w jeziorku do którego wpadała, było można dostrzec dno, oraz pływające w nim dziwne rybki o różnych kształtach, ale tylko o jednej barwie - złotej. Cała ta "szczelina" w górach, zdawała się mieć złoty blask, nie wiedziałem jednak, czy skały naprawdę są złote, czy może było to światło padające na wodę, odbijające się od niej wskutek czego tak to wyglądało. Nie powinienem się jednak w to zagłębiać.
Rozejrzałem się, by zobaczyć co robi tygrysek, ale nie było go już w tym miejscu. Zauważyłem tylko naszyjnik z buteleczką na ziemi, podniosłem go, nalewając do niego ostrożnie wody ze zbiornika, nie chciałem do niego wpaść, gdyż nie miałem pojęcia jakie woda w nim ma właściwości.
Całkowicie nie spodziewanie, pogoda stwierdziła, że zrobi mi na przekór i ni stąd, ni zowąd rozszalała się burza z piorunami. Pioruny uderzały w pobliżu wody, jeden po drugim jednak ani jeden z nich nie miał tak wiele pokładów energii, by wytworzyć ogień w tej mistycznej krainie. Jedno z wyładowań elektrycznych trzasnęło zaraz obok mnie, pewnie z powodu mojego małego przyciągania elektryczności. Zamknąłem oczy, starając się opanować nerwy. Nagle jednak burza, wraz z wiatrem szumiącym mi w uszach ustała. Otworzyłem oczy, ale zamiast znajdować się przy wodospadzie, byłem znowu na polanie, dokładnie w tym samym miejscu, gdzie zaczęła się moja mała wyprawa z tygrysią bestią. Mimo niezłego tłoku myśli i pytań bez odpowiedzi w głowie, troszkę kiwając się ruszyłem do miejsca, gdzie został Twister.
Leżał tak jak był zostawiony, nie został zabrany, ani zaatakowany przez jakieś stworzenie, które nagle znikąd by się pojawiło, jedyną złą z dobrego było to, że dalej był nieprzytomny, płonąc dalej tym dzikim płomieniem.
Wylałem na niego wodę, co spowodowało nagłe ugaszenie się go. To moja szansa. Zacząłem dotykać łapą kota, starając się w jakiś sposób go wybudzić. Powinienem przynieść, więcej wody? Nie do końca go ugasiłem? Ale to nie sprawi, że zapłonie znowu?
Stwierdziłem, że najlepiej zostawić wszystko tak jak jest, nie mieszać zwykłej wody z magiczną, bo nie wiadomo, jaka będzie reakcja tych cieczy na siebie.
Nie przestawałem delikatnie potrząsać dziwnym wilko-kotem, z nadzieją, że uda mi się go obudzić.
*Lupo chciał być alchemikiem, ale nie miał odpowiednich umiejętności.
<Twister?>
piątek, 21 lutego 2020
czwartek, 20 lutego 2020
Małe polowanko - Insane
Jak na porządną wilczycę przystało przebywałam sobie w lesie, oglądając urocze stworzonka, która jakże uroczo topiły się w moich ustach. Były to małe kąski, czy nawet zwykłe motylki. Nie mogłam przepuścić takich okazji, jednak jakoś coś mąciło mi moje piękne "motylkobranie"… Jakiś niespodziewanie spodziewany wilk.
- Cześć. - mruknęłam dziwnie niezadowolona i odwróciłam się do Taeś, która dopiero posadziła swój zadziec na ziemi... Pięknej, lśniącej ziemi... - Mieliśmy razem zapolować, dobrze słyszałam?
Uśmiechnęłam się radośnie i podskoczyłam na myśl o wtopieniu się w jelenią szyje. Piękne mięsko...
Jednak nie o tym była mowa, musiałam przywrócić myśli do porządku jak i moje zachowanie. Usiadłam więc na tyłku, przekręciłam głowę i wydałam pomruk zdziwienia, oznajmiając tym samym swe oczekiwanie. Jak wiadomo ja, jako ja nie jestem może jakoś super-świetna w siedzeniu w jednym miejscu, no ale czego się nie robi dla polowania?
- To idziemy polować? - spytałam zniecierpliwiona kręcąc się wokoło własnej osi. Oczekiwanie, aż ruszymy się z miejsca było przytłaczające.
- Cześć. - mruknęłam dziwnie niezadowolona i odwróciłam się do Taeś, która dopiero posadziła swój zadziec na ziemi... Pięknej, lśniącej ziemi... - Mieliśmy razem zapolować, dobrze słyszałam?
Uśmiechnęłam się radośnie i podskoczyłam na myśl o wtopieniu się w jelenią szyje. Piękne mięsko...
Jednak nie o tym była mowa, musiałam przywrócić myśli do porządku jak i moje zachowanie. Usiadłam więc na tyłku, przekręciłam głowę i wydałam pomruk zdziwienia, oznajmiając tym samym swe oczekiwanie. Jak wiadomo ja, jako ja nie jestem może jakoś super-świetna w siedzeniu w jednym miejscu, no ale czego się nie robi dla polowania?
- To idziemy polować? - spytałam zniecierpliwiona kręcąc się wokoło własnej osi. Oczekiwanie, aż ruszymy się z miejsca było przytłaczające.
Taeko?
Wiem, krótkie trochę, ale to przez brak weny. >.>
Wiem, krótkie trochę, ale to przez brak weny. >.>
poniedziałek, 10 lutego 2020
Pora zakończyć kapejkowe szaleństwo!
Z rewokowane karty postaci nie mają jeszcze "Uwag do mocy:", będą one wprowadzane na bieżąco. Przepraszam czas mnie goni, a ten tydzień nie wróży go więcej. Niemniej myślę, że stan kart postaci stał się bardziej znośny ^^
Odeszły następujące wilki:
Aris
Lea
Odeszły następujące wilki:
Aris
Lea
Powody są nieznane, jedynie Lea wspomniała iż musi wrócić do gwiazd, jakieś ważne sprawy.
Życzę wam miłego pisania wilczki i przypominam o evencie!
~Wasza alfa
Aries - nowy w watasze!
"Wiele lat byłem sam, teraz dzielę z wami szlak"
(Autor: Jenna1xD)
Basior (Samiec) ▪ około 25 lat
Basior (Samiec) ▪ około 25 lat
Aparycja: Przeciętnej wysokości szary wilk o białych akcentach na łapach, pysku ogonie oraz brzuchu. Wyposażony jest w potężne błonkowe skrzydła, zakończone ostrymi szponami. Kiedy skrzydła są złożone, wilk wygląda jakby nie miał sierści na grzbiecie. Gdy zaś są rozłożone na całą szerokość i wysokość, robią niesamowite wrażenie, gdyż przez nie wilk wydaje się o wiele większy niż jest w rzeczywistości.
Relacje:
Matka: ?
Ojciec: Ares
Rodzeństwo: Arasi i Milva
Profesja: Posłaniec - Jego skrzydła mogą okazać się bardzo przydatne w tej roli. Ponadto, gdyby w watasze pojawiły się jakieś skrzydlate nieumiejące latać wilki, Aries chętnie nauczy je o co tak naprawdę chodzi w lataniu.
Żywioł: Natura
Moce:
Relacje:
Matka: ?
Ojciec: Ares
Rodzeństwo: Arasi i Milva
Profesja: Posłaniec - Jego skrzydła mogą okazać się bardzo przydatne w tej roli. Ponadto, gdyby w watasze pojawiły się jakieś skrzydlate nieumiejące latać wilki, Aries chętnie nauczy je o co tak naprawdę chodzi w lataniu.
Żywioł: Natura
Moce:
• Wilk potrafi latać, a podczas lotu może na kilka sekund wywołać widzenie żywych istot ukrytych w lesie. Widzi je w postaci czerwonych plam (oznaczających ciepłą krew w żyłach), ukrytych między gęstwinami. Jeśli odpowiednio się skupi, może wychwycić dokładnie tę postać, którą ściga lub poszukuje, jednak aby tego dokonać, musi wcześniej znać jej zapach.
• Jeśli nawet wilk posiada inną moc, a z pewnością tak właśnie jest, to nie ma o niej bladego pojęcia. Kilka razy zdarzyło mu się zrobić coś dziwnego, ale nie ma pojęcia jak do tego doszło.
• Jeśli nawet wilk posiada inną moc, a z pewnością tak właśnie jest, to nie ma o niej bladego pojęcia. Kilka razy zdarzyło mu się zrobić coś dziwnego, ale nie ma pojęcia jak do tego doszło.
Uwagi do mocy:
• Działa raz na 2 odpisy Ariesa, jeżeli wypatrzy daną postać muszą minąć jego 3 odpisy do ponownego użycia umiejętności. Chodzi tutaj głównie o wilki, wilki-demony oraz elfy. Na zwierzętach można używać dowoli.
Większość żywiołów jest naturalnych, co do natury. Możliwe iż najlepszym wyborem jest woda, ziemia i powietrze [w konkretnych przypadkach, radzę uważać]. Pokrewne żywioły też się powinny sprawdzić. Ze względu na skrzydła nie polecam celować w niego ogniem, może łatwo go ominąć/odepchnąć skrzydłami.
Charakter:
Wilk przywykł do samotności, z czego też wynika to że nie jest zbyt rozmowny i otwarty. Zazwyczaj jest zamknięty w sobie i nie odzywa się jeśli nie jest to konieczne. Nie przepada też za eksponowaniem swoich skrzydeł, a zwłaszcza stara się to ukrywać przed nowo poznanymi istotami.
Jest raczej odważnym samcem, ale dobrze wie na ile może sobie pozwolić i kiedy lepiej się nie wychylać zbytnio. Nie jest głupi i stara się unikać konfliktów oraz otwartych walk. Doskonale pamięta że drażnienie kogoś może się dla niego skończyć ranami a co za tym idzie utratą sił, które są dla niego bardzo cenne. Nie pcha nosa w nie swoje sprawy.
W skrócie jest bardzo spokojnym, stanowczym i rozsądnym wilkiem. Nie pakuje się w tarapaty bez potrzeby. Jeśli się do czegoś lub kogoś przywiąże, potrafi być oddanym członkiem watahy i będzie dążył do tego aby inne wilki to doceniły.
Historia:
Jest raczej odważnym samcem, ale dobrze wie na ile może sobie pozwolić i kiedy lepiej się nie wychylać zbytnio. Nie jest głupi i stara się unikać konfliktów oraz otwartych walk. Doskonale pamięta że drażnienie kogoś może się dla niego skończyć ranami a co za tym idzie utratą sił, które są dla niego bardzo cenne. Nie pcha nosa w nie swoje sprawy.
W skrócie jest bardzo spokojnym, stanowczym i rozsądnym wilkiem. Nie pakuje się w tarapaty bez potrzeby. Jeśli się do czegoś lub kogoś przywiąże, potrafi być oddanym członkiem watahy i będzie dążył do tego aby inne wilki to doceniły.
Historia:
Wiele w życiu przeszedł i to uczyniło go wyjątkowo odpornym na zimno tego świata. Właściwie ostatnie 15 lat był zupełnie sam, zdany na siebie i tylko na siebie. Wcześniej przez lata szczenięce był wychowywany przez ojca. Ponoć matka wystraszyła się go zaraz po porodzie i uciekła, a potem zginęła w niewyjaśniony sposób. Ojciec zaś zagryzł szczęki i wychował malca po kryjomu przed ich watahą, póki ten nie zaczął radzić sobie sam po czym wyrzucił go z rodzinnych terenów, zostawiając mu cenne rady, dotyczące jego dziwacznego wyglądu. Rodzice Ariesa nie byli dumni z takiego syna, ale ojciec Ares wyjaśnił mu skąd prawdopodobnie się wzięły skrzydła. Jednakże dla sama jest to trudny temat i woli go nie poruszać przy innych. W swoim życiu Aries spotkał wiele uskrzydlonych wilków, lecz wszystkie miały skrzydła typowo opierzone. Samcowi marzy się ujrzeć kogoś podobnego i równego sobie. Lecz czy to nastąpi? Czas pokaże.
W historii Ariesa przewinęło się życie przez kilka lat na całkowitym lodowym pustkowiu. Sypiał w zaśnieżonej jaskini, jadał śnieżne zające i gryzonie, pił śnieg. Żyło mu się w ten sposób dobrze dopóki któregoś dnia na jego terenie nie pojawił się ranny człowiek. Aries nie zjadł go. Pomógł mu wydobrzeć i ogrzał go. Od tamtej pory obudziła się w nim chęć niesienia pomocy istotom potrzebującym. Towarzyszył mężczyźnie w podróży przez oblodzoną krainę, aż do ziem nieco cieplejszych. Odwrócił się za siebie, aby pożegnać się z dotychczasowym życiem i znów spojrzał w nieznane. Nauczył się latać, a później udało mu się pomóc jeszcze kilku stworom, jak np. wielkiemu dzikowi, dwom napotkanym wilkom oraz nawet pewnej smoczy, która nie zjadła go tylko dlatego że wydawał jej się podobny do niej samej.
Któregoś razu natrafił na dziwną iluzję. Zdawało mu się jakby znalazł lustro, ale gdy go dotknął jego łapa zniknęła… Ciekawość wzięła górę i Aries wszedł w magiczny portal i wylądował w świecie w którym egzystuje wasza wataha, bez możliwości powrotu. Długo zwiedzał okolicę sam, aż w końcu natrafił na inne wilki, które wyjaśniły mu iż jest to bardzo niebezpieczny świat. Postanowił więc zostać na jakiś czas i zrozumieć, co tu się dzieje.
Ciekawostki:
W historii Ariesa przewinęło się życie przez kilka lat na całkowitym lodowym pustkowiu. Sypiał w zaśnieżonej jaskini, jadał śnieżne zające i gryzonie, pił śnieg. Żyło mu się w ten sposób dobrze dopóki któregoś dnia na jego terenie nie pojawił się ranny człowiek. Aries nie zjadł go. Pomógł mu wydobrzeć i ogrzał go. Od tamtej pory obudziła się w nim chęć niesienia pomocy istotom potrzebującym. Towarzyszył mężczyźnie w podróży przez oblodzoną krainę, aż do ziem nieco cieplejszych. Odwrócił się za siebie, aby pożegnać się z dotychczasowym życiem i znów spojrzał w nieznane. Nauczył się latać, a później udało mu się pomóc jeszcze kilku stworom, jak np. wielkiemu dzikowi, dwom napotkanym wilkom oraz nawet pewnej smoczy, która nie zjadła go tylko dlatego że wydawał jej się podobny do niej samej.
Któregoś razu natrafił na dziwną iluzję. Zdawało mu się jakby znalazł lustro, ale gdy go dotknął jego łapa zniknęła… Ciekawość wzięła górę i Aries wszedł w magiczny portal i wylądował w świecie w którym egzystuje wasza wataha, bez możliwości powrotu. Długo zwiedzał okolicę sam, aż w końcu natrafił na inne wilki, które wyjaśniły mu iż jest to bardzo niebezpieczny świat. Postanowił więc zostać na jakiś czas i zrozumieć, co tu się dzieje.
Ciekawostki:
Wygląd Ariesa wykonany przez właściciela postaci czyli przeze mnie ;)
Aries ma bardzo dobry słuch, wzrok nieco gorszy. Właściwie 90% jego życia opiera się o to co słyszy, nie o to co widzi.
Aries lubi muzykę, od naturalnego śpiewu ptaków, aż po muzykę tworzoną przez ludzi. Jest wtedy o wiele spokojniejszy i odprężony.
Aries ma bardzo dobry słuch, wzrok nieco gorszy. Właściwie 90% jego życia opiera się o to co słyszy, nie o to co widzi.
Aries lubi muzykę, od naturalnego śpiewu ptaków, aż po muzykę tworzoną przez ludzi. Jest wtedy o wiele spokojniejszy i odprężony.
Towarzysz: Póki co brak.
poniedziałek, 3 lutego 2020
Początek końca kapejkowej rewolucji!
Jak obiecałam wszystkie wilki bez poprawionego kp, czy też zgłoszonego przedłużenia zostały usunięte z watahy. Ma to na celu kompletne odcięcie się od starego systemu kart postaci oraz dawać dobry przykład nowym użytkownikom! Oprócz oczywistej przejrzystości nasuwa się tutaj kwestia bilansu.
Temu właśnie punktowi poświęcę większość tego postu.
Bilans.
Bilans.
Na watasze ze względu braku mechanik, czy też jakiegoś konkretniejszego systemu walki, działaliśmy na mocach fabularnych. Były one akceptowane, nie biorąc pod uwagę większego bilansu, miały to nie być super hiper OP. Tak jak zabijanie wzrokiem, przenoszenie gór ogonem czy też całkowita niewidzialność, nielimitowana tarcza chroniąca wszystko. Mimo to niektóre moce górowały nad innymi, będąc po prostu bez ograniczeń. Dlatego by temu zapobiec wprowadziłam małą wstawkę do karty postaci wilka.
Uwagi do mocy:
Uwagi do mocy:
W owym punkcie zamieszczam ograniczenia danej mocy, jeżeli nie zrobił tego właściciel wilka. Ponad to piszę również żywioły pomagające tym mocom, neutralne czy też kontrujące.
Ma to głównie na celu wprowadzenie większego balansu między postaciami, jeżeli wilki będą miały zamiar walczyć.
Ma to głównie na celu wprowadzenie większego balansu między postaciami, jeżeli wilki będą miały zamiar walczyć.
Wataha.
Na discordzie padła propozycje o większą rozbudowę miejsc w watasze, jednak chciałabym rozszerzyć owy punkt do czegoś więcej. Nie jestem jednak przekonana co do tego, więc niedługo powinna się pojawić ankieta.
Wilki.
Przyszedł czas pożegnań, rozstań i rozpaczliwego poszukiwania zaginionych.
Niestety, demony prawdopodobnie porwały niektóre z nich, a reszta zaginęła szukając nieszczęśników. Są to następujące wilki:
Niestety, demony prawdopodobnie porwały niektóre z nich, a reszta zaginęła szukając nieszczęśników. Są to następujące wilki:
Star
Amira
Summer
Firiel
Amira
Summer
Firiel
Kurinalu
oraz
Hiroki
Doszły też nas słuchy, iż demony planują więcej porwań z watahy, nie wiadomo, czy robią to dla zabawy, bez robienia krzywdy wilkom. Czy też chcą ich złożyć w jakimś dziwnym rytuale? Kto wie.
Wilki, którymi interesują się demony:
Wilki, którymi interesują się demony:
Twister [Tracą ostatnio zainteresowanie owym wilkiem] polecam zajrzeć na maila
Dark
Asassin [Jest to znaczenie zapewne czysto strategiczne]
Lea [Eliminacja opiekuna]
Aris
Taeko
Taeko
Nuazi
oraz
Insane
Radzimy mieć się na baczności, podobno planują atak na następny tydzień!
Jeżeli ktoś potrzebuje więcej czasu proszę się skontaktować i powiedzieć, nie gryzę!
Podobnie, jeżeli ktoś potrzebuje pierwowzoru postaci - mam je zapisane! ^^
Podobnie, jeżeli ktoś potrzebuje pierwowzoru postaci - mam je zapisane! ^^
~Wasza Alfa
Subskrybuj:
Posty (Atom)